Recenzja "Bílá Voda, część 2" Kateřina Tučková

"Bílá Voda, część 2" Kateřina Tučková wybitna czeska powieść
Wydawca: Afera

Liczba stron: 384


Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Tłumaczenie: Julia Różewicz

Premiera: 20 marca 2025 rok

Jeśli pierwszy tom zostawił we mnie wrażenie bycia zepchniętym na granicę światła i mroku, to drugi dopełnił dzieła: kazał mi tam zostać, rozbić obóz i przyglądać się, jak pod warstwą świętości tli się gniew, smutek i pragnienie zmiany.

Kateřina Tučková nie tylko kontynuuje historię, którą poznaliśmy wcześniej – ona ją pogłębia, rozplątuje i rekonstruuje z cierpliwością archiwistki ludzkich tragedii. Nicią przewodnią staje się walka o kapłaństwo kobiet – motyw, który w polskiej literaturze pewnie jeszcze długo byłby traktowany jak herezja. Tučkova nie boi się tego tabu. Pisze śmiało, z rozmachem i sercem, które wyczuwa się pod każdym zdaniem.

Drugi tom „Bílej Vody” to już nie tylko dramat sióstr zamkniętych w systemie opresji, to także wielki proces rozliczania się z nadzieją, że instytucje – świeckie czy kościelne – mogą naprawdę się zmieniać. Obserwujemy, jak w serca bohaterek wlewa się promień nadziei (papież z bliskiego kraju!) i jak brutalnie ten promień zostaje przygaszony.

Ewarysta – ta Ewarysta, której się nie zapomina – dojrzewa do roli buntowniczki, ale także symbolu odtrącenia. Lena Lagnerová mierzy się z duchami przeszłości, tak w bibliotecznych zakamarkach klasztoru, jak i we własnym sumieniu. Obie te historie przecinają się jak druty w klatce – niby oddzielne, a przecież splecione w bólu, miłości i samotności.

Tučkova balansuje na linie rozpiętej między dokumentem a poezją. Jest w tej prozie coś surowego jak sprawozdanie komisji śledczej, a jednocześnie coś delikatnego jak dotyk starego różańca. Trudno uwierzyć, że to wszystko jest „zmyślone” – a jeszcze trudniej uwierzyć, że świat, który opisuje, nie jest naszą codziennością.

A estetyka wydania? Tu aż chce się postawić książkę na półce frontem, nie grzbietem. Wydawnictwo Afera zrobiło majstersztyk – dwie siostry na dwóch tomach jak cienie siebie samych, łączące się w całość. Czasem mam wrażenie, że te okładki też szepczą historię o utracie i trwaniu.

Drugi tom „Bílej Vody” to literatura, która nie prosi o uwagę – ona ją bierze. To powieść, która wbija się drzazgą pod paznokieć i zostaje tam długo. Dla mnie – jedna z najważniejszych książek ostatnich lat. Serio! Monument, ale nie zimny i odległy – raczej żywy, pulsujący, pełen niedoskonałości, które czynią go jeszcze bardziej prawdziwym.

„Bílá Voda”, jak stary radioodbiornik, łapie głosy z innego wymiaru. Trzeszczące, urwane, ledwo słyszalne słowa nakładają się na siebie, tworząc melodię niepokoju. Czasami wystarczy przekręcić pokrętło tylko odrobinę, by usłyszeć znajomy głos. Pytanie tylko: czy chcesz wiedzieć, do kogo naprawdę należy?

Pierwsza część przypominała błyskawicę przeszywającą pustkę, druga zaś stała się burzą, która zawisła nad światem — i niech trwa jak najdłużej. Nie wiem, czy Kościół, o którym pisze Tučkova, kiedykolwiek się zmieni. Ale wiem jedno: dzięki niej pamięć o tych, którzy próbowali go zmienić, nie zostanie zapomniana.

Przeczytaj też recenzje innych fantastycznych książek od Afery:

- "Wypędzenie Gerty Schnirch" Kateřina Tučková

- "Zmęczenie materiału" Marek Šindelka  

- "Jezioro" Bianca Bellova 

- "Babcie" Petr Šabach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Recenzja "Lód" Anna Kavan