Recenzja "Maniak" Benjamín Labatut

"Maniak" Benjamín Labatut
Wydawca: Czarne

Liczba stron: 416


Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Tłumaczenie: Jarek Westermark

Premiera: 5 listopada 2025 rok

„Maniak” Benjamína Labatuta jest książką, która od pierwszych stron sprawdza u czytelnika odporność na intelektualny niepokój. To nie jest powieść, która chce się podobać, a raczej taka, która cierpliwie rozmontowuje nasze przyzwyczajenia do myślenia o nauce, postępie i samych sobie. Chilijski pisarz nie prowadzi narracji wprost, nie oferuje stabilnej fabuły ani bohatera, z którym łatwo się identyfikować. Zamiast tego buduje konstrukcję wielopiętrową, fragmentaryczną, momentami wręcz zimną, ale podszytą bardzo ludzkim lękiem przed tym, co sami powołaliśmy do istnienia.

Na poziomie kompozycyjnym „Maniak” przypomina intelektualny tryptyk. Trzy historie, trzy punkty graniczne, trzy różne momenty, w których rozum traci niewinność. Labatut zaczyna od Paula Ehrenfesta – fizyka, który nie wytrzymał współtworzonego świata. To otwarcie jest brutalne, duszne i znaczące. Już tutaj widać, że autor nie interesuje się nauką jako zestawem osiągnięć, lecz jako procesem psychicznym, który potrafi zniszczyć tych, którzy zajrzeli za daleko. Ehrenfest nie przegrywa z polityką ani historią, lecz z abstrakcją. Z logiką, która przestaje służyć człowiekowi.

Dopiero w drugiej, najobszerniejszej części, książka odsłania swoje właściwe centrum ciężkości. John von Neumann nie jest tu sportretowany jako bohater ani czarny charakter, lecz jako personifikacja nowoczesnego rozumu. Błyskotliwego, bezwzględnego, skutecznego i całkowicie obojętnego na konsekwencje moralne własnych idei. Labatut stosuje formę pozornie dokumentalną (chór głosów, wspomnień, relacji), ale to tylko kolejna iluzja. W rzeczywistości mamy do czynienia z kunsztowną literacką maskaradą, w której fakt i fikcja stapiają się tak gładko, że przestaje mieć znaczenie, co wydarzyło się naprawdę. Ważniejsze jest to, co mogło się wydarzyć i co wciąż się wydarza.

Von Neumann w „Maniaku” jest figurą niepokojącą właśnie dlatego, że nie przypomina szalonego naukowca z popkulturowych klisz. Jest racjonalny do bólu, czarujący, pragmatyczny. To ktoś, kto wierzył, że wszystko da się policzyć, przewidzieć i w razie potrzeby kontrolować. Autor „Straszliwej zieleni” pokazuje, jak cienka jest granica między takim myśleniem a czystą fantazją władzy nad światem. Bomby atomowe, teoria gier, komputery, sztuczna inteligencja – to nie są książce kolejne etapy postępu, lecz warianty ważnego pytania. Co się dzieje, gdy logika zostaje pozbawiona etyki, a inteligencja celu innego niż sama ekspansja?

Trzecia część została poświęcona pojedynkowi człowieka z maszyną w grze go. Pełni funkcję współczesnego epilogu. I tu „Maniak” robi coś ryzykownego. Zbliża się niebezpiecznie do publicystycznej refleksji o sztucznej inteligencji. Momentami ma się wrażenie, że literatura ustępuje miejsca komentarzowi, a Labatut mówi czytelnikowi zbyt wiele wprost. Nie zawsze działa to na korzyść całości. Tam, gdzie wcześniej mistrzowsko operował niedopowiedzeniem i grozą wynikającą z sugestii, tutaj pojawia się nadmiar znaczeń. Jakby autor sam na chwilę przestraszył się ciszy.

A jednak trudno mieć mu to za złe. „Maniak” pozostaje książką wyjątkową. Gęstą, prowokującą, momentami wręcz hipnotyczną. To opowieść o kulcie racjonalności doprowadzonym do absurdu, o świecie, w którym rozum oderwał się od ludzkiej skali, a my wciąż udajemy, że mamy nad nim kontrolę. Chilijski pisarz mówi o naukowcach tak, jak inni mówią o mistykach albo prorokach – z fascynacją, ale bez naiwnego zachwytu.

Gdyby Jorge Luis Borges zamiast bibliotek wymyślał komputery, napisałby „Maniaka”. To książka-labirynt, w którym każdy korytarz kończy się równaniem, modlitwą albo bombą atomową. A wyjścia nie przewidziano. Czytałem tę książkę z rosnącym niepokojem, ale też z pewną dawką czarnego humoru, bo trudno nie zauważyć ironii w tym, że największym problemem ludzkości może się okazać nie brak inteligencji, lecz jej nadmiar. Powieść nie daje pocieszenia, nie proponuje prostych odpowiedzi. Zostawia raczej z myślą, że być może najbardziej przerażające nie jest to, że maszyny zaczną myśleć jak ludzie, lecz że ludzie od dawna próbują myśleć jak maszyny.

Książka otrzymana w ramach współpracy barterowej. 

Przeczytaj też recenzje innych książek wydanych przez Czarne:
1. "Klasztor. Żałoba" Eduardo Halfon 

2. "Tłumacz z Darfuru" Daoud Hari  

3. "Sny o pociągach" Denis Johnson

4. "Feinweinblein" Weronika Murek  

5. "Piękne zielone oczy" Arnošt Lustig  

6.  "Siódmy zyciorys" Ota Filip  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Recenzja "Maniak" Benjamín Labatut