Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Literatura chińska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Literatura chińska. Pokaż wszystkie posty

Recenzja "Do boju!" Lu Xun

"Do Boju!" Lu Xuna to zbiór opowiadań z Chin
Wydawca: PIW

Liczba stron: 224


Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Tłumaczenie: Maria Jarosz, Katarzyna Sarek

Premiera: 14 marca 2025 rok

Czasoprzestrzeń się obraziła, rzeczywistość ma kaca, a logika wzięła wolne. Witaj w zbiorze opowiadań, który jest jak talerz pierogów: każdy inny, każdy wypełniony czymś dziwnym, i nie wiesz, który z nich eksploduje. Jeśli Vonnegut z Lemem zrobiliby escape room, wyglądałby jak te historie – zaskakujące, momentami śmieszne, a czasem trochę przerażające.

„Do boju!” autorstwa Lu Xuna to nie tylko zbiór opowiadań – to krzyk rozpaczy, lament nad społeczeństwem, które pogrążyło się w marazmie i wezwanie do przebudzenia. Choć utwory te powstały ponad sto lat temu, ich siła rażenia pozostaje niewzruszona, a przesłanie zyskuje na aktualności w świecie, w którym jednostka znów czuje się zagubiona w obliczu bezdusznych struktur władzy i społecznych oczekiwań.

Ojciec nowoczesnej literatury chińskiej w swojej prozie posługuje się językiem prostym, lecz celnie wymierzonym. To właśnie Lu Xun jako pierwszy w historii Chin, porzucił klasyczny język literacki na rzecz potocznego, czyniąc swoje teksty bardziej bezpośrednimi i przystępnymi. Jego narracja, oszczędna w formie, uderza emocjonalną głębią – każde opowiadanie to mały cios w rzeczywistość, która okazała się zbyt brutalna, by ją romantyzować. Lubicie książki Mo Yana, Yana Lianke albo Yu Hua? Koniecznie sięgnijcie po Lu Xuna, bo to właśnie tu mieszczą się korzenie tej literatury.

Zbiór zawiera czternaście opowiadań – od klasycznych już w chińskim kanonie „Dziennika szaleńca” i „Prawdziwej historii A Q”, po mniej znane, a nie mniej przejmujące teksty, jak „Lekarstwo”, „Dom rodzinny” czy „Kacza komedia”. W każdym z nich wybrzmiewa ten sam motyw: człowiek w pułapce. W pułapce historii, tradycji, systemu. Często również w pułapce własnego umysłu.

„Dziennik szaleńca”, będący pierwszym opowiadaniem zbioru, to symboliczny manifest literacki Lu Xuna – narrator, przekonany, że jego otoczenie to kanibale, trafnie obrazuje społeczeństwo, które żywi się cierpieniem jednostki. To, co mogłoby uchodzić za metaforę, w kontekście chińskich realiów przełomu wieków staje się niemal dosłownym obrazem systemowego okrucieństwa.

Z kolei „Lekarstwo” – jedno z najmocniejszych opowiadań w zbiorze – ukazuje tragedię matki, która, wierząc w uzdrowicielską moc przesądu, sprowadza śmierć na swoje dziecko. To opowieść o niewiedzy, złudzeniach i społecznej ignorancji, która okazuje się równie zabójcza, jak przemoc fizyczna. Symbolika krwi, która przeplata się w tym i innych opowiadaniach, jest nie tylko znakiem śmierci – to także echo nieodkupionej winy społeczeństwa wobec jednostki. Uderza w nim także przekonanie autora, że tradycyjna medycyna ludowa przynosi więcej smutku niż pożytku.

Lu Xun nie daje ukojenia. Nie oferuje łatwych rozwiązań. W jego prozie nie ma miejsca na heroizm, który ocala – jest tylko tragizm, który uwiera. Jego bohaterowie są przegrani, ale nie przez własny wybór – zostali pokonani przez świat, który nie chce ich słuchać. Nawet wtedy, gdy krzyczą.

Ten symboliczny krzyk – tytułowe „do boju!” – to nie wojenny zew, ale wewnętrzne, rozpaczliwe wołanie o sens, o zrozumienie, o sprawiedliwość. Jego dźwięk przemyka przez kolejne opowiadania, czasem w postaci milczącej rezygnacji, czasem w akcie buntu, który okazuje się równie bezsilny, co konieczny.

Na uwagę zasługuje również tło społeczne – Lu Xun był nie tylko pisarzem, ale ostrym krytykiem społeczeństwa i polityki. Choć nie był członkiem Komunistycznej Partii Chin, to jego poglądy – antyfeudalne, antydespotyczne i proreformatorskie – uczyniły z niego figurę niewygodną dla władzy, a jednocześnie niemożliwą do wymazania. Dziś cytowany zarówno przez opozycję, jak i wpisany w oficjalny kanon, pozostaje symbolem intelektualnej niepokorności.

Zbiór „Do boju” – dzięki nowym, kongenialnym tłumaczeniom – nie tylko przybliża polskiemu czytelnikowi jedną z najważniejszych postaci literatury XX wieku, ale również stawia pytania, które wciąż są niewygodne. O sens rewolucji. O miejsce jednostki. O społeczną obojętność. O odpowiedzialność za milczenie.

„Do boju!” to książka, którą czyta się z ciężarem na sercu, ale też z poczuciem, że oto obcujemy z literaturą, która nie przemija. Lu Xun – jak chciał – wciąż bzyczy koło ucha możnych, burzy obraz świata, który chciałby o sobie myśleć zbyt dobrze. I nawet jeśli ten jego krzyk nie zmieni świata, to przynajmniej nie pozwala udawać, że wszystko jest w porządku.

Przeczytaj też recenzje innych książek z serii Proza Dalekiego Wschodu:
1.  "Wencheng" Yu Hua
2. "Czteroksiąg" Yan Lianke
3.  "Dawna stolica" Yasunari Kawabata
4. "Zapiski z Hiroszimy" Kenzaburō Ōe
5. "Uśmiechnięty wilk" Yūko Tsushima
6. "Głos góry" Yasunari Kawabata
7. "Tajemniczy pociąg" Can Xue
8. "Wencheng" Yu Hua 
9. "Opowieści znad rzei Hulan" Xiao Hong
10. "Tęczujący popiół" Sheng Keyi

Recenzja "Tajemniczy pociąg" Can Xue

Can Xue w "Tajemniczym pociągu" mistrzowsko balansuje między absurdem a emocjonalną prawdą. Jej najnowsza nowela to podróż przez senne krajobrazy, gdzie każda myśl może się nagle obrócić o 180 stopni.
Wydawca: PIW

Liczba stron: 120


Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Tłumaczenie: Katarzyna Sarek

Premiera: 20 stycznia 2024 rok

Nie jest żadną tajemnicą, że mocno kibicowałem Can Xue podczas ostatniego rozdania literackiej nagrody Nobla. Tym razem się nie udało i śmiem przypuszczać, że tak pozostanie już do końca życia autorki. Na szczęście Państwowy Instytut Wydawniczy i bez tego wyróżnienia postanowił promować jej twórczość w Polsce. A to przecież dla nas, czytelników, jest w tym wszystkim najważniejsze.

Na początku 2025 roku do rąk polskich czytelników trafiła nowela „Tajemniczy pociąg”. Can Xue, do czego nas już przyzwyczaiła, wkracza tu na terytorium snu, majaku i gorączkowego deliryzmu. Prowadzi nas przez krajobrazy pozbawione logiki, ale pełne emocjonalnej prawdy. To literatura, która nie daje w sumie żadnych recept, a zamiast tego wciąga w labirynt znaczeń, gdzie granice między rzeczywistością a iluzją rozpływają się jak para na szybie wagonu.

Narracja zaczyna się od momentu zagubienia – bohater znany nam jako Blizna budzi się w ciemności, w nieznanym przedziale pociągu, który utknął w nicości. Od samego początku towarzyszy nam uczucie osaczenia, jakbyśmy znaleźli się w pułapce czasu i przestrzeni. Pociąg – miejsce przejściowe, które powinno gwarantować podróż z punktu A do punktu B – w interpretacji Can Xue staje się metaforą zawieszenia, wiecznego dryfowania w poszukiwaniu odpowiedzi, które nigdy nie nadchodzą.

Postacie, które napotyka Blizna – chociażby melancholijny konduktor czy enigmatyczna pasażerka – nie są po prostu dziwne; są niemal archetypiczne, jakby wyjęte z głębokiego koszmaru kolektywnej podświadomości. Gęś, z jej niekompletną twarzą i obfitą cielesnością, przypomina psychopompa, istotę prowadzącą bohatera przez różne poziomy tej sennej podróży. Policjant, jedzący kurczaka z kośćmi, to postać groteskowa, a jednocześnie napawająca niepokojem – jakby w każdej chwili mógł się zamienić w demiurga tej absurdalnej rzeczywistości.

Styl Can Xue jest surowy, bez zbędnych ozdobników, ale jednocześnie hipnotyzujący. Zdania układają się w płynny, swobodny strumień świadomości, gdzie wspomnienia i teraźniejszość mieszają się w sposób nieoczywisty. Zmienne emocje Blizny – od nostalgii po paranoję – przypominają niestabilność snu. Tu każda myśl może nagle obrócić się o 180 stopni. Czy jego przełożony faktycznie wysłał go po paszę dla kurczaków, czy może to była kara? Czy współpasażerowie są równie zagubieni jak on, czy raczej biorą udział w jakimś teatrze, w którym on sam jest nieświadomym aktorem?

„Tajemniczy pociąg” nie jest zagadką w stylu Agathy Christie – tu nie chodzi o znalezienie rozwiązania, lecz o przeżycie samej podróży. Can Xue w mistrzowski sposób buduje napięcie poprzez balansowanie między tym, co sugerowane, a tym, co niewypowiedziane. Czytelnik, podobnie jak Blizna, miota się w poszukiwaniu sensu, ale jedyne, co otrzymuje, to kolejne warstwy iluzji.

Ta nowela jest jednocześnie alegorią i czystym doświadczeniem literackim, które trudno uchwycić jednym zdaniem. Can Xue bierze klasyczny motyw podróży pociągiem i zmienia go w medytację nad losem outsiderów, nad nieuchronnością niepokoju i nad tym, jak radzimy sobie w świecie, który nie daje nam żadnych pewników. Jeśli „Tajemniczy pociąg” jest snem, to takim, z którego nie chcemy się obudzić – choć jednocześnie pragniemy, by wreszcie się skończył.

Czy to powieść o współczesnych Chinach? Może. Czy to opowieść o egzystencjalnym lęku? Z pewnością. Ale przede wszystkim to hipnotyzująca literatura, która wymaga od czytelnika nie tyle interpretacji, co poddania się jej rytmowi – jak pasażer pociągu, który nigdy nie dociera do celu.

P.S. W przeciwieństwie do „Ulicy Żółtego Błota” nie ma tu szczurów, ropiejących ran ani śniętych ryb. Pod koniec pojawia się jednak larwa, choć nie taka, jakiej się spodziewacie.

Recenzja "Wencheng" Yu Hua

Yu Hua napisał "Wencheng" w 2021 roku
Wydawca: PIW

Liczba stron: 160


Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Tłumaczenie: Katarzyna Sarek

Premiera: 22 marca 2024 rok

Yu Hua w swojej najnowszej powieści „Wencheng” przedstawia niezwykle złożony i wielowarstwowy świat, łączący w sobie elementy utopijne, tragiczne i alegoryczne. Jest to jednocześnie kwintesencja literackiego kunsztu autora. Ta książka, której akcja została osadzona w burzliwym okresie schyłku dynastii Qing, doskonale ukazuje, jak dobrze znany polskim czytelnikom autor, subtelnie balansuje między skomplikowanymi problemami moralnymi, filozoficznymi oraz społecznymi.

Główna oś fabuły skupia się na losach Lin Xiangfu, zamożnego mężczyzny z północy, oraz jego nieszczęśliwej miłości do tajemniczej Xiaomei. Ta ostatnia dwukrotnie opuszcza Lina – najpierw znikając z częścią jego rodowego majątku, a później tuż po narodzinach ich córki. Zrozpaczony Lin, nie znajdując wyjaśnienia dla tych decyzji, wyrusza w pełną niebezpieczeństw podróż. Z córeczką na plecach przemierza kraj, aż osiedla się w Xizhen, wiosce, której mieszkańcy przypominają mu opowieści Xiaomei o jej rodzinnej miejscowości – Wencheng. Lin jeszcze nie wie, że Xiaomei przebywa niedaleko. Przez dwie dekady jego życie splata się z losami mieszkańców Xizhen, a także z burzliwymi przemianami w Chinach – upadkiem cesarstwa, zmierzchem dynastii Qing, powstaniem republiki, brutalnymi atakami bandytów i wycofujących się wojsk.

Rama fabularna opiera się zatem na poszukiwaniu przez Lin Xiangfu mitycznego miasta. Staje się ono nie tylko fizycznym celem jego wędrówki, lecz także symbolem idealizowanej przeszłości oraz utraconego raju. Przez pryzmat jego postaci Yu Hua kreuje wielowymiarowy obraz człowieka zanurzonego w głębokim kryzysie egzystencjalnym. Lin Xiangfu, niestrudzenie poszukujący swojej żony, Xiaomei, jest jednocześnie reprezentantem klasycznej cnoty konfucjańskiej wytrwałości, jak i tragicznej postaci skazanej na porażkę w starciu z chaosem nieprzewidywalnej historii i brutalności losu.

Czytelnik z pewnością dostrzeże, że najnowsza książka autora „Kroniki sprzedawcy krwi” zapełniona jest postaciami stereotypowymi. W ten sposób Yu Hua podkreśla kontrast między tradycyjnymi a nowoczesnymi stylami narracji. Wczesne chińskie powieści często przedstawiały bohaterów w sposób czarno-biały, a to uosabiającymi dobroć, a to znowu symbolizującymi zdradę. „Wencheng” wraca do tego starszego modelu, kształtując postaci jako całkowicie dobre lub złe, co upraszcza ich złożoność. Bohaterowie tacy jak Lin Xiangfu, Gu Yimin i Chen Yongliang są przedstawiani jako w pełni cnotliwi, podczas gdy ich przeciwnicy, jak Zhang Siekiera – jako całkowicie złośliwi. To binarne podejście nie tylko upraszcza ludzką naturę, ale także wywołuje debatę na temat tego, czy ta metoda nadal jest skuteczna we współczesnej literaturze.

Pomimo swojej moralnej siły, postać Lin Xiangfu ukazuje również mieszankę postępowych i zachowawczych cech. Jego szacunek dla kobiet, widoczny w gotowości do wysłania córki do szkoły i odmowie ponownego ożenku po odejściu żony, jest nietypowy dla jego epoki. Jednocześnie wierzy w przesądy. Chociażby w ten, że niedopasowanie dat urodzenia zwiastuje nieszczęśliwy związek. Ta mieszanka współczesnych i tradycyjnych przekonań odzwierciedla szerszy konflikt między starymi i nowymi wartościami w społeczeństwie. W ten sposób Lin Xiangfu tkwi między postępem a ograniczeniami swojej epoki.

Narracja „Wencheng” jest charakterystyczna dla Yu Hua. Pełna melancholijnej introspekcji, ale jednocześnie osadzona w epoce, w której relacje międzyludzkie, zaufanie i lojalność ulegają dezintegracji w wyniku destrukcji społecznych struktur. Powieść eksploruje upadek wartości moralnych i tradycyjnych hierarchii, przedstawiając zjawiska postępującej anomii społecznej. Yu Hua mistrzowsko oddaje tę dekonstrukcję, tworząc przestrzeń pełną tragizmu i brutalności, w której bohaterowie muszą dokonywać bolesnych wyborów.

Jednakże „Wencheng” to nie tylko rozprawa nad upadkiem tradycyjnego porządku. To również refleksja nad ludzką dobrocią, którą Yu Hua ukazuje w zaskakująco utopijny sposób. Nawet w najbardziej mrocznych momentach, bohaterowie wyrażają niespodziewaną czułość, lojalność i człowieczeństwo, co nadaje powieści ton niemal baśniowy. Ten kontrast między brutalną rzeczywistością a nieskażoną ludzką naturą staje się sercem tej opowieści – świat Yu Hua nie jest jednowymiarowy, lecz pełen złożoności, nieustannie balansujący między światłem a cieniem.

W warstwie stylistycznej, Yu Hua stosuje narrację rwaną i meandrującą, na przemian prowadząc czytelnika przez labirynty losów swoich bohaterów. Wędrówka Lin Xiangfu staje się metaforą poszukiwania sensu, a jego tragiczny los, skazany na porażkę od samego początku, przypomina o nieuchronności śmierci. Co więcej, „dodatek” na końcu książki, przedstawiający perspektywę Xiaomei, ujawnia wewnętrzne konflikty i wahania tej postaci, które dodają historii kolejnych warstw interpretacyjnych.

Jednym z podstawowych elementów powieści jest relacja między jednostką a społeczeństwem, w którym żyje. Yu Hua zręcznie przedstawia te dwa aspekty kreując konflikt, w którym indywidualne dążenia bohaterów zderzają się z nieuchronnymi siłami historycznymi. To, co czyni „Wencheng” tak wyjątkową powieścią, to umiejętność autora w przedstawianiu zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych napięć, wpływających na losy jednostki.

Jest w tym wszystkim także sporo wątków zaczerpniętych z filozofii. Powieść można przecież odczytywać jako traktat o niemożliwości ucieczki od przeszłości. Lin Xiangfu, poszukujący Wencheng, w istocie poszukuje iluzji, mirażu, który nigdy nie miał miejsca. Miasto staje się alegorią utraconej utopii, której istnienie nigdy nie było pewne. Jego dążenie przypomina pogoń za czymś nieuchwytnym, co prowadzi do egzystencjalnej pustki. W tym sensie „Wencheng” można interpretować jako dekonstrukcję romantycznych mitów o powrocie do idealizowanej przeszłości.

Nie mam wątpliwości, że „Wencheng” to jedna z najlepszych książek 2024 roku wydanych w Polsce. Niezwykła opowieść o człowieczeństwie, miłości i utracie, pełna symbolicznych odniesień, wieloznacznych motywów i subtelnych nawiązań do chińskiej tradycji literackiej. To relacja, która jednocześnie porusza i zmusza do głębokiej refleksji nad kruchością ludzkiej egzystencji w obliczu nieuchronnych zmian historycznych.