Liczba stron: 184
Oprawa: miękka
Premiera: 5 września 2018 r.
Konflikt
w Sudanie trwa już ponad 50 lat. Szacuje się, że do dnia dzisiejszego pochłonął
ponad 2 miliony ofiar, zaś blisko 4,5 miliona ludności zostało zmuszonych do
emigracji. W 2003 roku nastąpiła kolejna eskalacja, nazywana konfliktem w
Darfurze. Istotą napięcia jest walka między arabskimi wojownikami
Dżandżawidami, a niearabskimi mieszkańcami regionu zachodniego Sudanu. To w tym
miejscu i czasie Daoud Hari osadza swoją opowieść.
Autor
prowadzi relację pierwszoosobową, w której na wierzch wysuwa się mroczna strona
mało znanego w Polsce konfliktu. Hari nie
jest tylko świadkiem tych tragicznych zdarzeń, jest także jego ofiarą, stąd
jego relacja może poruszać oraz wywoływać dreszcze emocji i niezrozumienia dla
ogromu nieszczęścia jaki spada na miejscową ludność. Razem z tłumaczem
odwiedzamy pogrążone w rozpaczy, wypalone wioski, oglądamy kurhany zabitych,
przygotowujemy się do morderczych nalotów, będziemy wielokrotnie porwani i
osadzani w więzieniach. Będzie tu wiele
typów rozpaczy, od tej indywidualnej, związanej z utratą bliskich i
doświadczeniem cierpienia fizycznego, aż po międzynarodową. Hari skupiając się
na mikroprzestrzeniach, ukazuje bezsens konfliktu w skali globalnej.
Zgwałcone dzieci, spaleni dziadkowie, wieszające się z rozpaczy matki – to
trudne do pojęcia i nazwania zbrodnie, o których istnieniu wielu woli nie
wiedzieć. Ale one są, powracają jak bumerang i właśnie dlatego takie świadectwa
są ważne.
Siłą książki są nie tylko proste i
trafiające w samo sedno zdania, ale także dialogi. Autor rozmawia z
przedstawicielami obu stron konfliktu. Widzimy
grubiańskich oprawców, stosujących tortury i skazujących na śmierć z byle powodu,
którzy pod wpływem rozmowy i empatii odsłaniają swoją ludzką twarz. Część z
nich czyniąc zło, nie zastanawia się nad moralnymi aspektami tej działalności.
Zabijają, bo tak im każą, bo jeśli nie zrobią tego oni, zrobi to ich wróg. Te
wzajemne antagonizmy napędzają się wzajemnie do tego stopnia, że w pewnym
momencie sami nie wiemy, kto jest tu zły, a kto dobry.
„Tłumacz z Darfuru” to niewielkich
rozmiarów relacja poruszająca ważne tematy, jednocześnie czyniąca to w sposób
przystępny, bez patosu i nadmiernego naturalizowania.
Autor nie nęka nas szczegółami, nie opisuje rozpościerających się przed jego
oczyma scen z reporterskim zaangażowaniem. Od szokowania kadrami, woli wyważoną
opowieść o swoich dziejach, o tym ile razy uciekł spod noża i jak łatwo utracić
wszystko w kraju ogarniętym bezsensownym konfliktem. Choć czasami Hari za bardzo skupia się na sobie i
swoich szlachetnych pobudkach, trudno odmówić mu zdystansowania i
powściągliwości. To taka książka, gdzie
emocje przykryte są zasłoną faktów, zaś wizje ludzkiego okrucieństwa zostają
celowo przytępione, aby jeszcze bardziej oddziaływać na naszą podświadomość.To na pewno ciekawa książka o życiowych utratach, z którymi trudno się
pogodzić. O terrorze i ludziach, wciąż czekających na jakąś odmianę. To też
mały literacki hołd złożony tym, o których często zapominamy i w stosunku do
których wolimy utrzymać bezpieczny dystans. Godna podziwu historia człowieka,
który nie boi się mówić nie, nawet jeśli ma to przypłacić życiem.
Ocena:
Tematyka i wydźwięk tej książki bardzo mnie interesują, więc chętnie przeczytam. 😊
OdpowiedzUsuńTo prawda, że Polacy niewiele wiedzą o konflikcie w Sudanie. Nas bardziej interesuje to, co jest blisko...
OdpowiedzUsuńChyba troszkę świadomie uciekamy od takiej tematyki:)
OdpowiedzUsuńNic nie tłumaczy bestialstwa, zbrodni popełnionej w imię nacjonalistycznych przekonań. Fanatyzm tylko pozornie jest symptomem religii czy wierzeń. Dziękuję za interesującą propozycję książki, którą jestem zainterseowany z wielu powodów. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCiekawa opowieść - dobrze się ją czyta, jeszcze lepiej analizuje. Świat jest pełen okrucieństwa i książka bardzo wyraźnie to sygnalizuje, pokazuje, odsłania.
OdpowiedzUsuńMało sie o tym mówi
OdpowiedzUsuń