Recenzja "Opowieści niesamowite z języka japońskiego"

Wydawca: PIW

Liczba stron: 520


Oprawa: twarda

Tłumaczenie: Katarzyna Sonnenberg-Musiał

Premiera: 10 września 2025 rok

Szkoda, że współczesny rynek wydawniczy zdewaluował do cna takie hasła jak „literacka uczta”, „lektura obowiązkowa” czy „dzieło wyjątkowe”, bo z przyjemnością pod jednym z tych transparentów umieściłbym „Opowieści niesamowite z języka japońskiego” w wyborze i przekładzie Katarzyny Sonnenberg-Musiał. Zbiór ten stanowi rozwinięcie i reinterpretację głośnej antologii PIW-u z 1986 roku, „Ballada o Narayamie. Opowieści niesamowite z prozy japońskiej”. Podobnie jak pierwowzór wpisuje się w tradycję serii, która od lat prezentuje polskiemu czytelnikowi klasyczne i mniej znane teksty z kanonu światowej grozy. Ale zarazem jest czymś więcej – panoramą literatury japońskiej, w której to, co cudowne, okrutne i dziwaczne, stapia się organicznie z tym, co zwykłe, codzienne, niemal niezauważalne.

Bo jeśli antologie francuskie, niemieckie czy rosyjskie operowały zazwyczaj w ramach znanych nam, zachodnich formuł grozy (od gotyckich ruin po fantazmaty szatańskich paktów), to Japonia wnosi tu własną, odrębną logikę literacką. Groza nie wynika z nagłego wtargnięcia obcego, lecz z powolnego osuwania się rzeczywistości w stan podejrzanej chwiejności. To jest przestrzeń, gdzie codzienność staje się złudzeniem, a sen potrafi pożreć jawę. Yōkai i yūrei (istoty z tradycyjnych opowieści kaidan) są obecne, ale często występują w cieniu, przefiltrowane przez modernistyczny dyskurs, zderzone z Freudowską psychoanalizą, egzystencjalną trwogą, chorobą, obłędem.

Nie bez znaczenia jest to, że wybór otwiera i domyka perspektywa twórców najwyższej próby – od Akutagawy i Dazaia po Ōe i Abe. Spotykamy się zatem nie z literaturą drugiego obiegu czy efemeryczną fantastyką, ale z utworami pisarzy, którzy niejednokrotnie tworzyli rdzeń kanonu nowoczesnej prozy japońskiej. Ich opowieści niesamowite nie są więc literacką igraszką, lecz laboratorium języka, wyobraźni i kulturowych napięć.

To, co uderza, to rozpiętość tej antologii – od prozy o wyraźnym rodowodzie tradycyjnym, w której groza stapia się z naturą i religijnym podglebiem Japonii, po utwory wyraźnie zanurzone w modernistycznych eksperymentach formy i treści. Natura, tak silnie obecna w japońskiej kulturze, jawi się tu nie tylko jako sceneria, lecz także jako nieprzenikniona siła. Piękno kwitnącej wiśni sąsiaduje z chłodem nocy, z którego wynurzają się duchy, a morze, w japońskiej wyobraźni zawsze groźne i nieokiełznane, staje się przestrzenią melancholii i przepaścią, w której można się zatracić.

Spójrzmy na opowieść o tatuażyście Seikichim. Być może już kiedyś o nim pisałem, bo to chyba moje ulubione opowiadanie japońskie. Dla bohatera tego krótkiego tekstu kobiece ciało staje się z jednej strony płótnem, z drugiej pułapką. Scena, w której bohater dostrzega stopę idealnej kurtyzany, lśniącą i obiecującą, a zarazem złowieszczą, to kwintesencja japońskiej estetyki grozy. Delikatność, subtelność, a równocześnie przeczucie przemocy, które czai się tuż za pięknem. To już nie gotycka katedra ani cmentarz w świetle księżyca, lecz codzienny fragment świata, który nagle odsłania swoją drugą, mroczną twarz.

Katarzyna Sonnenberg-Musiał, japonistka, literaturoznawczyni i badaczka strategii narracyjnych, wykonała tu pracę podwójną. Nie tylko przygotowała nowe przekłady, ale też zaproponowała klucz do ich odczytania. Jej komentarze i wybory tekstów wskazują na próbę zbudowania mapy tego, co w japońskiej literaturze niesamowite: od traum związanych z wojną i modernizacją, przez obsesje cielesności, aż po wątek śmierci, z którą Japończycy mierzyli się na różne sposoby. Od shintōistycznych rytuałów po egzystencjalne rozdarcia w duchu Kōbō Abe.

Warto pamiętać, że literatura grozy w Japonii zawsze miała inny status niż w Europie. Nie była wąsko pojętym „gatunkiem”, lecz integralnym elementem kultury, w której świat nadprzyrodzony przenikał świat codzienny. To, co w Europie często marginalizowano jako fantazmaty czy opowieści niesamowite, w Japonii było tkanką literackiego mainstreamu. Dlatego właśnie spotkanie z tą antologią ma w sobie coś z doświadczenia antropologicznego. Obcujemy nie tylko z tekstami, ale z inną formą wyobraźni.

I może właśnie w tym tkwi największa siła tego tomu. Pokazuje on, jak bardzo różne mogą być strategie mówienia o strachu i niesamowitości. Zachód uczył się grozy poprzez monumentalne figury (zamki, wampiry, diabły). Japonia uczy poprzez detal (stopę, cień, wiatr, ciszę). Uczy, że groza zaczyna się tam, gdzie chwila codzienności okazuje się podejrzana.

„Opowieści niesamowite z języka japońskiego” to więc nie tylko kolejna pozycja w cieszącej się popularnością serii PIW-u, ale też książka, która zadaje pytania o samo źródło literackiej wyobraźni. Czy groza to obcość, czy raczej intymne pęknięcie w tym, co najbliższe? Czy duchy straszą, czy raczej przypominają, że życie jest kruche, a pamięć złudna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz