Wydawca: Mandioca
Liczba stron: 256
Oprawa: twarda
Premiera: 17 stycznia 2025 rok
To był komiks, który pokochałem od pierwszego przeczytania! Miguelanxo Prado w brawurowej formie artystycznej podał opowieść, która nie tylko wciąga, ale i zostawia w czytelniku trwały ślad. "Ardalen" to historia o pamięci – kapryśnej, nieuchwytnej, pełnej iluzji. O poszukiwaniu tożsamości i o tym, jak przeszłość, nawet ta niedopowiedziana, kształtuje nas mocniej, niż moglibyśmy przypuszczać. Gdyby Wong Kar-Wai zrobił powieść graficzną, wyglądałaby właśnie tak – nostalgiczna i pięknie rozmazana jak wspomnienie po straconej miłości
Prado stworzył narrację niezwykle złożoną, splatającą realność z onirycznymi wizjami. To świat, w którym prawda jest równie ulotna jak tytułowy wiatr nadciągający od oceanu. Ardalen przynosi wspomnienia, miesza rzeczywistość ze snem, a bohaterów rzuca w wir wątpliwości i niepewności. Trochę jak w filmach Andrieja Tarkowskiego, gdzie rzeczywistość nieustannie przeplata się z marzeniem, a czas zdaje się płynąć własnym rytmem.
Sabela, główna postać, przybywa do małego, galicyjskiego miasteczka, by odnaleźć ślady swojego dziadka. Ten dawno temu wyruszył w wielki świat pozostawiając żonę z dziećmi w Europie. Na jej drodze staje Fidel – człowiek, którego wspomnienia płyną niczym fale Atlantyku, burząc granice między prawdą a imaginacją. Czy jego słowa są kluczem do przeszłości, czy jedynie echem dawno zapomnianych marzeń?
Prado kapitalnie buduje relacje między bohaterami. W "Ardalen" nie ma prostych emocji ani jednoznacznych rozwiązań – jest za to mnóstwo niedopowiedzeń, wzruszeń i refleksji. To komiks, który zmusza do zatrzymania się, do zadumy nad tym, jak pamięć definiuje naszą tożsamość. Bardzo melancholijna treść, a takie jak pewnie wiecie lubię najbardziej.
To, co absolutnie zachwyca, to warstwa wizualna komiksu. Prado nie rysuje – on maluje. Kadry "Ardalen" to małe dzieła sztuki, pełne ciepłych, nostalgicznych barw. Morze, lasy, górskie pejzaże – wszystko to układa się w symfonię, w której każdy element gra na emocjach czytelnika. Niejednorodna kreska – czasem wyraźna, czasem rozmyta jak zamglone wspomnienia, doskonale współgra z fabułą, podkreślając jej nieuchwytność i subtelność.
Dla fanów realizmu magicznego to prawdziwa uczta. Prado czerpie garściami z tradycji Garcíi Márqueza, tworząc świat, w którym granice między snem a rzeczywistością zacierają się w mistrzowski sposób. Każda strona niesie ze sobą niezwykłą atmosferę – mieszankę tęsknoty, romantyzmu i tajemnicy. Nie zabraknie też bardziej przyziemnych epizodów: wulgaryzmów, podejrzeń, pożądania czy zazdrości.
"Ardalen" to komiks, który nie tylko opowiada historię – on wciąga czytelnika w swoje wnętrze, otula go szumem wiatru i fal, prowadzi przez labirynt pamięci. To jedna z tych opowieści, które zostają z nami na długo, poruszając coś głęboko ukrytego w sercu. Absolutnie obowiązkowa lektura dla każdego, kto szuka w komiksach czegoś więcej niż tylko rozrywki. Choćby miały to być latające wieloryby.
Przy tym wszystkim "Ardalen" porusza także uniwersalne tematy – przemijania, zapomnienia, znaczenia wspomnień. To opowieść o ludziach, którzy próbują odbudować własną tożsamość, zmagając się z upływem czasu i kapryśnością pamięci. Można ją czytać na wiele sposobów – jako dramat psychologiczny, jako poetycką baśń o przeszłości, jako refleksję nad tym, co zostaje po nas, gdy odchodzimy. I w każdej z tych warstw odkryjemy coś niezwykłego.
Mandioca rozpoczyna
2025 rok mocnym akcentem – i chwała im za to! To jeden z tych tytułów, które
przypominają nam, jak potężnym medium jest komiks. Czytać 'Ardalen' to jak
wsłuchiwać się w stare, trzeszczące nagranie – nie jesteś pewien, co jest
prawdą, a co iluzją, ale każda sekunda jest hipnotyzująca.