Najlepsze opowiadania wydane w 2018 roku zdaniem Melancholia Codzienności

Skoro ptaki czynią słońce - Alistair MacLeod
 „Skoro ptaki czynią słońce” to hołd złożony epoce, której już nie ma. Ludziom ceniącym sobie honor i kurczowo trzymającym się wypracowanym przez pokolenia tradycjom. To też napisana przezroczystym językiem wielowymiarowa opowieść o ciężarze przeznaczenia, o świecie bez wyścigów i miłości do natury. Prostota stylistyczna idzie tu w parze z codzienną prozą życia. To opowiadania bez wielkich wydarzeń i nagłych zmian tempa. MacLeod nie rezygnuje ze swojego elegijnego tonu, minimalistycznej poetyki i jednostajności stylistycznej. To minimalistyczna fraza uwieńczona wspaniałym literackim językiem, wywodzącym się z kolebki najlepszych psychologicznych pisarzy świata. Olga Tokarczuk pisała kilka lat temu w jednym z felietonów, że „Powieść służy wprowadzeniu w trans, opowiadanie – oświeceniu”. Jeśli wierzyć tym słowom to zdaje się, że żyjemy w stanie nieustającego transu, natomiast krótkie chwile olśnienia zdarzają się nam bardzo rzadko. Alistair MacLeod jest w tym znaczeniu jak iluminacja, drogowskaz prowadzący do jaśniejszej strony życia. 


Opowiadania - Joseph Conrad
To prawdziwy fenomen, że pisane na zamówienie i publikowane w poczytnych czasopismach (takich jak: „Cornhill”, „The Savoy”, „Cosmopolis”, „Pall Mall Magazine”, „Ilustrated London News” i „Blackwood’s Magazine”) historie, po 100 latach nadal tchną jakością i mądrością. Conrad jak nikt inny potrafił łączyć przygodowy, a często wręcz bajecznie egzotyczny klimat, z poważnymi treściami, odwołującymi się do emocji, melancholii i przekonań kolonialnego społeczeństwa o potędze swojego narodu.  „Opowiadania” Conrada to prawdziwa uczta dla intelektu. Hermetyczna, niemal z pogranicza snów fraza, wymaga ciągłego skupienia i powolnego sączenia. To proza kontemplacyjna, w której czas płynie bardzo wolno, a głębia widoczna jest dopiero pod lupą koncentracji. Ironiczna, ale także egzystencjalna, oparta na prostych pomysłach, a jednocześnie odwołująca się do całej gamy problemów społecznych, aktualna, ale równocześnie prorocza.

Szkice dla większych całości - Sobiesław Kolanowski
„Szkice dla większych całości” są tak dobre nie dlatego, że zostały stworzone jako jakaś modernistyczna nowość, ale dlatego, że wyrywają się poza to, co tak dobrze znamy z autopsji. Też dlatego, że Kolanowski ma wyjątkowy dar do mocnych zakończeń. To widoczne jak w zwierciadle odbicia naszych marzeń i tajonych myśli, doskonale podane i jeszcze lepiej skomponowane w spójną całość.To naprawdę udany debiut, który niezasłużenie zaginął przygnieciony nawałami nowości. Bardzo dobry w skali mikro (rozpatrując opowiadania oddzielnie), jeszcze lepszy jeśli spojrzeć na niego w makroskali. Każda historia jest inna, ma swoje indywidualne tempo, koloryt, atmosferę. A jednak łącznie dopełniają jedną i tą samą większą prawdę o nas samych.


"Podróż zimowa" - Jaume Cabre
Cabre umiejętnie buduje napięcie w swoich opowiadaniach. Początkową harmonię stopniowo i niepostrzeżenie odwraca do góry nogami, by docelowo, tuż przed metą, pozwolić sobie na konkretną erupcję emocji. Tu nie ma historii urwanych w połowie, nie ma też miejsca na niedopowiedzenia i improwizację. Pisarz stawia na efektowne zakończenia i błyskotliwe pointy. Nie zapomina jednak przy tym o swoim celu nadrzędnym, czyli splataniu wszystkich relacji w jeden wielki motek. Interesuje go bowiem szeroka perspektywa, stąd jego postacie wciąż na nowo się odradzają, powracają w nowych wcieleniach, w odmiennych czasach i przestrzeniach. U katalońskiego mistrza słowa wszystko jest względne: bohaterowie historyczni stają się postaciami fikcyjnymi, pięknie brzmiące cytaty, są tak naprawdę fałszywymi przestrogami, zaś przywołani mentorzy to wyłącznie wytwory wyobraźni pisarza.


 "Opowiadania wszystkie" - Kurt Vonnegut
Vonnegut poprzez kreowanie odmiennych światów i niebanalnych historii dokonuje wiwisekcji rzeczywistości. Bada granice ludzkiej wytrzymałości, analizuje powstawanie i sedno problemów społecznych, gospodarczych, a nawet międzynarodowych. Można zaryzykować stwierdzenie, że przewidywania i przesłanie autora są obecnie nawet bardziej aktualne, niż w czasach, w których powstawały. Vonnegut wyprzedzał swoją epokę, intuicyjne wyczuwał, że jedynym lekiem na rosnące trudności jest optymizm, nawet jeśli musi on przybierać ramy irracjonalne. W tym w pełni ukazuje się jego geniusz. 



"Co pozwala powiedzieć noc" - Pierre J. Mejlak
Książka napisana jest prostym, lecz niebanalnym stylem. Krótkie zdania idealnie pasują do formy przekazu. Są zaskakujące i trafne, osnute magiczną mgłą inności. Mejlak kreśli nam piękne obrazy skupione wokół dobrze nam znanych, codziennych przedmiotów – zapałek, kominów, drzew, internetu – i robi to z wyczuciem oraz wrażliwością, dzięki czemu przyjemność z lektury będą mieli zarówno zaprawieni czytelnicy, jak i przypadkowe audytorium. To takie słodko-gorzkie refleksje, które angażują czytelnika i zostają z nim na dłużej. Choć nie szokują, wwiercają się do serca i pozwalają spojrzeć na prozę codzienności w innych barwach. Mała książka wielkich prawd.


"Opowiadania bizarne" - Olga Tokarczuk
Dzięki niezastąpionemu stylowi mistrzyni słowa, dbałości o szczegóły oraz barwności opisu, skonstruowane przez nią mikroświaty są swoistymi zaczynami, od których oczekiwałoby się dalszego rozwinięcia. Po lekturze pozostaje zatem uczucie niedosytu związane z pożądaniem obcowania z literaturą wysokiego lotu. Tokarczuk wprowadza nas w nastrój opowieść grozy, kojarzących się z „Kwaidanem” czy dziełami Edgara Allana Poe. Dominuje atmosfera lęku, zagubienia i wątpliwości, która pokropiona zostaje delikatnym humorem i zadumą nad światem. To niewątpliwie ciekawy zbiór, który warto poznać. To też bardzo ambitny projekt, wielopłaszczyznowy fresk, w którym rozważania o naturze mieszają się z religią, zaś codzienność ze snami.


„Jestem tęsknię mówię” to proza liryczna, dramatyczna a chwilami subtelnie mistyczna. Mimo, że przybiera różne formy – epistolarną, retrospektywną czy niemal baśniową – nie mam poczucia stylistycznego przesytu. Struktura wszystkich tekstów jest wyjątkowo gęsta i wieloznaczna. Podążając wyśledzonym z narracji tropem, wpada się w pułapki i staje wobec pytań, na które nie ma odpowiedzi, bądź są one zbyt bolesne, aby mogły być na głos wypowiedziane. To taka proza, która domaga się powolności i skupienia, mimo stosunkowo prostego języka. Nie są to teksty, które można pochłaniać, je należy raczej powolnie sączyć. bo istnieje ryzyko niezaakceptowania nas przez konwencję oraz język opowiadanej historii. To też zbiór dla tych odważnych czytelników, którzy pragną poznać kilka mrocznych znaczeń pustki oraz wyobcowania. Yuko Tsushima stawia na świadomego czytelnika i odnoszę wrażenie, że nie wymaga uproszczonych interpretacji ani doszukiwania się zagmatwanej symboliki, choć przecież jest to literatura nieoczywista. Ważna jest przestrzeń tajemniczości, w której żyją i ciągle powracają bardzo realistyczne historie.

4 komentarze:

  1. Pierwszy raz słyszę o tych książkach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Większość zbiorów wydaje mi się interesująca, zwłaszcza Mejlak i Cabre (te już mam w swoich zbiorach). Czytałam Twoją recenzję o opowiadaniach Conrada. Piszesz, że nie straciły aktualności, a nawet uznajesz je za prorocze. Z tym większym zainteresowaniem mam nadzieję sięgnąć po nie kiedyś... To prawdziwe odkrycie.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Mała książka wielkich prawd." - w samo sedno. Mejlak napisał piękne, mądre opowiadania, które może nie wyważają dawno otwartych drzwi, ale potrafią zaskoczyć konceptem, uwieść nastrojem, zaskoczyć paradoksem, a przede wszystkim przyjrzeć się w krótkich, niekiedy niemal anegdotycznych formach - meandrom emocji w relacjach damsko-męskich. I zamyślić czasem naprawdę głęboko. Kiedy skończę, opowiadania Mejlaka staną obok klasycznych "Scen z życia małżeńskiego" Bergmana i rumuńskich "Innych historii miłosnych" Teodoroviciego - taka moja trylogia na życiowy zakręt. Z tych trzech Mejlak najpiękniejszy.

    OdpowiedzUsuń