Jaką książkę kupić tacie na prezent? Siostrzeniec
ma już naście lat i przydałoby mu się czymś inteligentnym zająć głowę? Jak
zaskoczyć żonę, zaczytaną w książkach z kwiatkami i sukienkami na okładce? Te i
wiele innych pytań, corocznie zadaje sobie całkiem sporo Polaków. Wszak stan
czytelnictwa nie jest druzgocący, a wybór olbrzymi. Statystyki podpowiadają, że
w Polsce wydaje się rocznie 27 tysięcy książek, coś tak czuję, że o 26 tysięcy
za dużo. Jak się w tym nie pogubić? Próbuję Wam nieco pomóc, wybierając książki
dobre lub bardzo dobre, niełatwe, ale też nie te najtrudniejsze. Coś zabawnego,
poruszającego, mądrego. Także nieoczywistego, bo nie są to najpopularniejsze
pozycje z list bestsellerów. Ja osobiście właśnie tymi książkami obdarowuję
swoich bliskich.
HISTORIA
Być może w tej kategorii powinienem nominować
książkę typowo historyczną. Jednak zamiast tego proponuję fabułę ubraną w poetycki dziennik. I to fabułę absolutnie wyjątkową, poruszającą najbardziej
wrażliwe nuty. Uważny czytelnik z miejsca
zauważy, że jedną z głównych zalet książki jest jej autentyczność. Tych konfesji
i wydarzeń nie mógł nikt wymyślić. Dokładnie nakreślenie czasu i przestrzeni,
drobnych szczegółów otoczenia, pogłębionych myśli i dialogów, może być
odtworzone tylko przez obserwatora wybitnego. A Mihail Sebastian, czy raczej
Iosif Hechter, właśnie taką osobą był. Miał wiele talentów i zainteresowań.
Studiował prawo i filozofię, słuchał i analizował kompozycję utworów
klasycznych, tłumaczył dzieła z literatury francuskiej. Współpracował z wieloma
czasopismami. Do historii przeszedł jednak jako pisarz. Nie był to typ lubiący
eksperymenty. Nie interesował go modernizm, za nic miał skomplikowane fabuły,
budowanie napięcia czy stylistyczne
ornamenty. Nie oznacza to wcale, że był zwykłym rzemieślnikiem. Sebastian miał
dar do ubierania w piękne słowa tego, co najpierw ujrzał, a później przemyślał.
W tym kontekście jego dar do obserwacji okazuje się bezcenny. Widać to
chociażby w wielu ustępach prac, gdzie dyskusje i cytaty z wykładów innych osób
są bardzo dokładne i szczegółowe. Rumuński autor zwraca uwagę na użyte formy i
konteksty, dzięki czemu jego przemyślenia wydają się tym pełniejsze.
HUMOR
„Babcie” to przede wszystkim proza-bomba, jej naprawdę nie sposób
czytać po cichu. Będzie nie tylko idealnym partnerem do odpoczynku, ale także
pięknym prezentem dla starszego pokolenia, które lata komunistycznej dominacji
doskonale pamięta. To ten typ literatury, który wprawia w dobry nastrój, a
jednocześnie nie daje przeświadczenia obcowania z banałem. Sabach doskonale
rozkłada ciężar między robieniem sobie jaj ze świata, a nostalgią za innymi,
pięknymi czasami. Chociaż i to piękno miewa przecież plamy, jak chociażby w
jednej ze scen, która kończy się tragicznie. Na tym polega wiarygodność tej
literatury, jej słodko-gorzka strona. Jestem absolutnie zauroczony.
KRYMINAŁ
„Kieszonkowiec” nie
byłby z pewnością tak dobry, gdy nie użyte przez autora chwyty uniezwyklające.
Bardzo niewiele książek potrafi zdobyć się na tak niejasne i wieloznaczne
kreowanie świata przedstawionego. Zachwyca też spójność nielogicznego i
nieprzewidywalnego postępowania bohatera (dlaczego tak bardzo zależy mu na
życiu tego dziecka?), z przemyślanym i dopracowanym konspektem zdarzeń. Pisarz
z Japonii nigdzie się nie spieszy, lubi celebrować czynności swoich bohaterów.
Często pokazuje ich działania od początku, aż do samego końca, bez zbędnego
cięcia, czy skracania. Nadaje to książce magię poetyki realizmu. Fuminori
Nakamura korzysta obficie z gotowych konwencji gatunkowych, ale jednocześnie
kadrowe kalki i konserwatywną narrację podporządkowuje własnej, twórczej wizji.
Dzięki temu autor „Dziecka z Ziemi” przekroczył problem gatunkowości, a jego
książka gangsterska z elementami noir, to tak naprawdę unikatowy, artystyczny
projekt, który w efekcie końcowym należy rozliczać nie tylko z misji niesienia
rozrywki (spełnionej w 100%), ale także jako indywidualny eksponat sztuki. Porównania
z egzystencjalizmem Camus i Dostojewskiego są tu jak najbardziej na miejscu!
DRAMAT
„Prawda i
miłość” to smutny obraz upadku pięknych ideałów. Artyści starają się przywołać
wiele przejawów nienawiści, egocentryzmu oraz niesprawiedliwości, które
prowadzą do powstawania przemocy wobec słabszych. Dostaje się naukowcom,
politykom, karierowiczom, korporacjom, mężczyznom, prostemu ludowi. Każdy ma
coś na sumieniu i dobrze, że czescy autorzy o tym przypominają. Być może
czasami ich wizje są niesmaczne, przerysowane, karykaturalne albo po prostu za
bardzo teatralne, być może niektóre ironie i użyte figury są dobrze nam znane i
wielokrotnie wcześniej wykorzystywane, być może język będzie czasami zbyt
oczywisty, a dłuższe fragmenty wiejące nudą. Zasadniczo jednak „Prawda i
miłość” to kawał potężnej literatury, która operując typowymi dla modernizmu
środkami, uwypukla ciemną stronę społeczeństwa jako takiego. Nie tylko
czeskiego, ale też naszego. Zdecydowanie do głębszego przemyślenia.
SWOJSKIE
KLIMATY
Istnieją pisarze, których
unikalnego głosu nie sposób pomylić z jakimkolwiek innym. Jednym z nich bez
wątpienia jest Jakub Michalczenia, urodzony w 1986 roku w Kętrzynie, autor
wydanego niedawno przez Korporację Ha!art zbioru opowiadań „Gigusie”. W 2016 roku
nakładem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich ukazało się „Korszakowo”, debiutancki
tom opowieści o prostym, nieskomplikowanym życiu elementu z Korsz. Cztery lata
później książka doczeka się wznowienia, a zamieszczone w nim historie będą nie
tylko ponownie zredagowane, ale także uzupełnione o nowe opowiadanie. To żadne wydumane bzdety o samotności, odrzuceniu i nietolerancji. To
konkretny sierpowy, który niejednego dobrze postawionego jełopa, zwaliłby z
nóg. Krótkie, gęste i polifoniczne. Tu każde słowo ma swoje miejsce, a co
trzecie zdanie uderza jak skórzany bicz. Język kipi energią i czarnym dowcipem,
a jednocześnie jest brutalny i pełen awersji. To w nim dostrzegamy powolną
agonię wyższych uczuć i ludzkich relacji. Aż chciałoby się wierzyć, że to tylko
surrealizm. Taka literatura jest nam obecnie bardzo potrzebna.
LITERATURA FAKTU
Ani to najlepszy reportaż, ani nie odkrywa żadnych egzotycznych zwyczajów, ani nawet nie przybliża kluczowych dla współczesności zdarzeń. A jednak dorzucam książkę na listę, bo czyta się ją jak najlepszy thriller, a przez to trafia do szerokiego grona odbiorców. Bilton krok po
kroku wyjaśnia, jak możliwe było utworzenie sklepu, którego rząd Stanów
Zjednoczonych nie był w stanie zlikwidować przez kilka lat. Pokazuje jak paczki
z nielegalnym towarem trafiały do klientów, jak nieudolnie policja podchodziła
do poszukiwań, portretuje głównych bohaterów książki z dbałością o emocje i
chwilowe słabości. Nie stoi po niczyjej stronie, pisze obiektywnie, wspiera się
danymi, statystykami i relacjami świadków zdarzeń. Bada też zło rodzące się w
człowieku i eksplodujące pod wpływem takich czynników jak chęć zysków, strach
przed utratą kontroli, brak zaufania. Świetnie jest to napisane, z pasją,
intrygująco, z właściwą strukturą, z kilkoma poziomami znaczeń i sensów. Jeśli
o jakieś książce wydanej w tym roku mogę powiedzieć, że pochłonęła mnie bez
reszty, jest to właśnie „Król darknetu”.
WIELKA POWIEŚĆ W
mitorealistyczna opowieści Lianke spotykają się religia i poddaństwo,
inteligencja i naiwne dzieci, odpowiedzialność pisarza oraz tragedia ludzkości.
„Czteroksiąg” jest czymś więcej niż literaturą, którą dobrze znamy. To jedna
wielka układanka, w której każde słowo ma wiele znaczeń, a pojedyncze
wydarzenie może być jasne tylko z pozoru. Im więcej kontekstów poznamy i głębiej
będziemy szukać, tym zaczną nam się otwierać nowe szlaki interpretacyjne. To
prawdziwy labirynt, który mam wrażenie, dalej w co najmniej połowie jest dla
mnie nieodgadniony. Pięknie napisana książka która jednocześnie bawi i
przeraża. Dzisiaj nie jest to żaden klasyk, ale za kilkadziesiąt lat nim
będzie. To dokładnie ta sama półka co Kafka, Orwell, Huxley czy Camus.
Najwyższa półka. I tylko żal pozostaje, że nie opatrzono jej żadnym posłowiem
czy przedmową, żadnym słownikiem pojęć i wyjaśnieniami. Pozostawiono czytelnika
samemu sobie. A przecież to książka, która najbardziej domaga się dyskusji i
pomocy.
Poszukiwacze
przygód, piętrowych intryg i silnych charakterów nie mają czego tu szukać.
„Cytryna” to przykład książki intymnej, osobistej i trochę też depresyjnej.
Pięknie napisana, otwiera polskiego czytelnika na nową postać, która nie
dostała czasu, aby w pełni ukazać swój talent. Ten zbiór zostanie ze mną aż do
końca, a do tytułowego opowiadania będę wracał wielokrotnie, bo to jedna z
najbardziej czarownych historii, jakie przytrafiły mi się w ostatnim czasie. Dla
wszystkich przesiąkniętych melancholią lektura obowiązkowa!
ZWARIOWANY
ŚWIAT
Prawie każda opowieść szokuje swoją
kreatywnością, a ich odbiór, zależy wyłącznie od naszego podejścia. Słusznie
powiedzą ci, którzy w „Zaczarowanym uberze” dostrzegą wtórne mielenie
koniunkturalnych tematów, podane w ładnej formie. Rację będą mieli też tacy,
dla których opowiadania Saksona będą zbyt efekciarskie, mało dojrzałe, a nawet
szyte pod jedną miarę. To wszystko jest prawda, tej książce daleko od
modelowego ideału. Tak jak autor z Meksyku (czy skądkolwiek on jest) po prostu
się nie pisze. Jego książka wytrąca ze strefy komfortu, nie skłania do jakichś
głębszych przemyśleń, nie stanowi też jakiegoś ważnego, językowego
eksperymentu. Tym bardziej nie odkrywa niczego nowego. A jednak „Zaczarowany
uber” to dla mnie świetna zabawa, takie czytanie bez zobowiązań i oczekiwań.
Pal licho że jest tak krystalicznie ładnie napisana, nieważne że pokazuje
wszystko przez zmroczone używkami okulary, mało przeszkadza mi nawet to, że nie
ze wszystkimi tezami mogę się tu zgodzić. Sakson napisał współczesne baśnie dla
dorosłych, które chce się czytać i do których chce się wracać. Każdorazowo z
uśmiechem na ustach. Cieszę się, że takie książki są wydawane, bo spełniają
istotną w literaturze funkcję odprężającą.
KomiksSięgając po
„Niezwyciężonego” nie sądziłem, że dostanę interpretację klasycznego dzieła
science-fiction, która pod względem jakości nie będzie ustępować oryginałowi.
Jest tu wszystko to, co Lem chciał przekazać czytelnikowi – naukowe idee,
innowacyjne pomysły, poczucie porzucenia i zagubienia, pytania o istotę relacji
międzyludzkich, tajemnica, strach, klaustrofobia. Wszystko zobrazowane
dokładnie tak, jakby nad oprawą graficzną pracowali specjaliści od efektów
zastosowanych w „Blade Runner 2049”. Nie bardzo rozumiem, dlaczego to małe
arcydzieło nie znalazło się w żadnym zestawieniu najlepszych książek
graficznych 2019 roku.
KRÓTKIE
FORMY
Osamu Dazai, jeden z najpopularniejszych japońskich
pisarzy, znany jest w Polsce głównie z dwóch powieści: „Zmierzch” oraz
„Zatracenie”. Obie skupiają się na cierpieniu bohaterów i całkowitej bierności
w próbie zmiany swojego życia, zmierzającego do zagłady. Dazai to jednak mistrz
krótkiej formy, co od pewnego czasu stara się nam przypomnieć Wydawnictwo
Akademickie Dialog. Zebrane w dwóch tomach opowiadania, prezentują bogatą w symbolikę
interpretację tradycyjnych opowieści japońskich („Otogizoshi: Księga japońskich
opowieści”) oraz utwory wspomnieniowe, rozliczeniowe i komediowe („Goodbye i
wybrane opowiadania”). Łącznie pisarz z Japonii wydał dwadzieścia pięć zbiorów
opowiadań, a zawarte tu teksty powstawały prawie przez cały okres jego
literackiej aktywności, między 1933 a 1948 rokiem. Niniejsza publikacja, skupia
się na tekstach autobiograficznych, w których autor oprócz intymnych emocji,
przekazuje też swoje poglądy na temat wojny, rodziny czy związków małżeńskich.
KROPLA POEZJI
Peter Milčák
nie stawia na oczywistość. Potrafi łączyć nieuchwytne wrażenia z banalną stroną
życia. Pokazuje magię rzeczywistości, ale także tęsknotę za harmonią świata. U
niego każde, nawet najmniej istotne zdarzenie, dzięki spotkaniu z dziecięcą
fantazją, może otrzymać nowy, daleko poważniejszy sens. Jest to przede
wszystkim książka otwarta na różne optyki, nie narzucająca żadnych gotowych
scenariuszy czy tez. W pralince można przecież zobaczyć wszystko: miłość,
przyjaźń, pracę zawodową, hobby. Odczytanie jest w tej sytuacji wypadkową
doświadczeń własnych czytelnika i stanu emocjonalnego, w jakim się znajduje. W
tym tkwi siła tej poetyckiej prozy. Nieważne czy czytamy ją pierwszy, dziesiąty
czy setny raz, zawsze możemy ujrzeć w niej nowe sensy. Trzeba tylko trochę uwagi
i otwartości. Naprawdę urocza książka.
DLA
MŁODZIEŻY
"Western" - Jean Van Hamme - Egmont
„Western” nie obiecuje więc niczego nowego, żadnego punktu zwrotnego,
oryginalności czy świeżości. I całe szczęście. Dziki Zachód kochamy dokładnie
za to, co otrzymujemy w niniejszym albumie. Jest z nim trochę jak z
wielokrotnie słuchanym utworem – im lepiej poznajemy dobrze nam znane linie
melodyczne, tym bardziej nam się podobają. W tym kontekście dzieło Van Hamme’a
i Rosińskiego jest gwarantem rozrywki, której oczekuję od tego typu publikacji.
DLA DZIECI (tych nieco starszych)
W książce Pawła Zycha
znajdziemy opowieści o pięciu województwach: śląskim, opolskim,
dolnośląskim, lubuskim i wielkopolskim. Teksty są krótkie, proste, a
przy tym zabawne i ciekawie opowiedziane. Nie są to tylko suche legendy
spisane i uszeregowane alfabetycznie. Autor Bestiariuszy słowiańskich
bogato ilustruje swoje dzieło, najważniejsze zagadnienia przedstawia
dodatkowo na mapach i rzutach. Dzięki temu książka staje się prawdziwym
przewodnikiem, tak po obecnej, małomiasteczkowej Polsce, jak i jej
historycznych krainach. Na końcu pięknie wydanego opracowania została
zamieszczona obszerna bibliografia oraz spis miejscowości, dzięki czemu
odnalezienie interesującego nas zagadnienia jest banalnie proste. To
prawdziwa encyklopedia polskich legend. Piękna, jak różnorodność podań,
które otaczają nas z każdej strony. Do wielokrotnego czytania dla każdej
osoby ciekawej świata.
DLA DZIECI (tych nieco młodszych)
Wraz z postępem
technologicznym, jako czytelnicy zyskaliśmy możliwość poznawania
indywidualnych pasji różnych ludzi. Dawniej aby ujrzeć prace mistrzów
rękodzieła, trzeba było przejechać wiele kilometrów zdezelowanym autem w
upale i niewygodzie. Dzisiaj wystarczy kupić książkę, która nie tylko
uczy, zaspokaja wrażenia estetyczne i bawi, ale także pokazuje, jak
można wykorzystać swoją pasję do zrobienia czegoś wyjątkowego. Literkowa książka to tak naprawdę dzieło sztuki, jedna z najpiękniej wydanych książek dla dzieci
jaką miałem w rękach. A że przy okazji funduje naszym pociechom sporą
dawkę rozrywki i mądrości, to pozostaje już tylko zachęcić do kupowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz