„Skoro ptaki czynią słońce” to hołd złożony
epoce, której już nie ma. Ludziom ceniącym sobie honor i kurczowo trzymającym
się wypracowanym przez pokolenia tradycjom. To też napisana przezroczystym
językiem wielowymiarowa opowieść o ciężarze przeznaczenia, o świecie bez
wyścigów i miłości do natury. Prostota stylistyczna idzie tu w parze z
codzienną prozą życia. To opowiadania bez wielkich wydarzeń i nagłych zmian
tempa. MacLeod nie rezygnuje ze swojego elegijnego tonu, minimalistycznej
poetyki i jednostajności stylistycznej. To minimalistyczna fraza
uwieńczona wspaniałym literackim językiem, wywodzącym się z kolebki najlepszych
psychologicznych pisarzy świata. Olga Tokarczuk pisała kilka lat temu w jednym
z felietonów, że „Powieść służy wprowadzeniu w trans, opowiadanie –
oświeceniu”. Jeśli wierzyć tym słowom to zdaje się, że żyjemy w stanie
nieustającego transu, natomiast krótkie chwile olśnienia zdarzają się nam
bardzo rzadko. Alistair MacLeod jest w tym znaczeniu jak iluminacja, drogowskaz
prowadzący do jaśniejszej strony życia.
Opowiadania - Joseph Conrad
To prawdziwy fenomen, że pisane na zamówienie i
publikowane w poczytnych czasopismach (takich jak: „Cornhill”, „The Savoy”,
„Cosmopolis”, „Pall Mall Magazine”, „Ilustrated London News” i „Blackwood’s
Magazine”) historie, po 100 latach nadal tchną jakością i mądrością. Conrad jak
nikt inny potrafił łączyć przygodowy, a często wręcz bajecznie egzotyczny
klimat, z poważnymi treściami, odwołującymi się do emocji, melancholii i
przekonań kolonialnego społeczeństwa o potędze swojego narodu. „Opowiadania” Conrada to prawdziwa uczta dla
intelektu. Hermetyczna, niemal z pogranicza snów fraza, wymaga ciągłego
skupienia i powolnego sączenia. To proza kontemplacyjna, w której czas płynie
bardzo wolno, a głębia widoczna jest dopiero pod lupą koncentracji. Ironiczna,
ale także egzystencjalna, oparta na prostych pomysłach, a jednocześnie
odwołująca się do całej gamy problemów społecznych, aktualna, ale równocześnie
prorocza.
Szkice dla większych całości - Sobiesław Kolanowski
Szkice dla większych całości - Sobiesław Kolanowski
„Szkice dla większych
całości” są tak dobre nie dlatego, że zostały stworzone jako jakaś
modernistyczna nowość, ale dlatego, że wyrywają się poza to, co tak dobrze
znamy z autopsji. Też dlatego, że Kolanowski ma wyjątkowy dar do mocnych
zakończeń. To widoczne jak w zwierciadle odbicia naszych marzeń i tajonych
myśli, doskonale podane i jeszcze lepiej skomponowane w spójną całość.To naprawdę udany debiut, który niezasłużenie zaginął przygnieciony
nawałami nowości. Bardzo dobry w skali mikro (rozpatrując opowiadania
oddzielnie), jeszcze lepszy jeśli spojrzeć na niego w makroskali. Każda
historia jest inna, ma swoje indywidualne tempo, koloryt, atmosferę. A jednak
łącznie dopełniają jedną i tą samą większą prawdę o nas samych.
"Podróż zimowa" - Jaume Cabre
Cabre umiejętnie buduje napięcie w swoich
opowiadaniach. Początkową harmonię stopniowo i niepostrzeżenie odwraca do góry
nogami, by docelowo, tuż przed metą, pozwolić sobie na konkretną erupcję
emocji. Tu nie ma historii urwanych w połowie, nie ma też miejsca na
niedopowiedzenia i improwizację. Pisarz stawia na efektowne zakończenia i błyskotliwe
pointy. Nie zapomina jednak przy tym o swoim celu nadrzędnym, czyli splataniu
wszystkich relacji w jeden wielki motek. Interesuje go bowiem szeroka perspektywa,
stąd jego postacie wciąż na nowo się odradzają, powracają w nowych wcieleniach,
w odmiennych czasach i przestrzeniach. U katalońskiego mistrza słowa wszystko
jest względne: bohaterowie historyczni stają się postaciami fikcyjnymi, pięknie
brzmiące cytaty, są tak naprawdę fałszywymi przestrogami, zaś przywołani
mentorzy to wyłącznie wytwory wyobraźni pisarza.
"Opowiadania wszystkie" - Kurt Vonnegut
Vonnegut
poprzez kreowanie odmiennych światów i niebanalnych historii dokonuje
wiwisekcji rzeczywistości. Bada granice ludzkiej wytrzymałości, analizuje
powstawanie i sedno problemów społecznych, gospodarczych, a nawet
międzynarodowych. Można zaryzykować stwierdzenie, że przewidywania i przesłanie
autora są obecnie nawet bardziej aktualne, niż w czasach, w których powstawały.
Vonnegut wyprzedzał swoją epokę, intuicyjne wyczuwał, że jedynym lekiem na rosnące
trudności jest optymizm, nawet jeśli musi on przybierać ramy irracjonalne. W
tym w pełni ukazuje się jego geniusz.
"Co pozwala powiedzieć noc" - Pierre J. Mejlak
Książka napisana jest prostym, lecz niebanalnym
stylem. Krótkie zdania idealnie pasują do formy przekazu. Są zaskakujące i
trafne, osnute magiczną mgłą inności. Mejlak
kreśli nam piękne obrazy skupione wokół dobrze nam znanych, codziennych
przedmiotów – zapałek, kominów, drzew, internetu – i robi to z wyczuciem oraz
wrażliwością, dzięki czemu przyjemność z lektury będą mieli zarówno zaprawieni
czytelnicy, jak i przypadkowe audytorium. To takie słodko-gorzkie refleksje,
które angażują czytelnika i zostają z nim na dłużej. Choć nie szokują, wwiercają
się do serca i pozwalają spojrzeć na prozę codzienności w innych barwach. Mała książka wielkich prawd.
"Opowiadania bizarne" - Olga Tokarczuk
Dzięki niezastąpionemu stylowi mistrzyni
słowa, dbałości o szczegóły oraz barwności opisu, skonstruowane przez nią
mikroświaty są swoistymi zaczynami, od których oczekiwałoby się dalszego
rozwinięcia. Po lekturze pozostaje zatem uczucie niedosytu związane z
pożądaniem obcowania z literaturą wysokiego lotu. Tokarczuk wprowadza nas w
nastrój opowieść grozy, kojarzących się z „Kwaidanem” czy dziełami Edgara
Allana Poe. Dominuje atmosfera lęku, zagubienia i wątpliwości, która pokropiona
zostaje delikatnym humorem i zadumą nad światem. To niewątpliwie ciekawy zbiór,
który warto poznać. To też bardzo ambitny projekt, wielopłaszczyznowy fresk, w
którym rozważania o naturze mieszają się z religią, zaś codzienność ze snami.
"Jestem tęsknię mówię" - Yuko Tsushima
„Jestem tęsknię mówię” to proza liryczna, dramatyczna a chwilami
subtelnie mistyczna. Mimo, że przybiera różne formy – epistolarną, retrospektywną
czy niemal baśniową – nie mam poczucia stylistycznego przesytu. Struktura wszystkich tekstów jest wyjątkowo gęsta i
wieloznaczna. Podążając wyśledzonym z narracji tropem, wpada się w pułapki i
staje wobec pytań, na które nie ma odpowiedzi, bądź są one zbyt bolesne, aby
mogły być na głos wypowiedziane. To taka proza, która domaga się powolności i
skupienia, mimo stosunkowo prostego języka. Nie są to teksty, które można pochłaniać, je należy
raczej powolnie sączyć. bo istnieje ryzyko niezaakceptowania nas przez
konwencję oraz język opowiadanej historii. To też zbiór dla tych odważnych czytelników, którzy pragną poznać kilka mrocznych znaczeń pustki oraz
wyobcowania. Yuko Tsushima stawia na świadomego czytelnika i
odnoszę wrażenie, że nie wymaga uproszczonych interpretacji ani doszukiwania
się zagmatwanej symboliki, choć przecież jest to literatura nieoczywista. Ważna jest przestrzeń tajemniczości, w której
żyją i ciągle powracają bardzo realistyczne historie.
Nie znam żadnego niestety.:)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tych książkach.
OdpowiedzUsuńWiększość zbiorów wydaje mi się interesująca, zwłaszcza Mejlak i Cabre (te już mam w swoich zbiorach). Czytałam Twoją recenzję o opowiadaniach Conrada. Piszesz, że nie straciły aktualności, a nawet uznajesz je za prorocze. Z tym większym zainteresowaniem mam nadzieję sięgnąć po nie kiedyś... To prawdziwe odkrycie.
OdpowiedzUsuń"Mała książka wielkich prawd." - w samo sedno. Mejlak napisał piękne, mądre opowiadania, które może nie wyważają dawno otwartych drzwi, ale potrafią zaskoczyć konceptem, uwieść nastrojem, zaskoczyć paradoksem, a przede wszystkim przyjrzeć się w krótkich, niekiedy niemal anegdotycznych formach - meandrom emocji w relacjach damsko-męskich. I zamyślić czasem naprawdę głęboko. Kiedy skończę, opowiadania Mejlaka staną obok klasycznych "Scen z życia małżeńskiego" Bergmana i rumuńskich "Innych historii miłosnych" Teodoroviciego - taka moja trylogia na życiowy zakręt. Z tych trzech Mejlak najpiękniejszy.
OdpowiedzUsuń