Recenzja "Piękne zielone oczy" Arnošt Lustig

https://czarne.com.pl/uploads/catalog/product/cover/1560/large_lustig.jpg

Wydawca: Czarne

Liczba stron: 456


Oprawa: twarda

Tłumaczenie: Jan Stachowski

Premiera: 9 września 2020 rok

Od kilku dekad wsłuchujemy się w symfonię zeznań, dzienników, listów, relacji i wystąpień, próbujemy przybliżyć się niewyobrażalnego doświadczenia, zapełnić przeróżnymi barwami i odcieniami obraz zbudowany z dat, wydarzeń, postaci, dokumentów czy statystyk. W zmierzeniu się z naszą indywidualną wyobraźnią starają się nam pomóc lub przeszkodzić liczni artyści: reżyserzy filmowi, pisarze, muzycy. I o ile moda na historie osadzone w obozach zagłady dalej rośnie, przybierając coraz bardziej niesmaczne i karykaturalne formy, o tyle dzieł pragnących powiedzieć coś ważnego i osobistego, nadal mamy deficyt. „Piękne zielone oczy” są próbą zapełnienia tego braku i zdefiniowania na nowo, czym jest cierpienie i ofiara.

Arnošt Lustig, czeski pisarz i publicysta pochodzenia żydowskiego, swe dzieciństwo spędził w getcie w Terezinie i obozach koncentracyjnych w Auschwitz i Buchenwaldzie. Wspomnienia z okresu wojennego były głównymi motywami jego prozy, w Polsce wydawanej skromnie i w zamierzchłych czasach. „Niekochana. Z dziennika siedemnastoletniej Perły Sch.”, ostatnia jego książka sygnowana przez Wydawnictwo Literackie, datowana jest na 2004 rok, a jeszcze wcześniejsze jego dzieła, to efekty tłumaczeń Cecylii Dmochowskiej i Zdzisława Hierowskiego z końcówki lat 50. i początku 60. Szybka analiza zasobów internetowych potwierdza, że o tych pozycjach niewielu dzisiaj pamięta.

Lustig zwykł mawiać, że „człowiek tak długo jest nieśmiertelny, jak długo żyje w pamięci innych”. Wyrazem wiary w te słowa jest historia Hanki. Młoda, piętnastoletnia Żydówka traci w obozie koncentracyjnym całą rodzinę. I nie jest to wcale strata typowa, anonimowa. Hanka jest między innymi świadkiem, jak jej ukochany ojciec rzuca się na obozowy drut. Widzi niewyobrażalne okrucieństwa, jej życie ciągle wisi na włosku, a możliwość przetrwania każe jej wyrzec się swojego pochodzenia i wyznawanych wartości. Tak trafia do frontowego burdelu. Zaczyna sprzedawać swoje ciało. Chce w ten sposób przetrwać najgorsze. Tylko czy dla młodej dziewczyny, ciągłe poniewieranie i ból mogą być lekarstwem na skołataną duszę?

Lustig stworzył przejmujący, naturalistyczny portret człowieka na skraju wytrzymałości psychicznej, który resztkami sił stara się wyszukać sens w życiu. Smutek i zagubienie podkreśla narracja. Zdania są emanacją myśli i percepcji bohaterki. Treść nie odstępuje jej ani na krok, nie skupia się na detalach otoczenia, ani nie przekształca się w dygresje. Dzięki temu cały czas śledzimy nie tylko jej aktywności, lecz także upadającą psychikę. Obóz jest jednocześnie ostry i zamglony, położony na drugim planie. Widzimy wybrane etapy procesu zagłady Żydów z całą jego przytłaczającą dosłownością, kakofonią dźwięków, różnorodnością form opresji. Obóz projektowany jest przez reżysera jako symbol, miejsce z jednej strony realne i namacalne, a z drugiej jako coś niepojętego, przysłoniętego kurtyną osobistego doświadczenia. Lustig nie zatrzymuje się jednak na życiu za drutami. Idzie dalej, buduje kolejne części, kreśli odmienne postawy, podłe motywacje i zdeprawowanie w imię chorych doktryn. W ten sposób stara się przenieść opowieść dziejącą się w konkretnym miejscu na bardziej uniwersalny poziom opowiadania o tragedii człowieka jako jednostki, ale także ludzkości jako całości.

„Piękne zielone oczy” są nie tylko relacją podejmującą temat obozowego życia, ale także, a może przede wszystkim zdeptanych wartości. Autor mówi o tym, co naprawdę liczy się w czasach wojny i pokoju. Nie zabraknie tu kwestii wiary, odkupienia, ludzkiej obojętności, upodlenia, dyskryminacji i całej masy innych deficytów, z jakimi pokolenie doświadczające wojny musiało się mierzyć. Trudno napisać coś o książce, w której powiedziane zostało tak wiele, użyto tak dużo mądrych zdań. „Piękne zielone oczy” są celną wizualizacją najgorszych snów o Holokauście, wizji, które kształtowały przez lata popkulturowe kłamstwa. To bez wątpienia najbardziej bolesna książka tego roku. Dlatego nie mówię czytajcie, bo tak duża intensywność emocji może otworzyć oczy i oczyścić, ale jednocześnie pokaleczyć.

 

1 komentarz:

  1. Lubię tematykę obozową, bo jeśli tylko nie powiela utartych schematów zostawia mnie z wieloma pytaniami. Ta książka nie powinna mnie zawieść.

    OdpowiedzUsuń