Recenzja "Jezioro dzikich gęsi" Diao Yinan

Reżyseria: Diao Yinan

Czas trwania: 1 godz. 57 min.

Kraj produkcji: Chiny


Premiera: 18 maja 2019 rok

"Jezioro dzikich gęsi", nowy film nagrodzonego w Berlinie chińskiego reżysera Diao Yinana, ponownie przenosi nas w konwencję neo noir. Chociaż nazywanie tego obrazu typowym przedstawicielem wspomnianego gatunku byłoby krzywdzące. Diao co prawda wykorzystuje ważne elementy noir: motywy kryminalne, światłocień, mocne kontrasty, zatarcie granicy między dobrem i złem, femme fatale, ale jednocześnie parę innych świadomie pomija (chociażby wyeksponowaną postać detektywa). Reżyser ma świadomość, że w temacie zemsty i porachunków nic nowego nie dopowie, dlatego czerpiąc z narzędzi sztuki postmodernistycznej, kreśli znaną od pokoleń sytuację by dowiedzieć się czegoś o sobie i swoim pokoleniu w nowy sposób.

Pokazywany w głównym konkursie Cannes film stanowi krytyczną reakcję na nowoczesność w chińskim wydaniu. Wuhan, jeden z największych ośrodków gospodarczych współczesnych Chin, jest w obrazie Diao miejscem pozbawiającym marzeń i złudzeń. Zapuszczone dzielnice, nieregulowane targi, brudne place, wąskie ulice, mroczne parki i tytułowe Jezioro Dzikich Gęsi, są tu ukazane jako miejsca biedy i rosnącego w siłę elementu. Nocami miastem rządzą gangi złodziei motorów, które za nic mają ludzkie życie. W ten właśnie sposób poznamy bliżej motywacje głównego bohatera (Hu Ge), który z pozycji herszta, spada do roli uciekiniera. Po jednej z trudnych akcji, będąc jeszcze pod wpływem emocji, trafia na policjanta, którego zestrzela. To nie było świadome wystąpienie przeciwko stróżowi prawa, a typowe dla Zenonga Zhou ratowanie się z opresji. Nikt się tym jednak nie przejmie, a polubowne załatwienie tematu okaże się niemożliwe. Bohaterowi przyjdzie chować się nie tylko przed policją, lecz także przed łowcami nagród oraz specjalną jednostką oddelegowaną do schwytania go.

Gdzieś nad tym całym kryminalnym kotłem unosić się będą dwie kobiece postaci – była żona oraz miejscowa prostytutka. Zwłaszcza rola tej drugiej jest tu kluczowa, gdyż z powodzeniem wypełnia misję femme fatale. I nie, nie jest to typowe uwodzenie i okłamywanie. Liu Aiai działa na korzyść uciekiniera, świadomie ryzykując i wprowadzając w błąd grupy pościgowe. Bo przecież w filmie nie tylko o zemstę chodzi. „Jezioro dzikich gęsi” porusza także inne ważne tematy: żal za grzechy, miłość, potrzebę bliskości, godność i traktując obraz z dalszej perspektywy: zabetonowanie przestrzeni miejskiej i ludzkich serc.

Neo Noir nie jest u Diao Yinana wyłącznie zwierciadłem politycznych i społecznych niepokojów. Jego film wkracza w sferę produktów artystycznych, które mają nie tylko razić realizmem ukazywania brutalności, ale także zgłębiać potencjał krytyczny i kreujący. Reżyser gmatwa narrację, zrywa z chronologią i pogłębianiem portretów psychologicznych postaci. Zamiast tego wprowadza liryczne ujęcia pełne deszczu i neonów, świadomie odwołując się do dorobku Kar-Wai Wonga. W innej scenie dochodzi do przypadkowej dekapitacji, jakby wprost wyciętej z serii „Oszukać przeznaczenie”. Tych intertekstualnych odwołań i zabaw jest tu zresztą dużo więcej (chociażby „Zabłąkany pies” Kurosawy czy „Samuraj” Melville’a), a ich obecność podkreśla świadomość twórczą Diao Yinana. Ostatecznie otrzymujemy zatem dopieszczoną technicznie, nieoczywistą i okrutną baśń, w której nie ma miejsca na czułość.

1 komentarz: