Kraj produkcji: Chiny
Premiera: 18 maja 2019 rok
"Jezioro dzikich gęsi", nowy film nagrodzonego w Berlinie chińskiego reżysera Diao
Yinana, ponownie przenosi nas w konwencję neo noir. Chociaż nazywanie tego
obrazu typowym przedstawicielem wspomnianego gatunku byłoby krzywdzące. Diao co
prawda wykorzystuje ważne elementy noir: motywy kryminalne, światłocień, mocne
kontrasty, zatarcie granicy między dobrem i złem, femme fatale, ale
jednocześnie parę innych świadomie pomija (chociażby wyeksponowaną postać
detektywa). Reżyser ma świadomość, że w temacie zemsty i porachunków nic nowego
nie dopowie, dlatego czerpiąc z narzędzi sztuki postmodernistycznej, kreśli
znaną od pokoleń sytuację by dowiedzieć się czegoś o sobie i swoim pokoleniu w
nowy sposób.
Pokazywany w
głównym konkursie Cannes film stanowi krytyczną reakcję na nowoczesność w
chińskim wydaniu. Wuhan, jeden z największych ośrodków gospodarczych
współczesnych Chin, jest w obrazie Diao miejscem pozbawiającym marzeń i
złudzeń. Zapuszczone dzielnice, nieregulowane targi, brudne place, wąskie
ulice, mroczne parki i tytułowe Jezioro Dzikich Gęsi, są tu ukazane jako
miejsca biedy i rosnącego w siłę elementu. Nocami miastem rządzą gangi złodziei
motorów, które za nic mają ludzkie życie. W ten właśnie sposób poznamy bliżej
motywacje głównego bohatera (Hu Ge), który z pozycji herszta, spada do roli
uciekiniera. Po jednej z trudnych akcji, będąc jeszcze pod wpływem emocji,
trafia na policjanta, którego zestrzela. To nie było świadome wystąpienie
przeciwko stróżowi prawa, a typowe dla Zenonga Zhou ratowanie się z opresji.
Nikt się tym jednak nie przejmie, a polubowne załatwienie tematu okaże się
niemożliwe. Bohaterowi przyjdzie chować się nie tylko przed policją, lecz także
przed łowcami nagród oraz specjalną jednostką oddelegowaną do schwytania go.
Gdzieś nad tym
całym kryminalnym kotłem unosić się będą dwie kobiece postaci – była żona oraz
miejscowa prostytutka. Zwłaszcza rola tej drugiej jest tu kluczowa, gdyż z
powodzeniem wypełnia misję femme fatale. I nie, nie jest to typowe uwodzenie i
okłamywanie. Liu Aiai działa na korzyść uciekiniera, świadomie ryzykując i
wprowadzając w błąd grupy pościgowe. Bo przecież w filmie nie tylko o zemstę
chodzi. „Jezioro dzikich gęsi” porusza także inne ważne tematy: żal za grzechy,
miłość, potrzebę bliskości, godność i traktując obraz z dalszej perspektywy:
zabetonowanie przestrzeni miejskiej i ludzkich serc.
Neo Noir nie
jest u Diao Yinana wyłącznie zwierciadłem politycznych i społecznych niepokojów.
Jego film wkracza w sferę produktów artystycznych, które mają nie tylko razić
realizmem ukazywania brutalności, ale także zgłębiać potencjał krytyczny i
kreujący. Reżyser gmatwa narrację, zrywa z chronologią i pogłębianiem portretów
psychologicznych postaci. Zamiast tego wprowadza liryczne ujęcia pełne deszczu
i neonów, świadomie odwołując się do dorobku Kar-Wai Wonga. W innej scenie
dochodzi do przypadkowej dekapitacji, jakby wprost wyciętej z serii „Oszukać
przeznaczenie”. Tych intertekstualnych odwołań i zabaw jest tu zresztą dużo
więcej (chociażby „Zabłąkany pies” Kurosawy czy „Samuraj” Melville’a), a ich obecność
podkreśla świadomość twórczą Diao Yinana. Ostatecznie otrzymujemy zatem
dopieszczoną technicznie, nieoczywistą i okrutną baśń, w której nie ma miejsca
na czułość.
Po zapoznaniu się z recenzją chyba się skuszę ....
OdpowiedzUsuń