Oprawa: twarda
Premiera: 18 kwietnia 2018 r.
Fernando Aramburu urodził się w
San Sebastian w 1959 roku. Ukończył filologię hiszpańską na uniwersytecie w
Saragossie. Od 1985 roku, czyli okresu nasilenia fali zamachów ETA, mieszka w
Niemczech, gdzie założył rodzinę. Jest autorem wielu powieści, nowel, zbiorów
poezji. Wielokrotnie nagradzany debiutuje na polskim rynku wydawniczym
powieścią „Patria”.
Powieść
traktuje o losach dwóch zaprzyjaźnionych rodzin z małego baskijskiego
miasteczka leżącego nieopodal San Sebastian. Jest ich dziewięciu. Txato
i Bittori posiadają dwójkę dzieci: Xabiera i Nereę, podczas gdy Joxian i Miren,
są rodzicami Joxe Mariego, Arantxy i Gorki. Przez wiele lat znajdowali się oni w ścisłej zażyłości, wspólnie
spędzali wolny czas, a ich dzieci traktowały dom przyjaciół jak własny. Po
zamachu na Txato, lokalnego przedsiębiorce migającego się od płacenia
horrendalnych danin na rzecz ETA, losy przyjaciół zostają rozdzielone murem
nieufności, który dopiero po upływie lat zacznie się stopniowo rozszczelniać.
„Patria” w swoim fabularnym pomyśle zadziwiająco przypomina małą
książkę wielkiego pisarza z Kolumbii – „Kronikę zapowiedzianej śmierci”
Marqueza. To taka fraza, gdzie zamierzeniem autora nie jest ciągłe szokowanie
czytelnika, zmienianie frontów czy żonglerka punktów widzenia. Publiczność obserwująca ten
dramat od razu wie, że ktoś zginie, a już po chwili ma pewność, kogo dosięgnie
ramię brutalnej rzeczywistości. Aramburu wyszedł z założenia, że to nie chęć
rozwiązania zagadki będzie nas trzymać przy lekturze, lecz stopniowe
odsłanianie szczegółów, nawet jeśli czasami przyjdzie nam mierzyć się z
zaburzoną chronologią czy senną retrospekcją. Pisarz z wyczuciem pobudza naszą
ciekawość, dozuje informacje, selekcjonując tylko te istotne w danym momencie.
Doskonale wie, gdzie należy postawić kropkę, co warto przemilczeć, by po chwili
opowiedzieć o tym ze zdwojoną siłą oddziaływania. I trzeba przyznać, że taką
strukturę czyta się wybornie, tym bardziej, że autor „Bambi sin combra” ma
niezwykły dar do wyważonego montowania obrazu. Swoją powieść rozpisał jak
gotowy scenariuszach dynamicznego filmu, w którym sceny trwają zaledwie minutę
czy dwie, a na postój zwyczajnie nie ma miejsca.
Aramburu w centrum swojego zainteresowania osadza
ludzi. Kreśli nam portret rodzin zwyczajnych aż do bólu. Przy pomocy krótkich
kadrów przygląda się prozaicznym scenom kłótni, spotkań przy obiedzie, tęsknoty
nad grobem. Powieść wypełniona jest czynnościami tak dobrze nam znanymi jak studenckie
błędy, problem utraty pracy, wychowanie dzieci, poszukiwanie swojej seksualnej
tożsamości, wyjście na mecz, podróże, zakupy w mięsnym. Raz jest zabawnie,
innym razem smutno, czasami życie pędzi, by zaraz zwolnić i wpaść w rutynę. Ta książka jest przede wszystkim rzetelnym
freskiem tych wszystkich zdarzeń, o których wielu boi się pisać, by nie wpaść w
sieć banalności. „Patria” wychodzi jednak z tego ryzyka obronną ręką. Dzięki
nagromadzeniu szczerych i bolesnych emocji, czytelnik ma wrażenie, że odkrywa
swoje otoczenie na nowo. Tu jest tak duszno od skomplikowanych relacji,
namiętności, straconych marzeń i niesprawiedliwości, że dosłownie czujemy
zapach tej małomiasteczkowiej bomby emocjonalnej.
„Patria”
jest więc społeczno-obyczajową narracją o pejzażu mentalnym, wiarygodną o tyle,
że została oparta na solidnych fundamentach. Są nimi ludzie, prości, ale
jednocześnie magicznie niezwykli. Tych dziewięciu bohaterów, jak precyzyjnie nastrojone
maszyny, działa zgodnie z rysami, jakie zostały im nakreślone. Uparty i naiwny
przedsiębiorca, tęskniąca żona, gotowy na wszystko zwolennik terroryzmu,
zaczytany i bojaźliwy nastolatek, niepełnosprawna moderatorka, wieczna
marzycielka, racjonalny aż do bólu lekarz, głupia plotkara, nie wychylający się
z własnym zdaniem ogrodnik – oni wszyscy, jak i ich otoczenie, są nie tylko
perfekcyjnie skrojeni i psychologicznie uwiarygodnieni brakiem koturnowych
przymiotów, ale także wielowymiarowi, owładnięci całą paletą uczuć. To takie
postaci, które dobrze znamy i możemy je nazywać własnymi imionami, a także z
zainteresowaniem analizować motywy ich postępowań.
Aramburu
napisał także powieść o ludziach podzielonych ideologią. O tragicznych efektach
terrorystycznych zamachów, a także o potrzebie przynależności, strachu oraz
ślepej wierze w potrzebę działania. O racjonalnych Baskach, którzy muszą zginąć
i o separatystach, dla których niepodległość jest ważniejsza niż wszystko inne,
nawet lojalność, honor i ojczyzna. Pisarz prowadzi nas wzdłuż cienkiej i często
niewidocznej nici zbrodniczej walki, kończącej się wykluczeniem i pożogą. Nie
jest w tym jednak stronniczy, bowiem uderza także w aparat państwowy, który
dopuszcza się stosowania tortur psychicznych i fizycznych względem więźniów. Bo to także książka o błądzeniu w ideologicznej mgle.
„Patria” przekracza gatunkowe ograniczenia. To
niezwykły miszmasz powieści fabularnej, kryminału, eseju politycznego oraz
dramatu społecznego. Jak mówi sam pisarz głosem jednego ze swoich bohaterów:
„Napisałem
ją więc przeciwko cierpieniu zadawanemu jednym ludziom przez drugich starając
się pokazać, na czym ono polega, oczywiście kto je generuje i jakie fizyczne
oraz psychiczne konsekwencje pociąga za sobą dla ocalałych ofiar”.
„Starałem
się uniknąć dwóch moim zdaniem największych niebezpieczeństw, jakie czyhają w
tego rodzaju literaturze: z jednej strony popadania w patetyczny, sentymentalny
ton, a z drugiej wykorzystywania fabuły do zajęcia wyraźnego stanowiska
politycznego”.
To taka relacja, która miażdży swoją emocjonalną siłą. Czytając ją będziemy czuć bezsilność, strach, niezrozumienie, ból, złość, radość. Aramburu stworzył hipnotyzującą i mroczną narrację osadzoną w centrum zwykłych ludzi, którzy nie mogą prowadzić takiego życia, jakiego chcą. To powieść o przekraczaniu granic i konsekwencjach jakie z nich wynikają. O poczuciu wstydu i walce o dobre imię. Książka, która nie wyróżnia się oryginalnością, pięknym językiem czy szokującymi opisami. Nie szokuje formą i nie wymaga olbrzymiej cierpliwości. To bardzo atrakcyjnie zmontowana narracja, która nie musi niczego udowadniać. Świetnie napisane powieść, perfekcyjnie przemyślana i finezyjnie wykonana. Rekomendacja Mario Vargasa Llosy stanowczo nie jest przypadkowa i dana na pokaz. Wielbiciele „Święta kozła” pokochają też „Patrię”. Z pewnością jedna z ważniejszych książek tego roku.
Coś dla mojej drugiej połówki. 😊
OdpowiedzUsuńPatria bardzo mnie interesowała i Ty przekonałeś, że muszę ją mieć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńGdzieś już o tej książce słyszałam i mam ją na swojej liście. Jestem ciekawa jak ja ją odbiorę. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja, jestem ciekawa tej narracji i opowieści...
OdpowiedzUsuńLubię takie relacje ❤
OdpowiedzUsuńNa pewno zapamiętam sobie tytuł!
OdpowiedzUsuńTe dziewięć bohaterów, jak precyzyjnie nastrojone maszyny, działa zgodnie z rysami, jakie zostały im nakreślone. Uprzejmie proszę poprawić na : tych dziewięciu bohaterów!!!
OdpowiedzUsuńDzielę się swoimi ulubionymi cytatami z książek, aby inspirować innych.
OdpowiedzUsuń