Recenzja "Piekło w butelkach" Yumeno Kyūsaku

Wydawca: Tajfuny

Liczba stron: 96


Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Tłumaczenie: Andrzej Świrkowski

Premiera: grudzień 2021 rok

Prawie sto lat trzeba było czekać na pierwsze tłumaczenie książek Yumeno Kyūsaku. Najpierw Kirin uraczył nas „Przeklętym bębenkiem”, a kilka miesięcy później także Tajfuny przypomniały postać jednego z pionierów japońskiej literatury fantastycznej, tym razem w zbiorze opowiadań zatytułowanym „Piekło w butelkach”. Można mieć tylko nadzieję, że niebawem któraś z oficyn zdecyduje się na wydanie „Dogura Magura” – blisko siedmiuset stronicowego opus magnum autora, zekranizowanego w 1988 roku przez Toshio Matsumoto).

Na nowość z serii Tajfuny Mini składają się trzy krótkie opowieści. Każda prowadzona jest w zupełnie innej konwencji, co utrudnia przyswojenie i odczytanie dzieła. Najbardziej przystępna dla czytelnika jest pierwsza historia. „Piekło wariata” przybiera formę bliską kryminałowi. Mamy tu zamach na możnowładcę, ucieczkę i zaszycie się w miejscu odosobnienia, odnalezienie po latach, związek oraz wiele innych zdarzeń. Sama intryga choć może niespecjalnie rozbudowana, wciąga, a przede wszystkim zawiera drugie dno, o czym czytelnik dowie się pod koniec opowieści. To właśnie w nim objawia się sedno dociekań japońskiego pisarza, które na potrzeby tej krótkiej opinii możemy nazwać wpływem analizy freudowskiej. Nie będę szerzej rozpisywał się ani o interpretacjach tego tekstu, ani  także o drugiej narracji, na którą składają się krótkie sny reprezentujące swego rodzaju wizje, refleksje i ostrzeżenia przed tym, co znajduje się w naszym wnętrzu. Nie robię tego, gdyż nie chciałbym za dużo zdradzić.

Najciekawszym tekstem, tak w formie, jak i treści, wydaje mi się tytułowe „Piekło w butelkach”. Bohaterami są tu Tarȏ i Ayako, rodzeństwo, które z niewyjaśnionych przyczyn utknęło na bezludnej wyspie na Morzu Południowym. W serii trzech listów opowiadają o utracie niewinności, a także konieczności odpokutowania win. Postanawiają odebrać sobie życie, by raz na zawsze wynagrodzić światu złamanie tabu kazirodztwa. Siłą tej opowieści jest nie tylko dramatyczna relacja, ale też sama narracja. W niej jak na dłoni widać te elementy prozy, które powracają w każdej pracy autora. Mamy więc egzotyczne miejsce, zwykłe, niczym niewyróżniające się postacie oraz fabułę, w której można dostrzec elementy literatury popularnej. Intrygujący jest sam sposób komunikowania z czytelnikiem. Japoński pisarz nie lubi dopowiedzeń. Brakuje tu zarówno przestępstwa, jak i procesu śledztwa. Czytelnik sam musi wcielić się w rolę detektywa, by odkryć okoliczności, które doprowadziły do ​​wydarzeń opisanych w listach. W ten sposób pisarz burzy fundament gatunku, w który przecież wpisuje swoje relacje.

Ten schemat Yumeno Kyūsaku powiela w każdym zaprezentowanym tu opowiadaniu, dzięki czemu teksty warto czytać wielokrotnie. Po płaszczem przychylnej dla czytelnika, atrakcyjnej fabuły, kryje się bowiem próba zmierzenia się z samotnością, zagubieniem, a przede wszystkim obłędem. Być może właśnie to miał na myśli ojciec autora, gdy nazwał go „yumeno kyūsaku-san” (skąd wziął się pseudonim twórcy), czyli że jest kimś oderwanym od rzeczywistości. Rzeczywiście, styl japońskiego artysty jest bardzo specyficzny i może kojarzyć się ze szkołą surrealizmu. „Piekło w butelkach” to bez wątpienia beletrystyka, która nie pozostawi obojętnym. Burzenie założeń popularnego gatunku, poprzez próbę napisania opowiadania w tym samym gatunku, jest jak chluśnięcie wiadrem zimnej wody. To może być nieprzyswajalne i hermetyczne, ale przy odpowiednim podejściu, można w tym ujrzeć nowatorstwo i inność. Czyż nie to właśnie świadczy o jakości danej literatury?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz