Liczba stron: 256
Tłumaczenie: Andrzej Sobol-Jurczykowski, Stanisław Zembrzuski
Oprawa: twarda z obwalutą
Premiera: 15 listopada 2019 r.Oprawa: twarda z obwalutą
Opublikowane w 1944 roku „Fikcje”
są nie tylko najważniejszym i najbardziej znanym tomem Borgesa, nie tylko
przyniosły mu rozgłos i międzynarodowe uwielbienie, ale są także dziełem
prekursorskim w stosunku do postmodernizmu. Rozważając ten zbiór nie sposób
pominąć znaczenie metafikcji w akcie literackiej kreacji argentyńskiego
pisarza. Wspomniany termin odnosi się do dzieł sztuki często posługujących się
ironią lub parodią, poruszających problem natury fikcji, narzędzi i mechanizmów
używanych przez nią oraz celów, jakie chce osiągnąć. Jednym z ważniejszych
celów rozważań metafikcyjnych jest badanie związków między fikcją i
rzeczywistością. Ronald Sukenick, nieżyjący już amerykański pisarz i teoretyk
literatury, twierdził, że „fikcja nie tyle służy jako zwierciadło, albo powiela
wciąż siebie samą, co zrasta się ze światem kreując znaczącą „rzeczywistość”,
której nie było przedtem. Fikcja jest sztuką ułudy, lecz nie jest złudzeniem.
Nazywać twórcze zdolności umysłu kłamliwymi jest równie bez sensu, jak mówić tak
o prokreacyjnych zdolnościach ciała”. Na tych intelektualnych podwalinach swoje
prace tworzy także Borges, będąc przy tym jednym z pionierów nowej sztuki (gdy
żył, owych podwalin jeszcze nie było). Czytając jego opowieści nie sposób nie
odnieść wrażenia, że jest to proza w jakimś sensie irracjonalna, rzucająca
wyzwanie tradycji, przywraca człowiekowi wiarę w naukę i wyobraźnię. Jest też
swoistym studium analizy możliwości fikcji, nie tyle odtwarzającym
rzeczywistość, co ujawniającym jej fikcyjny charakter w tym sensie, że empiria
zyskuje znaczenie dopiero, gdy zostanie ujęta w zmyśloną formę opowieści.
Borges w „Fikcjach” kreśli nowe
światy, nowych ludzi i nowe prawa, które choć nierzeczywiste, doskonale tę
rzeczywistość naśladują. Jest jak odkrywca nowych lądów, który po swojej
wieloletniej podróży, spisuje nieznane innym fakty, dbając przy tym nie tylko o
pełne szczegółów oddanie przestrzeni,
lecz także języków, zwyczajów, historii i zależności społecznych. Przy okazji
kreśli magiczne koło realizmu – to nasza rzeczywistość jawi się tu jako
literacka fikcja. Od samego początku książki czytelnik odczuwa niepewność: nie
wie który ze światów jest prawdziwy, a który wymyślony, co stworzył Bóg, a co
umysł człowieka, co jest samonapędzająco się machiną, a co ładnie wyglądającym
zbiorem ułomności. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy te różne światy
zaczynają na siebie nachodzić, jak chociażby w jednym z najlepszych opowiadań
zbioru „Kolistych ruinach”. Bohaterem historii jest człowiek wyśniony przez
maga oraz ożywiony przez Ogień. Sprowadzony na ziemię, dość szybko zaadaptował
się do realnego świata. Jego kreator nie mógł jednak zaznać spokoju, bał się,
że jego twór kiedyś odkryje prawdę i zostanie przez ludzkość potępiony. W
wyniku szeregu zdarzeń mag wchodzi w płomienie, które jednak go nie trawią.
Wtedy z przerażeniem zaczyna rozumieć, że on także jest „widmem, które śni ktoś
inny”.
„Koliste ruiny” idealnie
wprowadzają nas do mnogości motywów i problemów, które niosą za sobą
opowiadania Borgesa. Wśród najpopularniejszych tematów pojawiają się: sytuacja
wyśnienia lub wymyślenia człowieka lub całego świata, które żyjąc w nowej
rzeczywistości, są przekonane o tym, że żyją w prawdzie, choć nie do końca tak
musi być w istocie, bo ich rzeczywistość często po pewnym czasie też wydaje się
wyśniona (np. „Tlön, Uqbar, Orbis Tertius”); zdanie sobie sprawy przez kreatora
nowych światów, że też jest obiektem czyjejś kreacji (przytoczone wcześniej
„Koliste ruiny”); motyw nieuchronnego naśladownictwa i powtarzalności wcześniej
powstałych dzieł, wydarzeń i sytuacji (np. „Pierre Menard, autor Don Kichota”,
„Biblioteka Babel”). Wszystkie te rozważania prowadzą do zasadniczych pytań o
naturę prawdy i rzeczywistość tego, co wokół nas się dzieje (jak mówił w jednym
z tekstów gnostyk z Uqbaru „wszechświat widzialny jest złudzeniem lub
sofizmatem”).
Borges badał paradoksy, pławił
się w filozoficznych rozważaniach, pracował na pojęciach (często jeszcze
ówcześnie nieodkrytych i nienazwanych), nie zaś na obszarze słowotwórstwa. W
przeciwieństwie do wielu innych pisarzy, to nie język był dla niego punktem
wyjścia w klasyfikacji świata, a właśnie systematyczne rozbijanie i pomnażanie
porządków świata. Dzięki temu uzyskuje całą różnorodność, niejasność,
pomieszanie, niepewność ludzkiego bycia tu i teraz. Nie może więc dziwić, że
jego opowiadania nie mają jednej i ustalonej struktury. Autor „Alefa” odwołuje
się do rozmaitych gatunków i form literackich, sprawnie łącząc recenzje
nieistniejących książek, zmyślone biografie, eseje, fantastykę, a nawet powiastki kryminalne. Przy jego narracjach
nie sposób się nudzić. Ale mają też one pewną pułapkę. Raz wchodząc w ich
uniwersum, nie sposób znaleźć drogi ucieczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz