Liczba stron: 160
Tłumaczenie: Ewa Rynarzewska
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Premiera: 29 listopada 2019 r.Tłumaczenie: Ewa Rynarzewska
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Na początek będzie
dygresja. Pamiętam, że gdy około dwadzieścia lat temu postanowiłem zapoznać się
z klasyką kina, wcale nie było mi łatwo. Seanse „Obywatela Kane”, „Gabinetu
doktora Caligari” czy „Narodzin narodu”, poza momentami faktycznej fascynacji, okazywały
się zwyczajnie nudne. Jako nastolatek wychowany na „Matrixie” i „Władcy
Pierścieni”, nie widziałem w obrazach Wiene’a, Wellesa i Griffitha żadnej
innowacji ani wyróżnika wysokiej jakości. Dopiero kolejne lata i zapoznanie się
z mniej znanymi dziełami tamtych czasów (np. „Człowiek z zachodu”, „Sumurun”
czy „Bramy piekła”) udowodniły mi, że „Obywatel Kane” był faktycznie pionierski
w strukturyzacji nieliniowej narracji i kadrowaniu zdjęć, że „Gabinet doktora
Caligari” wyniósł pojęcie scenografii na same wyżyny filmowego rzemiosła, a
„Narodziny narodu”, choć nadal uważam je za nudne, dały kinu montaż równoległy.
Piszę o tym,
aby podkreślić rolę doświadczenia w percepcji sztuki. Szczególnie tego rodzaju
sztuki, która ma już swój wiek. Bez odpowiedniego zaplecza badawczego, trudno
ocenić, czy dane dzieło było czymś nowatorskim, wielkim dla swojej epoki.
Obecnie, w dobie zniesienia tabu, znając dorobki Joyce’a, Wallace’a, Becketta,
Pynchona czy Kafki, problematycznym jest dostrzeżenie czegoś świeżego w technice
strumienia świadomości i opisywania psychiki narratora, co stanowiło przecież
wyróżnik dzieł Yi Sanga. Sprawy nie ułatwia też rynek wydawniczy, na którym
próżno szukać szerszego pola badawczego - jedyne opracowanie w tym
temacie, które trafiło w moje ręce,
zawarte jest w książce „Literatura koreańska XX wieku”, wdanej przez Dialog.
Jej autorka, Halina Ogarek-Czoj, wybitna koreanistka, tłumaczka i pedagog,
nakreśla obraz światka literackiego w Korei na początku wieku XX. Wymienia takie
nazwiska jak Na Tohjang, Song Jong, Han Sorja, Kang Kjonge, Li Kijong czy Dzo
Mjonghyi. Punktuje także zakres ich
zainteresowań: realizm, szczególnie w odniesieniu do tematyki życia
rewolucjonistów, konsekwencje agresywnego imperializmu japońskiego i jego
okrucieństw, opisy egzystencji biednych chłopów , wyzyskiwanych przez wiejskich
bogaczy i właścicieli ziemskich, proces rekrutacji i pracy w fabrykach
państwowych (literatura proletariacka). Na Tohjang z kolei, tworzył dzieła
pełne melancholii, miłości i łez, w których głównym wątkiem były cierpienia
młodych Koreańczyków, nie mogących realizować swoich marzeń z powodu ograniczeń
nakładanych przez tradycję.
Choć w
cytowanym opracowaniu brak konkretnych utworów prezentujących dokonania tych
czasów, zebrany materiał pozwala na wyobrażenie sobie mody i przyzwyczajeń,
jakie panowały w literaturze. Autorka pisze też o Yi Sangu, między innymi tak
„Opisywał psychikę, problemy psychologiczne, załamanego intelektualisty,
cierpiącego na rozdwojenie jaźni”. Odwołuje się też do jego opowiadania
„Skrzydła” (pierwszego z „Kości dziecka”) „Jest to na wpół autobiograficzna
opowieść o mężczyźnie będącym na utrzymaniu żony – prostytutki. Spędza on czas
na bezużytecznych marzeniach i chorobliwych rozmyślaniach. W czasie nieobecności
żony dotyka jej ozdób i kosmetyków, cały czas niejako pozostając „uwięziony” w
swym pokoju. Pędzi życie pasożyta, jest całkowicie zależny od żony, słucha jej
poleceń. W końcu próbuje się uwolnić i „odfrunąć” w świat innej egzystencji”. Trudno
się z jej zdaniem nie zgodzić, tym bardziej że to, co czytamy w „Skrzydłach”,
autor powiela w każdym kolejnym opowiadaniu ujętym w „Kościach dziecka”.
Proza Yi Sanga
ma w sobie wiele podobieństw z dziełami Franza Kafki. W większości historii
przeważa narracja pierwszoosobowa,
akcent położony jest na wewnętrzne emocje bohatera, wokół niego panuje
atmosfera zagubienia i osaczenia. Koreański pisarz nie przestrzega zasad
ortografii i interpunkcji, spisuje to, co w danym momencie podpowiada mu jego
świadomość. Jego zdania bywają poszarpane, zbędne, wykluczające się, cechują
się złością i frustracją. Samego narratora nie sposób polubić. To człowiek
zapatrzony w siebie, zbędny dla społeczeństwa, zagubiony we własnym cierpieniu.
Stawia siebie w centrum antyrealistycznej formy literackiej, pełnej lęku,
strachu i klaustrofobii. Nie ma się co dziwić, że w swoich krótkim, raptem
27-letnim życiu, Yi Sang nie został ani dobrze zrozumiany, ani ciepło przyjęty.
O jego dokonaniach głośniej zaczęło robić się dopiero w latach 50., a w 1977
roku ustanowiono Nagrodę Literacką jego imienia (co ciekawe w Polsce dostępne są
między innymi przekłady książek Yi Mun-yol, Hye-young Pyun czy Kim Young-ha,
którzy to wyróżnienie otrzymali). Obecnie autor ma w Korei status absolutnego
klasyka, pisarza, który otworzył ten kraj na modernizm.
Pozostaje
otwarte pytanie, czy dzisiaj jego dzieła robią duże wrażenie na czytelniku? Czy
nie są tylko historyczną ciekawostką? Wrócę do tego, co pisałem na początku. Są
w „Kościach dziecka” bardzo mocne akcenty, jest autentyczność i smutek, który
przenika do czytelnika. Jest też strumień, którego nie sposób powstrzymać, ani
od którego nie można się oderwać. Jest więc dobrze, momentami nawet bardzo
dobrze, ale to wszystko jednak dla mnie w jakiś sposób mało odkrywcze, głównie
dlatego, że nie potrafię nałożyć na te opowiadania właściwego, historycznego
filtra. Za dużo już w tej materii napisano. Polecam, ale jednak z tą mało
gwiazdką, że to co pokazuje nam Yi Sang, gdzieś już pewnie czytaliście, w
takiej, czy innej formie.
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietna strona, polecam od siebie rytuały miłosne
OdpowiedzUsuń