Tradycyjnie publikuję listę propozycji na świąteczne prezenty — tym razem już w wersji na rok 2025. To nie jest ranking „najlepszych książek wydanych w Polsce w 2025 roku”, lecz raczej subiektywny przewodnik po tytułach, które mogą stać się najlepszymi książkami na prezent 2025. Przygotowując ten zestaw, starałem się wybierać pozycje, które:
-
czyta się z prawdziwą przyjemnością,
-
są pięknie i starannie wydane,
-
poruszają aktualne, ważne i inspirujące tematy,
-
zapewniają solidną dawkę rozrywki, ale też kiedy trzeba skłaniają do refleksji.
Nie wszystkie książki spełniają każde z tych kryteriów, bo nie zapominam również o czytelnikach bardziej wymagających, szukających w literaturze czegoś głębszego, eksperymentalnego lub ambitnego.
Mam nadzieję, że jak co roku lista pomoże Wam wybrać idealny prezent dla bliskich, przyjaciół czy współpracowników. Coś, co nie tylko ucieszy pod choinką, ale zostanie z nimi na dłużej.
W tym miejscu nie może być innej nominacja. László Krasznahorkai to jeden z najwybitniejszych współczesnych pisarzy. W Polsce wydano trzy jego powieści, ale było to dawno i obecnie są jeszcze drogie. Premiera „A świat trwa” przypada na ten tydzień. To zbiór dwudziestu jeden opowieści ukazujących świat oczami outsiderów, wędrowców i ekscentryków, którzy w chaosie współczesności gorączkowo poszukują sensu istnienia. Ich monologi i myśli splata postać tajemniczego protagonisty. Kogoś bliskiego każdemu z nas, zmagającego się z absurdem rzeczywistości. Być może nie jest to świąteczny klimat, ale na pewno dostajemy do ręki kawał solidnej literatury.
Pewnie liczyliście, że w tej kategorii znajdziecie polecenie książki „Piekarz z Auschwitz. Historia prawdziwa”, ale nie, będzie coś innego. Być może dlatego, że niewiele biografii w tym roku przeczytałem. Ta jednak naprawdę mnie zainteresowała. „Herod Wielki” Martina Goodmana przedstawia pełny, wielowymiarowy portret władcy znanego głównie z opinii okrutnika, lecz w istocie polityka skutecznego i nowatorskiego. Autor ukazuje jego drogę do władzy, umiejętne manewrowanie między Rzymem a lokalnymi elitami, imponujące osiągnięcia budowlane oraz rolę w kształtowaniu Judei epoki rzymskiej. To rzetelna, oparta na źródłach biografia, która odsłania zarówno polityczny talent Heroda, jak i dramat osobisty wynikający z narastającej podejrzliwości i lęku przed zdradą.
Tak jak w biografii wybór był ograniczony, tak książek z historię w tle wydano u nas bardzo dużo. Zdecydowałem się ostatecznie na „Upadek Robespierre'a. Ostatnie 24 godziny terroru”, bo tę książkę czyta się naprawdę doskonale. To wnikliwe studium jednego dnia, który przesądził o losach rewolucyjnej Francji. Autor, krok po kroku, godzina po godzinie, rekonstruuje dramatyczny upadek Maximiliena Robespierre’a, ukazując mechanizmy władzy, strachu i politycznego przewrotu w samym sercu Terroru. Publikacja została oparta na bogatych źródłach i licznych relacjach z epoki. Odsłania jak rewolucja zwróciła się przeciw jednemu ze swoich głównych architektów i jak idea wolności doprowadziła do narodzin tyranii. Bierzcie, nie pożałujecie.
„Ostatnia zagadka” to wciągająca powieść-kryminał, w której klasyczna zagadka zamkniętego pokoju staje się pretekstem do literackiej gry z czytelnikiem. Na odciętej przez sztorm wyspie Utakos dochodzi do tajemniczej śmierci Edith Mander, a jedynym, kto podejmuje się rozwikłania zagadki, jest Hopalong Basil – aktor, dawniej wcielający się w słynnego detektywa. To inteligentna i pełna humoru opowieść, w której fikcja detektywistyczna splata się z życiem bohaterów, a każdy z uczestników staje się potencjalnym podejrzanym.
Nie ma w tym momencie chyba ważniejszego tematu. „Laboratorium Palestyna. Jak Izrael eksportuje technologię przemocy na cały świat” Antony’ego Loewensteina to nagradzany reportaż śledczy, który ujawnia, jak izraelska okupacja Palestyny stała się fundamentem globalnego biznesu związanego z bronią i technologiami kontroli. Autor pokazuje, w jaki sposób okupowane terytoria funkcjonują jako poligon doświadczalny dla systemów nadzoru, inwigilacji i represji, później sprzedawanych na całym świecie jako sprawdzone w boju. „Laboratorium Palestyna” to wstrząsająca opowieść o powiązaniach między przemocą, zyskiem i nowoczesnym bezpieczeństwem oraz ostrzeżenie, że mechanizmy testowane na Palestyńczykach mogą dotknąć każdego z nas.
W tej kategorii nieco zaryzykuję. Jest to z jednej strony kwestia tego, że niewiele zabawnych rzeczy czytałem, z drugiej także silna wiara w Wydawnictwo Afera. Na dniach ukazuje się zbiór opowiadań „Takie urywki”. Bianca Bellová przyzwyczaiła mnie do innego pisania, ale samo wydawnictwo zarzeka się, że otrzymamy tom pełen czarnego humoru. Powiedzieć, że jestem ciekawy, to jak nic nie powiedzieć.
„Tak daleko od domu” Sebastiana Barry’ego to poruszająca powieść o dojrzewaniu w cieniu wielkiej historii, splatająca grozę I wojny światowej z dramatem rodzącej się walki o niepodległość Irlandii. Losy młodego Williego Dunne’a ukazują brutalność frontu zachodniego, ciężar lojalności i cenę niewinności wystawionej na próbę przez wojnę. Z wyczuciem i literacką finezją autor opowiada o miłości, stracie i wewnętrznym rozdarciu między obowiązkiem wobec ojczyzny a osobistym sumieniem. Nawet jednak najlepsze słowa o książce nie oddadzą tego, co jest w niej najlepsze – lekkość pióra. Połkniecie ją w dwa wieczory.
KOMIKS
„Podróże Guliwera. Z Laputy do Japonii” to nie tylko sprawna adaptacja literacka, ale także świadectwo dojrzałego dialogu z klasyką. Galic i Echegoyen nie próbują „uwspółcześniać” Swifta na siłę. Przeciwnie, pokazują, jak bardzo jego ironia, pesymizm antropologiczny i sceptycyzm wobec postępu brzmią dziś aktualnie. W czasach, gdy retoryka technokratyczna i ideologiczna maskuje strukturalne absurdy współczesnych systemów politycznych i ekonomicznych, przypomnienie, że wiedza oderwana od życia bywa narzędziem opresji, a utopia może z łatwością przeistoczyć się w koszmar, wydaje się nadzwyczaj na miejscu
DLA KONESERA
Nie mogło być inaczej. Nieczęsto mam w rękach książkę, której lektura wzbudza we mnie poczucie lęku, niepokoju, intelektualnego dyskomfortu i fizycznego wręcz zmęczenia. Taką powieścią jest „O (albo uniwersalny traktat o tym, dlaczego sprawy mają się tak, a nie inaczej)” Miki Liukkonena. To, co mnie najbardziej urzekło (a zarazem przeraziło), to otwartość tej książki. Każdy rozdział to osobne uniwersum, każdy wątek można rozpatrywać na poziomie literalnym, symbolicznym, psychologicznym i filozoficznym. A jednak „O” nie rozkłada się jak encyklopedia. Nie pyta: „czytaj mnie jak leksykon”, ale: „przeżyj mnie jak sen, który wraca”. W skali trudności czytania mamy tu więc Mount Everest. Niektórych fragmentów nie da się przeczytać „na raz”. Inne wciągają jak wiry. To powieść jak życie: nieprzewidywalna, niepodzielna, nielinearna. Długa, ale tylko dlatego, że musi taka być. Bo świat nie mieści się w aforyzmie. To książka, która zaczyna się jak żart, ale kończy jak notatka samobójcza kosmosu. Tu każda postać mówi jak Twitter-bot po kursie filozofii. Liukkonen pokazuje, że chaos nie jest brakiem porządku, tylko jego ironiczną wersją beta.
DLA DZIECI STARSZYCH
„Rusałki, licha, kikimory i inne słowiańskie strachy w opowieściach” wpadły mi do ręki zupełnie przypadkiem. I nieoczekiwanie kupiły moje serce na tyle, że są w moich oczach jedną z najlepszych książek na prezent 2025 w kategorii literatury inspirowanej słowiańskością. Pozycja w niezwykle przystępny, a jednocześnie magiczny sposób przybliża świat dawnych wierzeń. Łączy piękne ilustracje, przemyślaną narrację i atmosferę tajemnicy. To właściwie nie tylko zbiór opowieści. To zaproszenie do świata, który pulsuje naturą, emocjami i legendą. Idealny wybór na prezent dla każdego, kto ceni połączenie historii, wyobraźni i pięknego wydania.
KRÓTKIE FORMY
„Prując przez raj” to zbiór opowiadań rozgrywających się na amerykańskich peryferiach – wśród pustyń, zapomnianych miasteczek i ludzi żyjących na granicy absurdu. Sam Shepard z czarnym humorem i niezwykłą lapidarnością kreśli portrety mężczyzn w kryzysie, marzeń ulegających rozpadowi i samotności, której nie łagodzi nawet obecność innych. To błyskotliwe, niepokojące historie o upadku amerykańskiego snu, pełne groteski, ironii i surowej poezji codzienności. Jeden z najlepszych tomów wydanych w tym roku
Z OBRZEŻY LITERATURY
Znacie jakieś powieści maurytyjskie? Jeśli nie, to macie okazji to nadrobić. Właśnie ukazała się w Polsce powieść Nathachy Appanah, jednej z najważniejszych twórczyń urodzonych na Mauritiusie. Sama książka to wzruszająca opowieść o przyjaźni dwojga chłopców z zupełnie odmiennych światów – Radża z biednej indo-maurytyjskiej rodziny i żydowskiego sieroty Dawida, internowanego na Mauritiusie w czasie II wojny światowej. Historia ukazuje dziecięcą niewinność, naiwność i moc więzi, które potrafią rozświetlić nawet najtrudniejsze okoliczności. To opowieść o lojalności, solidarności i poszukiwaniu radości w świecie pełnym cierpienia i niepewności. Dla szerokiego grona odbiorców, niekoniecznie tylko wyrobionych czytelników.
FANTASTYKA/SCI-FI
Czytałem i miałem skojarzenia z „Wydziedziczonymi” Le Guin, ale też z Ishiguro, który lubi pokazywać, jak życie przelatuje nam przez palce bez wyraźnych punktów zwrotnych. Tu jest podobnie. Historia nie ma ostrych krawędzi, jest mgłą, z której raz po raz wyłaniają się kształty. Hao Jingfang nie daje nam akcji, daje nam poczucie zagubienia. i to poczucie zostaje, nawet gdy książkę odkładamy. Jest też oczywiście zachwyt nad wyobraźnią, która buduje świat z prywatnymi samolotami, ubraniami generującymi energię elektryczną, wspomnieniami zamkniętymi w hologramach. Nad subtelnością, z jaką autorka powoli odkrywa korzenie młodej Luoying.
Czas płynie tu jak w filmach Antonioniego. Długie spojrzenia, mgła między Marsem a Ziemią, niepewność, której nie można uchwycić. Luoying tańczy jak u Piny Bausch, a jej ruchy wciągają w świat, w którym każdy krok ma znaczenie, choć zaraz znika. To powieść, która jest jednocześnie próbą rozpisania Lema i uchwycenia płynności filmów Terrence’a Malicka. Ona mówi językiem literatury SF, poezji i kina awangardowego jednocześnie.
DLA DZIECI MŁODSZYCH
„Kto mi powie, czym jest szczęście?” to poetycka i subtelna książka obrazkowa, która w delikatny sposób opowiada o szczęściu i niezwykłej mocy miłości. Poprzez piękne ilustracje i proste pytania o to, gdzie i czym jest szczęście, zachęca do refleksji nad codzienną radością i tym, co naprawdę ważne. Idealna jako prezent, który rozgrzewa serce i skłania do uśmiechu. Moje dzieci bardzo ją lubią.
NA CZASIE
Premiera filmu „Sny o pociągach” na Netflixie przedstawiła nowemu gronu odbiorców Denisa Johnsona. To świetny moment, aby zakupić sobie jego debiut, który wyszedł chwilę temu w Karakterze. To mroczna, sugestywna opowieść o ucieczce, przemocy i samotności, osadzona w surowym krajobrazie amerykańskich dróg i prowincjonalnych miasteczek. Przypadkowe spotkanie kobiety uciekającej z dziećmi przed mężem i byłego żołnierza staje się początkiem destrukcyjnej relacji, która odsłania najciemniejsze strony ludzkiego doświadczenia. Debiutancka powieść Denisa Johnsona, napisana oszczędnym, poetyckim stylem, bezlitośnie obnaża złudzenia amerykańskiego mitu i portretuje ludzi zepchniętych na margines świata
NIE MA TAKIEJ DRUGIEJ
Od czasu, gdy literatura zaczęła mierzyć się z doświadczeniem Zagłady, temat ciemności (tej prawdziwej, ludzkiej, historycznej) powraca jak powidok na siatkówce XX wieku. Jorge Volpi w „Ciemnym, ciemnym lesie” nie próbuje już tej ciemności opisać. On ją inscenizuje. Buduje opowieść, która przypomina bajkę z dzieciństwa, ale z każdym zdaniem coraz bardziej odsłania swoje drugie dno. Dno obozowego pieca, politycznej przemocy, moralnego rozkładu języka.
Volpi chciał napisać powieść o tym, jak działają rządy, zwłaszcza totalitarne. I rzeczywiście, jego proza jest jak echo zrujnowanej retoryki. Słowa, które kiedyś miały znaczyć miłość, wolność czy dom, są tu wypowiadane przez tych, którzy wydają rozkazy śmierci. Ostatecznie „Ciemny, ciemny las” to nie tyle narracja o przeszłości, ile proroctwo. Przypomina, że w każdej bajce kryje się potencjał przemocy, a w każdym systemie możliwość powrotu mitu.
MAŁE I DOBRE
„Jaszczurka na kamieniu nagrobnym” Archila Kikodze to refleksyjna powieść o pamięci, historii i tożsamości Gruzji. Przez bogaty w symbole krajobraz wspomnień prowadzi nas bohater stojący na półmetku życia, analizując przeszłość swoją, swoich bliskich i ojczyzny. Splatając wątki życia i śmierci malarza Gigo z powrotem do dzieciństwa i młodości, książka ukazuje, jak mit i rzeczywistość przenikają się nawzajem, a granica między żywymi i zmarłymi zaciera się w zaklętym świecie ulic Berlina, Tbilisi i wysokogórskich ścieżek Kaukazu. Książka liczy niecałe 200 stron i można ją poznać na jedno posiedzenie.

.png)
.png)
.png)
.png)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz