Recenzja "Dramaty" August Strindberg

Wydawca: Zielona Sowa

Liczba stron: 422
 
Oprawa: miękka


Premiera: 2006 rok

August Strindberg uchodzi za najważniejszego szwedzkiego pisarza w historii i jednocześnie jednego z najważniejszych przedstawicieli swojego fachu w historii literatury. Był artystą kompletnym. Obok dramatów i powieści tworzył eseje i utwory poetyckie. Doceniano go także za jego wkład w rozwój malarstwa oraz fotografii. Powszechnie uznaje się go za ojca współczesnego teatru, a także prekursora ekspresjonizmu. O jego dziełach wspomina w swoich biografiach wielu uznanych literatów. Kafka twierdził, że całe dnie spędzał nad jego powieściami autobiograficznymi. Tomasz Mann poszedł jeszcze dalej i porównywał zasięg jego oddziaływań do wpływu, jaki wywarł autor „Zmartwychwstania” Lew Tołstoj. Dla Alberta Camusa, jednego z moich ulubionych pisarzy, Strindberg był jednym z tych, którzy pozwalają „wierzyć, że to artyści ocalą świat”. Do wyznawców Strindberga należeli także: Zola i Nitzsche, Georg Kaiser, Pirandello i Martin du Gard. Eugene O’Neill, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 1936 roku, nazwał go „największym dramatycznym geniuszem nowoczesności”.

Strindberg był bez dwóch zdań człowiekiem teatru. Jeszcze zanim urodził się w jego głowie pomysł pisania dramatów, próbował swoich sił jako aktor, marzył także założeniu własnego teatru, które to marzenie ziściło się w 1907 roku w postaci Teatru Intymnego. Wystawiał tam swoje sztuki, które znacząco odstawały od realiów ówczesnych utworów scenicznych, bardziej przypominając te historie, które to dzisiaj możemy obserwować także u nas. Strindberg w swojej pracy silny nacisk kładł na duże pokłady ekspresji oraz analizę „walki płci”. To właśnie temat problemów międzyludzkich stanowił esencję jego artystycznych poszukiwań. Równocześnie wokół jego postaci narosło wiele mitów i obiegowych poglądów (w szczególności o chorobie psychicznej i mizoginizmie) wynikłych z błędnej interpretacji jego utworów jako dzieł autobiograficznych. 

Na recenzowany zbiór składa się pięć dramatów: „Panna Julia”, „Gra snów”, „Sonata widm”, „Mistrz Olof” oraz „Ojciec”. Są to utwory powstałe w różnych fazach twórczej pracy szwedzkiego mistrza i cechują się odmienną stylistyką oraz tematyką. Łączy je na pewno sedno, czyli ukazanie ludzkiej natury, taką jaką ona jest. Strindberg nie wahał się obnażać ludzkich słabości i intymnych doznań, stąd wspomniane dramaty przepojone są tragizmem, a częstą wręcz brutalną szczerością. Twórca „Czerwonego pokoju” miał też silnie nakreślone poglądy na sprawy damsko-męskie. Kobieta jest u niego niszczycielką ładu, fatalną postacią, która przynosi do męskiego życia jedynie smutek i poniżenie. Najdoskonalej tę relację widać w „Pannie Julii”. Akcja dzieła rozgrywa się w 1874 roku na dworze hrabiowskim w Szwecji. Julia jest młodą arystokratką, pragnącą uciec od ufortyfikowanego konwenansami życia. Na jednym z balów poznaje lokaja imieniem Jean. Między tą dwójką nawiązuje się płomienna relacja oparta na pożądaniu i poddaniu. Strindberg z pełną wyrazistością kreśli historię związku zakazanego – dziewczyny z wyższych sfer oraz służącego z ambicjami, ogniskując swoją uwagę na wszystkim tym, co dla oka niedostępne: upokorzeniu, fascynacji, konflikcie. Bohaterowie rozgrywają swoje własne partie szachów, partnera zabaw traktując jak drobiazg, który można w każdej chwili wyrzucić. Samotność, egoizm, gniew, strach przed przyszłością wzbijają się ponad oparami emocji sączącymi się z kart tego wyjątkowego dramatu. Zdradzone ambicje oraz utarte wielkopańskie przyzwyczajenia muszą w końcu przynieść zagładę, pokonać racjonalizm i rozsądek. W „Pannie Julii” dostrzec możemy także jeszcze jeden element charakterystyczny dla Strindberga. Występuje tu silne nasilenie tematów stricte psychoanalitycznych, tak ważne dla autora: kompleks niższości, znaczenie snów, rola przeczuć, mania prześladowcza, zagadnienia seksualne, wreszcie zabarwienie świadomości człowieka dorosłego przeżyciami i doznaniami z lat wczesnego dzieciństwa, które stanowi zasadniczy zrąb badań Freuda i psychologii indywidualnej Adlera. Sny dziecięce, tak nabrzmiałe symbolami psychoanalitycznymi i opowieść o nich, są przecież związkiem gry uczuć i impulsów zmysłowych między Panną Julią a Jeanem.

Innym dramatem tak silnie akcentującym walkę płci, wyniesionej do wyżyn despotyzmu, jest „Ojciec”. To historia emerytowanego kapitana, żyjącego w ponurym domu na wsi wraz ze swoją żoną Laurą, córką Bertą, zwariowaną teściową oraz starą nianią Margret. Kapitan, w wolnych chwilach pasjonat badań kosmologicznych, pragnie odesłać córkę do miasta, aby tam znalazła studia i męża. Na ten ruch zgody nie wyraża Laura, pożądając edukować córkę domowo na malarkę. Tak rodzi się konflikt silnego mężczyzny, z pozornie słabą i uległą kobietą, kobietą upadłą, która nie wycofa się przed sięgnięciem po nawet najgorszy podstęp dla realizacji swoich celów. Wsączać będzie stopniowo w umysł męża wymyśloną chorobę psychiczną, aż do momentu, gdy otoczenie z pastorem i doktorem, nie uwierzy jej subtelnym manipulacjom. Laura jest typową dla Strindberga kobietą, pełną cynizmu, wyrachowania i kłamstwa istotą, mającą licencję na swobodne hodowanie mężczyzny według jej pomysłu. Jest więc szwedzki pisarz nieco stereotypowy, teza jest widoczna gołym okiem i nieco razi uproszczenie psychologiczne postaci. Mimo to autor ma przy tym wiele ciekawego do powiedzenia. Jego spostrzeżenia na tematy relacji międzyludzkich są uniwersalne i aktualne po dzień dzisiejszy. W „Ojcu” świadomie podjął znany temat tragicznego losu Agamemnona i Klitajmestry, co w korelacji z naturalizmem tłumaczy zastosowaną prostotę i surowość formy.
 
„Mistrz Olof” to z kolei reprezentant wczesnej, historycznej szkoły Strindberga. Jego akcja rozgrywa się w XVI-wiecznej Szwecji, za panowania Gustawa I Wazy. W tym czasie Szwecja przyjmowała luteranizm, a król przeprowadzał reformę Kościoła. Mistrz Olof na początku jest nauczycielem w szkole klasztornej w mieście Strängnäs. Kapituła wydaje zakaz organizowania nabożeństw powołując się na to, że król nie zapłacił podatku należnego biskupom. Olof postanawia mimo to przeprowadzić obrządek, podczas którego zdradza się, że jest luteraninem. Z jego usług zaczyna korzystać król, który nadaje mu stanowisko sekretarza i wysyła w podróż. Tam Olof spotka córkę Gerta, którą poweźmie za żonę. Tak rozpoczyna się dramat prowadzony dwutorowo: indywidualnie, oparty w całości na życiu rodzinnym Olofa, oraz społecznie, skupiony wokół kondycji ludzkości. Olof coraz bardziej gubi się w rzeczywistości. Zmienia fronty z tempem godnym krótkodystansowca. Wraz z postępującym zatraceniem wartości, grzęźnie także jego poczucie rodzinnej przynależności. Odwraca się od niego matka, brat nawołuje do publicznego pokajania się, tylko żona trwać będzie przy nim do końca. Młodego Strindberga (pisząc „Mistrza Olofa” miał zaledwie 23 lata) zajmowały więc nieco odmienne kwestie, niż w późniejszym etapie życia. Tu liczyła się przynależność i oddanie sprawie, złoty środek nadający harmonię i równowagę w relacjach polityczno-zawodowych i życiu rodzinnym. Kluczowe znaczenie ma też wewnętrzna walka o swój obraz w świecie zewnętrznym, o działania zgodne z sumieniem i wiarą, a nie z tym co narzucają nam normy społeczne. Strindberg czerpał w tym okresie całymi garściami z tradycji bajronowsko-schillerowskiej, stawiając na subiektywizm i poszukiwanie własnego ja. Już w tym czasie dokonywał autoanalizy, która z takim powodzeniem przeistoczyła się później w realizm i wreszcie w ekspresjonizm.

„Sonata widm” oraz „Gra snów” to utwory utrzymane w stylistyce onirycznej. Wymagają one otwartego podejścia, twórczej improwizacji i deszyfracji, ponieważ ich przekaz jest zakamuflowany pod płaszczem symboliki, często sięgającej wręcz abstrakcji. To twory owiane mgłą pesymizmu, takie mozaiki ludzkich przywar, pragnień i uczuć, które każdy może zinterpretować na swój własny sposób. Są one jak rozrzucone skorupki z rozbitego dzbana, które czytelnik musi poukładać sam w całość. Te dramaty w pełni uwidaczniają pomysł Strindberga na rewolucję ówczesnego teatru, odchodząc od banalnych i linearnych przypowieści, na rzecz ulotnej, fantazyjnej i żywotnej formy. Pisarz nie boi się odzierać rzeczywistości z wszelkiej iluzji. Pod płaszczem magicznej zabawy z odbiorcą łupi wszystkich ze wszystkiego. Neguje wartości i snuje wizję na temat ponurej przyszłości nas wszystkich. Nie więc mowy o przeroście formy nad treścią, wszystko jest podano w odpowiednio wyważonej proporcji. Kwintesencją dociekań autora niech będzie poniższy fragment „Gry snów”, gdzie w pełni odczuć możemy ból z tego, że jesteśmy ludźmi.
„Dlaczego rodzisz się w bólu?
Dlaczego męczysz twą matkę,
Człowieku, gdy masz jej dawać
Matczyną radość i chlubę,
Radość nad wszelkie radości?
Czemuż budząc się do życia,
Czemuż witasz światło dzienne,
Krzykiem bólu i cierpienia?
Czemu się nie śmiejesz w życiu,
Człeku, skoro ten dar życia
Samą winien być radością?
Czemu jak zwierz się rodzimy,
My boskie plemię, ród ludzki?”

„Dramaty” Strindberga znać warto choćby dlatego, żeby wiedzieć jak zmieniał się świat teatru na przełomie wieków. Autor „Inferna” nie bał się eksperymentować. Początkową szkołę historyczną, zastąpił naturalizmem, a wreszcie ekspresjonizmem. Ta ewolucja, to nie tylko efekt podglądania i słuchania tego, co stanowi lokalny koloryt tamtych lat, lecz także chęć odmiany formy i wyrazu, próba wyjścia ponad świat dobrze znany i społecznie uwarunkowany. Strindberg miał niezwykle srogie podejście do tematów rodziny, kwestionował kluczowe wartości i normy, przez co początkowo traktowano go jako wyrzutka, dryfującego gdzieś na powierzchni życia. Jego „Dramaty” pełne są czytelnych przesłań i mrocznych sugestii. Jednocześnie wrażliwy czytelnik znajdzie w tych opowieściach humanizm i empatię, pozwalające na nieco czułości względem drugiego człowieka. Strindberg nie boi się zadawać trudnych pytań i szukać niewygodnych odpowiedzi. Zachęcam do poznania go, bo to taka klasyka, od której nie da się uciec. Być może i część jego tekstów nieco się już zestarzała, ale jestem przekonany, że niezależnie czy wybierzecie realizm czy magię, na pewno znajdziecie w tym świecie miejsce dla siebie.

Ocena:


7 komentarzy:

  1. Bardzo przemyślana recenzja, aż przyjemnie się czytało. Chociaż ten gatunek nie jest moim ulubionym, to zastanawiam się nad tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobra recenzja, ale książka nie dla mnie. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznaję się, że nie znałam autora, ale teraz widzę, że to nazwisko, które warto znać, więc z pewnością nadrobię zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z książką pierwszy raz się spotykam, jednakże nie przekonała mnie zbytnio do siebie :/ Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś lubiłam taki rodzaj literatury. Dziś mój gust się trochę zmienił ale recenzja jest świetna:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwszy raz słyszę o niej, ale chyba nie dla mnie ;/
    Mój blog-klik

    OdpowiedzUsuń
  7. Z utworów Strindberga czytałam tylko kilka opowiadań. :) Niektóre mi się podobały, ale taki na przykład „Dom lalki” wzbudził we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony ładnie, sprytnie to napisane, z drugiej – wyczułam niechęć autora do kobiet, a może nie tyle niechęć, co przekonanie, że miejsce kobiety jest w domu, przy mężu i w kuchni. Odniosłam też wrażenie, że autor nienawidził feministek.

    OdpowiedzUsuń