Liczba stron: 244
Oprawa: miękka
Premiera: 30 marca 2020 r.
Icchok Lejb
Perec, obok Mendele Mojchera Sforima i Szolema Alejchema, należy do grona klasyków
literatury jidysz. Choć tym najbardziej rozpoznawalnym jest Noblista, Isaac
Bashevis Singer, to właśnie Perec tworzył podwaliny literatury chasydzkiej i,
jak wskazują niektórzy wtajemniczeni, bez niego nie byłoby późniejszych
sukcesów autora „Spuścizny”.
Nie do końca
wiadomo, kiedy Perec się urodził. Oficjalnie funkcjonują dwie daty 20 maja 1851
albo 18 maja 1852, chociaż większość badaczy jego twórczości optuje jednak za
tą drugą wersją. Perec urodził się więc w epoce Melville’a, Turgieniewa, Hawthorne’a
i Alphonse de Lamartine’a, ale to nie oni mieli na niego największy wpływ. Od
zawsze podkreślał, że wzorami byli dla niego rodzice: Jehuda Perec i Rywka z
domu Lewin. To oni włożyli sporą część swojego majątku w wykształcenie syna.
Pozwolili mu podjąć studia Talmudu i Tory, przyczynili się do
multilingwinistycznej natury Icchoka (biegle znał hebrajski, rosyjski i jidysz
zaś nieco słabiej – niemiecki i polski). Dali mu wszystko, by ten w dorosłym
życiu stał się kimś ważnym i szczęśliwym. Nie od razu jednak Perec stał się
pierwszoplanową postacią na scenie żydowskiej Warszawy literackiej. Przez lata
podejmował się wielu działalności, które zazwyczaj kończyły się katastrofalnie.
Założył młyn, piwiarnię i szkołę. Pracował jako korepetytor języka hebrajskiego,
miał wkład w powstanie ochotniczej straży pożarnej w Zamościu, wykładał w
szkole wieczorowej dla robotników i był współzałożycielem gimnazjum
żydowskiego. Sporo sukcesów odnosił jako adwokat, ale i tu po 11 latach i
zawistnych donosach, musiał powiedzieć sobie dość. Rok po tym wydarzeniu Perec
nieśmiało debiutuje jako pisarz poematem „Monisz”, który stanowi swoistą
balladę o międzyreligijnej miłości.
Dopiero
zamieszkanie w Warszawie i stopniowa radykalizacja poglądów, krystalizują styl
literacki Pereca. Był orędownikiem teorii, mówiącej że żydowska literatura
powinna wrócić do żydowskiego folkloru. Owocem tych poglądów były wydane na
początku nowego wieku zbiory opowiadań, w tym ten najsłynniejszy, który obecnie
przypomina nam Wydawnictwo CM. Na „Opowiadania chasydzkie i ludowe” składają
się dwadzieścia trzy teksty o różnej długości: od kilkunastostronicowych,
pełnoprawnych opowiadań, po kilkustronicowe miniatury. Całość przesiąknięta
jest chasydzkim duchem i uzupełniona o rozbudowany słownik, który ułatwia
współczesnemu czytelnikowi zrozumienie takich terminów jak: cheder, tosefty,
Rosz-haszana czy mykwa. W zbiorze dominują historie proste, z jasnym
przesłaniem, stanowiące zalążki przypowieści (np. „Bard”), ale znaleźć można tu
też nieco trudniejsze tematycznie dzieła, podejmujące ważne społecznie problemy
(np. „O historii”). Nad całym zbiorem unosi się duch realizmu magicznego,
dowodzący że osiągnięcia Marqueza nie były dla literatury jakimś przełomem, a
raczej autorskim odświeżeniem.
„Opowiadania
chasydzkie i ludowe” przedstawiają nam świat Żydów, którego już nie ma.
Przywołują dawne tradycje, opisują obchodzenie specyficznych świąt, zapoznają
nas z kultem religijnym, który może stanowić sedno ludzkiego istnienia. Nie
zabraknie w nich sennych wizji, niejasności, ciekawych postaci bijących się z
własnymi myślami oraz ironii i baśniowych wydarzeń. To bardzo różnorodny,
barwny i mądry obraz świata pełnego codziennych czynności, wiary i wyobraźni.
Zawarte tu historie przepojone są mistyczną aurą, cudownym oddziaływaniem
Obecności Bożej, ale też mówią o wartościach ukrytych w prostych, nieuczonych
ludziach. Bez słownych piruetów, niepotrzebnego kombinowania czy wodolejstwa.
Prawdziwie ciepła opowieść o zwyczajnych, ale jakby nieco zakurzonych
wartościach. Perec nie tylko opowiada, ale i uczy słuchania i opowiadania. I
jest to, moim zdaniem, zaraz po historycznej wartości tej książki, największy
jej walor.