Wydawca: Mandioca
Liczba stron: 152
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Premiera: 14 lutego 2023 rok
Pierwsza scena i już strzał z armaty: oto pewnego lata w Rebibbi o 5.30 rano młodemu Calcare objawia się starszy on. Jest zwiastunem nadchodzących zmian. Koniec ze wstawaniem o świecie, dość z korepetycjami i tłumaczeniami. Czas postawić na swojej pasji. Bo jak ma się do czegoś talent i zapał, to nawet dwa miliony sprzedanych egzemplarzy komiksu nie wydają się nierealne. Spróbuję zwizualizować tę liczbę, bo sucha statystyka nie oddaje w pełni fenomenu wykreowanego przez Zerocalcare. Przeciętny nakład beletrystyki w Polsce w 2013 roku wynosił 3783 egzemplarzy, a po kilku kolejnych latach spadł do około 2500 sztuk[1]. I wcale nie jest tak, że gwarantuje on pełną sprzedaż i dodruk. Z innej beczki. Rzeczpospolita podała, że do momentu przyznania literackiego Nobla Oldze Tokarczuk, autorka z Sulechowa sprzedała milion egzemplarzy swoich książek (wszystkich). Po wyróżnieniu w ciągu kolejnego roku ta liczba podwoiła się[2]. Również dwa miliony osiągnęła Blanka Lipińska z jej arcydziełami literatury[3]. „Przepowiednia pancernika” jest więc bestselletem i to takim na naprawdę dużą skalę.
Na podstawie "Przepowiedni pancernika" powstał serial dostępny na Netflixie
Pomocą w promocji komiksu jest niewątpliwie ekranizacja dostępna na Netflixie („Oderwij wzdłuż linii”). Sześcioodcinkowa produkcja zamieszczona w serwisie w połowie listopada 2021 roku zgodnie z filmwebowym rankingiem zajmuje 8 miejsce, biorąc pod uwagę popularność oraz otrzymywane oceny (wyżej niż „Stranger Things” czy „Czarne lustro”). Ponad 5000 widzów nie przełoży się pewnie na równie okazałą sprzedaż komiksowego pierwowzoru w Polsce, ale przy odrobinie szczęścia spotkacie młodzież z dziełem Zerocalcare w pociągu, autobusie albo na ławce w parku.
Określiłem grupę docelową „Przepowiedni pancernika” jako młodzież, ale rzecz jasna takie zawężenie jest niepotrzebnie ograniczające. Jako 35-letni ojciec dwójki dzieci spędziłem z komiksem włoskiego autora bardzo przyjemny wieczór. Zmagania się z utratą, z trudami dojrzewania, wreszcie z nieracjonalnym myśleniem i brakiem umiejętności rozwiązywania problemów, jest tematem sztuki właściwie od początku jej istnienia. Skreślać komiks Zerocalcare z uwagi na poruszane treści to trochę jak wyrzucenie do kosza egzemplarzy „Buszującego w zbożu”. Każdy z nas przecież dojrzewał i popełniał własne błędy.
"Przepowiednia pancernika" Zerocalcare to zbiór humorystycznych scen rodzajowych
„Przepowiedni pancernika” nie jest opowieścią linearną. To zbiór scen rodzajowych, w których bohater i jego wyimaginowany przyjaciel chowają się przed codziennymi wyzwaniami za zasłoną sarkazmu. Relacje o dinozaurach, korporacyjny slang, proporcjonalne rozdzielanie kulek mozzarelli i kawałków rigatoni, nauka języka japońskiego, wspomnienia spotkań z Camille – w tym komiksie dzieje się bardzo wiele. To trochę opowieść drogi, trochę melodramat, trochę też wariacje o niedostosowaniu. Wszyscy znamy ludzi, którzy podczas imprezy wolą podpierać ściany i z wyższością komentować zachowanie bawiących się. Problem Calcere (głównego bohatera) polega na tym, że jest nieśmiały i wycofany całe życie. Jedyną ochroną pozostaje dla niego wyobrażanie sobie bakłażanów mutantów, sąsiadów przedstawionych jako hieny czy Jar Jar Binksa. To oni tłumaczą mu, o co tak naprawdę chodzi w tym całym życiu.
„Przepowiednia pancernika” to komiks pełen fantazji, a jednocześnie refleksja o utracie bliskiej osoby
„Przepowiednia pancernika”, jest niczym dzieło Paula Beatty’ego, tyle że napisane i zobrazowane z młodzieżowej perspektywy, odważniejsze w przełamywaniu tematów tabu i przede wszystkim skupione na losach marginalizowanych nastolatków. Ta przezabawna, nieprzewidywalna, pełna fantazji i uroku opowieść rozpoczyna się jak fantastyka, by nieoczekiwanie zamienić się w opowieść o stracie bliskiej osoby. To przesycony zjadliwością, sensualny i odważny komiks, który zasłużenie zyskał uznanie czytelników. Przede wszystkim pozostaje jednak niezwykle aktualnym, trafnym atakiem przypuszczonym na mit artysty poważnego. Zerocalcare udowadnia, że o trudnych rzeczach można pisać marudząc i ironizując. A że przy okazji obrazuje to sugestywnie i odwołuje się do znanych scen i dzieł filmowych, to tym lepiej się to czyta i bardziej zapada w pamięć.
[1] Dane Biblioteki analiz, patrz https://www.rp.pl/opinie-ekonomiczne/art12475371-sredni-naklad-ksiazek-wciaz-maleje i https://rynek-ksiazki.pl/aktualnosci/sprzedac-100-000-egzemplarzy/
[2] https://businessinsider.com.pl/finanse/handel/sprzedaz-ksiazek-olgi-tokarczuk/0fqebkn
[3]https://web.archive.org/web/20220426195230/https://www.simonandschuster.com/authors/Blanka-Lipinska/180155014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz