Recenzja "Mamuśki" Ma Yeong-shin

"Mamuśki" Ma Yeong-shin to świetny komiks o niezależności kobiet
Wydawca: Kwiaty Orientu

Liczba stron: 372


Oprawa: miękka

Tłumaczenie: Marzena Stefańska-Adams

Premiera: 25 stycznia 2023 rok

Andriej Tarkowski, wybitny radziecki reżyser filmowy, w swojej książce zatytułowanej „Czas utrwalony” napisał „Prawdziwy obraz artystyczny inspiruje odbiorcę do jednoczesnego przeżywania złożonych, odmiennych, a niekiedy nawet wzajemnie wykluczających się uczuć”. Biorąc ten cytat za miarę dzieła literackiego można śmiało powiedzieć, że komiks „Mamuśki” Ma Yeong-shin jest dokonaniem artystycznym. Jego lektura jednocześnie czaruje, wciąga, oburza, hipnotyzuje, uwiera, bawi. Stąd trudno się dziwić skrajnym ocenom na goodreads. Już w pierwszych kadrach czytamy wiadomość otrzymaną smsem „Ty kretynko, to ja powinnam na ciebie złożyć skargę”. Chwilę później nadchodzi odpowiedź „Idź myć gówna innych…”. Stronę dalej autor idzie jeszcze krok dalej i w usta jednej ze swoich bohaterek wkłada okrzyk „Ty SUKO”. Tak mocne rozpoczęcie to nic innego jak komunikat „Albo drogi czytelniku akceptujesz moją bezpośredniość, albo poszukaj innego miejsce dla siebie”. 

"Mamuśki" Ma Yeong-shin od początku wysyłają jasny komunikat do czytelnika: albo akceptujesz bezpośredniość, albo poszukaj innego miejsce dla siebie"

Główna oś fabularna kręci się wokół czterech kobiet po pięćdziesiątce. Lee Soyeon to rozwódka znajdująca się w toksycznym związku. Myeong-ok ma romans z młodszym mężczyzną. Yeonsun jest zamożna, co przyciąga amatorów płci przeciwnej.  Yeonjeong z kolei nie może polegać na mężu, który w sprawach łóżkowych, delikatnie mówiąc, nie wykazuje się odpowiednim zaangażowaniem. „Mamuśki” to fragmentaryczna narracja o współczesnej kobiecie. Ma Yeong-shin mnoży wątki, wprowadza elementy humoru, ale nie szczędzi też przykrości swoim bohaterkom. Ich partnerów trapią różnorakie nałogi: od hazardu, przez alkohol, aż na kobietach kończąc. Lee Soyeon, Myeong-ok, Yeonsun i Yeonjeong są tu reprezentantkami całego pokolenia. Bez znaczenie pozostaje, gdzie tak naprawdę rozgrywa się akcja. Podobne emocje i rozczarowania stanowią o życiu wielu Brazylijek, Kanadyjek, Australijek czy Polek. 

 „Mamuśki” Ma Yeong-shin to fragmentaryczna narracja o współczesnej kobiecie.

„Mamuśki” nie są bynajmniej moralitetem czy jakąś formą apelu. To perfekcyjnie skonstruowana powieść graficzna, która pokazuje życie wbrew tradycjom. Ma Yeong-shin dowodzi, że kobiety nie tylko mogą same pracować, ale też brać sprawy uczuciowe we własne ręce. Wiek, przynależność do grupy towarzyskiej, wstyd pokoleniowy – to wszystko nie ma tu żadnego znaczenia. Bohaterki idą na całość, doświadczają przygód seksualnych, lądują w niewielkich pokojach w motelach, podejmują się bójek w dusznych zaułkach. Żyją pełną życia.

W nadaniu zawrotnego rytmu narracji pomagają ilustracje. Czarno-białe kadry, raz ukazujące bohaterów z oddali, w innym momencie skupiające się na szczegółach, są bardzo precyzyjne. Autor mniej interesuje się drugim planem, gdzie na ogół nie dzieje się nic, całą uwagę skupiając na bodźcach i towarzyszących im emocjach. Nie jest to może graficzne rozpasanie czy artystyczne arcydzieło, ale w tych prostych kreskach drzemie duża siła narracyjna.

"Mamuśki" autorstwa Ma Yeong-shin to pierwszy komiks w repertuarze Kwiatów Orientu

„Mamuśki” są komiksem z tezą. I jako taki budzi on skrajne emocje. Jedni odnajdują w nim powód do dyskusji na temat wyzwolenia kobiet. Inni, zmęczeni już tą kwestią mówią, że nie ma tu nic odkrywczego. Są też tacy, którzy zarzucają wizji Ma Yeong-shin nieumiarkowanie i nadmierny hedonizm. Ja proponuję podejść do tej lektury bez oczekiwań, bez szukania w niej prawd objawionych. Właśnie wtedy „Mamuśki” okazują się całkiem zabawnym portretem kobiet, które chcą od życia czegoś więcej niż nudnych związków, dzieci i monotonii. Nie mam pewności, czy takie postępowanie jest słuszne. Ale ja tu nie chciałem znaleźć jakiejś życiowej porady. Pragnąłem razem z bohaterkami przeżyć kilka incydentów, zajrzeć do miejsc, których na co dzień nie odwiedzam, oburzyć się, by po chwili utonąć w morzu empatii i śmiechu. po prostu nieźle się bawić. I właśnie to otrzymałem. „Mamuśki” wykorzystując artystyczną  strukturę i odwagę autora, są gwarancją udanej rozrywki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz