Recenzja "Historie z ojczyzny" Ayfer Tunç

Wydawca: Książkowe Klimaty

Liczba stron: 404


Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Tłumaczenie: Agnieszka Erdoğan

Premiera: listopad 2020 rok

W opowiadaniu „Żal” obserwujemy scenkę z życia młodej Meric. Jej nauczyciel tureckiego proponuje uczniom wykonanie specjalnego zadania. Mają przeczytać i przygotować streszczenie dowolnej książki. Zastrzega jednak, że nie może to być powieść, na podstawie której powstał znany serial. Meric decyduje się na lekturę dość specyficzną. Są to „Historie z ojczyzny” autorstwa Refika Halita Karaya. Ten turecki pisarz w młodym wieku został wygnany i na łamach swojej książki opisywał obserwacje czynione w Synopie, Çorum, Ankarze i Bilecik. Przedstawiał w nich Anatolię: jej życie społeczne, mieszkańców, architekturę i biurokrację. Praca składa się w sumie z osiemnastu historii spisanych w typowo gawędziarskim stylu. Nihad Sâmi Banarlı opisał tę książkę jako „pierwsze autentyczne opowieści o Anatolii w literaturze tureckiej”. Jest ona też pewnym wzorem, do którego Ayfer Tunç stara się zbliżyć i waśnie dlatego pojawia się w dłoniach Meric. Nic tu nie jest przypadkowe.

Kim jest Ayfer Tunç? Ukończyła Wydział Nauk Politycznych Uniwersytetu Stambulskiego. Podczas studiów napisała wiele artykułów do różnych czasopism o tematyce literackiej, kulturalnej i artystycznej. W 1989 roku wzięła udział w konkursie opowiadań Yunusa Nadi, organizowanym przez dziennik Cumhuriyet i zdobyła tam pierwszą nagrodę. Tak rozpoczęła się jej przygoda z literaturą, której owocem były różne wyróżnienia, w tym między innymi Międzynarodowa Nagroda Bałkanów, współorganizowana przez siedem krajów bałkańskich. „Historie z ojczyzny” są pierwszym przekładem jej książki na język polski.

Książka została podzielona na trzy części. W pierwszej, zatytułowanej „Eseje o ojczyźnie” widzimy kilka opracowań dotykających między innymi takich kwestii jak: naród, Stambuł, ojczyzna, język, prowincja. Najciekawszym jest chyba wątek miasta. W „Odzie do miasta” czytamy między innymi: „Miasto to coś zajmującego dużo miejsca w bagażu wspomnień wszystkich ludzi” lub „Myślę, że miasto jest – oprócz tego wszystkiego – miłością”. W kolejnym – „Lament na cześć Stambułu” - autorka odwołuje się do momentów burzenia zabytkowych meczetów, zamykania klasycznych kin, tworzenia bulwarów w miejscu cennych przyrodniczo terenów. To bardzo nostalgiczna podróż w przeszłość i refleksja na temat tego, dokąd zmierza ludzkość. Podobną tematykę podejmuje druga część książki („Fotografie opowiadają”). To relacja z życia Biçakçi Gümüşa Ahmeta, czyli w tłumaczeniu na polski Nożownika Srebrnego Ahmeta. Opowieść rozpoczyna się od zdjęcia prezentującego pochód i biorących w nim udział ludności cywilnej i żołnierzy. Z czasem na fotografiach zaczną pojawiać się między innymi przemarsze orkiestry podczas świąt; młody mężczyzna z klarnetem w ręku; nowa, prywatna, złożona za duże pieniądze orkiestra  Biçakçi Gümüşa Ahmeta; a wreszcie zdjęcie zrobione na krytym targu Arasta, gdzie już starszy Ahmet patrzy w dal i analizuje historię własną i całej ojczyzny. Opowiedziana relacja pokazuje, podobnie jak wcześniejsze eseje o Stambule, że nie wystarczy nowy osprzęt, ładne stroje i zmiany architektoniczne, by społeczeństwo stało się z dnia na dzień bardziej nowoczesne i demokratyczne.

Ostatnia część książki to zbiór opowiadań, a właściwie trzydziestu miniatur, niezwykle zatłoczonych i dynamicznych. Spotykamy tu setki postaci nie pozostających w centrum uwagi w sposób, który czyni z nich rozpoznawalnego, pełnokrwistego człowieka. Nazwałbym ich raczej bohaterem danej chwili. Pozwalają nam być świadkami niezliczonych doświadczeń i wydarzeń, z których niektóre trafiają do zapisów historycznych, podczas gdy inne istnieją gdzieś z boku, w przyziemnej i czasem dziwacznej normalności. Wydarzenia historyczne, takie jak zamachy stanu i wojny światowe, różne kwestie społeczno-polityczne, produkty kulturowe i gwiazdy estradowe lub filmowe, są wtapiane w narrację w umiejętny sposób. To dzięki nim rozpoznajemy czasy, w jakich dana historia się dzieje (np. występ ABBY na Eurowizji). Historie  Ayfer Tunç traktują o różnych kwestiach: pamięci, migracji, wysiedleniu, miłości, wojnie, małżeństwie, starzeniu się, szaleństwie, gwałcie, okaleczeniu, zdradzie czy szaleństwie. Chociaż ta mieszanka funkcjonuje jako zwierciadło prezentujące wycinek życia, nie stroni od ironii i krytyczności.

Specyficzne poczucie humoru tureckiej pisarki możemy dostrzec na przykład w opowiadaniu „Tajemnica klozetu”. Wstęp jest tu typowo publicystyczny. Oto około dwustronicowa relacja z rynku nieruchomości. Słyszymy tu dobrze nam znane z Polski argumenty, w tym ten najważniejszy: tanio zapłacisz, będziesz miał twór wątpliwej jakości. Później zaczyna się właściwa narracja. Małżeństwo kupuje sobie domek letniskowy, do którego zaprasza gości. Problemem, początkowo utajonym jest wierzba rosnąca nieopodal. Sprawa nabiera rumieńców, gdy jej korzeń wdziera się do sedesu i stopniowo niszczy orurowanie całego domku. „Tajemnica klozetu” ma w sobie coś z przypowieści – nadnaturalną moc, tradycyjną strukturę i morał. Ale „Historie z ojczyzny bywają też inne. W  „Ból w sercu spowodowany poznaniem znaku krzyżyka” przenosimy się do zimowego Londynu, gdzie podczas paraliżu miasta wywołanego niewielkimi opadami śniegu poznają się Turcy. Rozmawiają, wspominają, analizują przynależność narodową. Pojawiają się liczne wspomnienia, między innymi te z dyskryminacją na tle religijnym. O stereotypach narodowych opowiada także „Piekło dwojga ludzi jest gorętsze”. To ciepła opowieść o mieszkańcach trzech domów, dobrych, wierzących i serdecznych, skorych do wzajemnej pomocy. Wspólnie piorą i wieszają pranie, odmawiają modlitwy, dyskutują. A w dyskusjach pojawiają się ważne tematy, dotyczące między innymi różnych nacji: nerwowi Lazowie, leniwi Abchazi, uparci Albańczycy, brudni i bezbożni Cyganie. Pojawia się również wątek roku 1915 i ludobójstwa Ormian.

Podoba mi się u Ayfer Tunç jej szacunek do tradycji (między innymi przywołanie w pamięci umarłego Święta Intencji), ale też krytyczne podejście do relacji między różnymi mniejszościami narodowymi (najlepiej ukazane chyba w „W tym narodzie kwestia pochodzenia jest zawsze skomplikowana”). Autorka dba o to, żeby było różnorodnie, lokalnie, z kolorytem. Na kartkach książki powracają ważne dla kultury tureckiej figury: muzyka („It’s now or never”), szkoła („Trencz”) czy kuchnia („Ojczyzna jest słodkim cukierkiem”). Nad wszystkim stoi jednak historia, ojczyzna i naród, czyli pojęcia kluczowe, które autorka próbuje po swojemu zdefiniować. Dzięki temu książkę czyta się bardzo szybko i ma się wrażenie obcowania z czymś ważnym, niezależnie czy o Turcji wie się sporo, czy wręcz przeciwnie.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz