Recenzja „Dzień na Ziemi i 29 nowych pieśni o rzeczach i ludziach” Tomasz Dalasiński

„Dzień na Ziemi i 29 nowych pieści o rzeczach i ludziach” Tomasza Dalasińskiego to zbiór niewielkich opowiadań, w którym bohaterami są zwykli ludzie
Wydawca: Forma

Liczba stron: 120


Oprawa: broszurowa ze skrzydełkami

Premiera: 27 kwietnia 2023 rok

W zeszłym roku Wydawnictwo Forma wydało książkę „Przystanek kosmos i 29 innych pieśni o rzeczach i ludziach” Tomasza Dalasińskiego, której miałem przyjemność patronować. W swojej recenzji nazwałem ją opowieścią o ludzkich słabościach i pielęgnowanych w samotności wspomnieniach. Później włączyłem także w zestawienie najlepszych zbiorów opowiadań 2022 roku. Chwilę temu miała premiera kolejnej pozycji z serii kwadrat, która tym razem nie wspina się w przestworza, ale bliżej przypatruje się Ziemi.

„Dzień na Ziemi i 29 nowych pieśni o rzeczach i ludziach” nosi tytuł, który zdradza bardzo wiele o tym, co będziemy mogli czytać na niespełna 120 stronach. Pierwsze teksty koncentrują się na mieszkańcach niewielkiej wsi z lat dziewięćdziesiątych. W „Trocinach” autor zaprezentował kalejdoskop postaci niezwykłych w swojej przeciętności. Krawiec zostaje oskarżony o pedofilię, lekarz ma w zwyczaju zapładniać swoje pacjentki, uczeń wyrywa się z marazmu otoczenia i buntuje przeciwko rozkazowi nauczyciela. Wolność, indywidualizm, patologie – w tej niewielkiej miejscowości  z jedną sygnalizacją świetlną i targiem zbierającym się raz w miesiącu, odbijają się bolączki całego makroświata. Ludzie są jak tytułowe trociny, które wiatr rozwiewa we wszystkie strony świata.

„Dzień na Ziemi i 29 nowych pieśni o rzeczach i ludziach” Tomasza Dalasińskiego to zbiór opowiadań, w których perspektywa wsi miesza się z elementami życia w mieście

Cechą charakterystyczną takiej wsi jest nie tylko wypuszczanie w świat swoich nietuzinkowych członków, ale też awersja do przyjezdnych. Właśnie o tym opowiada Tomasz Dalasiński w kolejnym opowiadaniu. „Swój obcy” może robić wiele dobrych uczynków, ale wciąż traktowany jest jako nietutejszy. Dopiero lokalna imprezy czy inny festyn, po którym stanie się mimowolnym świadkiem niczym nieuzasadnionej przemocy, będzie dla niego prawdziwym sprawdzianem. Czy postąpi zgodnie z własnym sumieniem, czy będzie wolał milczeć?

Wieś to także deficyty wiedzy i kompetencji, przez co szacunek zbierają osoby znające się na wszystkim. Kimś takim jest „Profesor Bąk”. Ten starszy człowiek od lat słynie z tego, że umie udzielić odpowiedzi na każde pytanie. Rozwiązuje problemy techniczne, pomaga w pisaniu pism urzędowych, jest w stanie podpowiedzieć jak pozbyć się choroby. Niestety i taką osobę prędzej czy później dopada śmierć. To opowiadanie otwiera szereg innych narracji, które na kwestie ostateczne spoglądają z różnych punktów widzenia. W „Ojciec umiera” przyglądamy się stopniowemu procesowi odchodzenia z tego świata. W „Tysiącu” zgon jest efektem nowotworu. W „Jumie” bohater stara się uniknąć konieczności stawienia się na pogrzebie kolegi ze szkoły. Najmocniejszy i przy okazji jeden z najlepszych tekstów w zbiorze „Dzień na Ziemi i 29 nowych pieśni o rzeczach i ludziach” – „Trzy kuszenia Piotra”, to relacja o ojcu, któremu tajemniczy głos podpowiada, jak zjednoczyć się ze stawem, wcześniej rozwiązując problem z żoną i córkami.

„Dzień na Ziemi i 29 nowych pieśni o rzeczach i ludziach” Tomasza Dalasińskiego porusza zarówno sprawy codziennie, jak i wątki aktualnie dyskutowane

Dzień na Ziemi to zdaniem Tomasza Dalasińskiego przede wszystkim obcowanie ze śmiercią, niezrozumieniem i przemocą. Nietolerancja otoczenia nie pozwala kolegom rozwijać swojej miłości w „Zatrutych owocach”. Jeszcze trudniej ma bohaterka „Zniknięcia”, która całe życie czuła się mężczyzną, ale zamiast pomocy od specjalistów czy księdza, uzyskiwała tylko groźby. Nikt nie był też w stanie zrozumieć Tadzika, który przez lata chodził po toruńskiej starówce, aż irracjonalnie oskarżono go o gwałt i wytrącono w ten sposób ze strefy komfortu („Prawdziwy wariat”). Na Ziemi możemy też spotkać ojców, którzy prowadzą swe rodziny twardą ręką („Ręka ojca”), a nawet mężczyzn, którzy żyją pod jednym dachem z siostrami „Chłop i baby”.

Żeby jednak nie było tak mrocznie, w tomie „Dzień na Ziemi i 29 nowych pieśni o rzeczach i ludziach” Tomasz Dalasiński oddaje też głos namiętnościom i przedmiotom. W „Historii jednej fotografii” znaczącą rolę odkrywa zdjęcie oraz pewne drzwi; we „Włosach” większym problemem jest samo ścięcie, niż powód dla którego do niego dochodzi; w „Maszynie do szycia” urządzenie marki Singer jest swoistym wehikułem czasu. Głos otrzymują tez młodzi, którzy pewnego dnia zaczynają czuć pożądanie („W imię miłości”) czy zwykły rzeźnik, który postanawia rozstać się raz na zawsze ze swoją profesją („Pierdole, nie robię”).

„Dzień na Ziemi i 29 nowych pieśni o rzeczach i ludziach” Tomasza Dalasińskiego jest zbiorem nierównym

W tomie „Dzień na Ziemi i 29 nowych pieśni o rzeczach i ludziach” autor zawarł mozaikę zdarzeń, charakterów i historii, które wzajemnie się przeplatając, tworzą krajobraz życia człowieka na Ziemi. Zamiarem Tomasza Dalasińskiego nie było poszukiwanie jakichś globalnych prawd, dopatrywanie się sensu życia. Na fundamencie zwykłych, banalnych losów, kreśli pejzaż codzienności z wszystkimi jej odcieniami. Smutek miesza się z radością, cierpienie z ekstazą, niedowierzanie z monotonią. Mamy tu motywy, o których mówiło się dawniej, jak i najbardziej palące wątki współczesnej literatury polskiej (kobiecość, LGBT, ekologia). Wybór formy mikroopowiadań jest tu trafiony w dziesiątkę, choć jak w większości zbiorów, i tu trafiają się teksty lepsze i gorsze. Mam jednak dwa zarzuty: do nadmiernego dopowiadania (np. niepotrzebne wyjaśnienia w opowiadaniu „Zatrute owoce”) oraz do języka. O ile latając w kosmosie można posiłkować się długimi i pięknie skrojonymi zdaniami, o tyle stąpanie po Ziemi winno być też surowe, proste, czasami wręcz chaotyczne. Tomasz Dalasiński próbował tego, ale zdecydowanie za mało tu takich zdań jak chociażby „Czternastego kwietnia tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego szóstego roku w ciepłą, słoneczną niedzielę, tuż po porannej mszy świętej Kazik wyruchał drzewo”, które otwiera opowiadanie „Kazik”. Zresztą i w nim jest co najmniej o jeden przymiotnik za dużo. „Dzień na Ziemi i 29 nowych pieści o rzeczach i ludziach” zalecam jako lekturę refleksyjną, nostalgiczną, czasami walącą po głowie. Autor zesłał nam narratora, który próbuje wyłuskać z zapomnienia losy zapomnianych osób. I to mu się udaje. Kilka z zawartych tu tekstów to doskonałe przykłady na to, jak wielka siła drzemie w niezależnych, mało rozpoznawalnych głosach w Polsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz