Wydawca: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Liczba stron: 352
Tłumaczenie: Maria Moskal
Oprawa: twarda
Premiera: 7 października 2019 r.Tłumaczenie: Maria Moskal
Oprawa: twarda
Z tą książką wiąże się pewna osobista historia,
która jest tu, tak sobie myślę, warta wzmiankowania. Zazwyczaj mam tak, że nowe
książki zabieram ze sobą do pracy (liceum), gdzie co prawda ich nie czytuję,
ale chętnie pokazuje je młodszemu pokoleniu. A nuż kogoś zainteresuje. I tak
niestety większość z nich kończy na zwykłym „ciekawa okładka” lub „ale gruba”.
Z „Szarlatanami” jednak było inaczej. Najpierw jedna osoba przejrzała zawarte w
niej ilustracje. Później druga, zaczęła czytać. Trzecia odkryła przepis na
drzem z krwi, a czwarta zaczęła analizować jej treść z naszym biologiem. I tak
w niespełna tydzień, po książkę ustawiła się kilkuosobowa kolejka chętnych, a
dzięki konsultacjom z rodzicami, Mikołaj niedawno tę kolejkę skrócił, dzięki
czemu obecnie w szkole trwa zażarta dyskusja o to, jak najlepiej leczyć
oparzenia. Mówię o tym ponieważ wierzę, że jest to odpowiednia pozycja do
zachęcenia młodego pokolenia do czytania. Łączy w sobie historię, biologię,
humor, ilustracje i ciekawe zwyczaje. Ma wszystko to, co powinna mieć książka
dla odbiorcy urodzonego w erze smartfonów. Nie chcę przez to powiedzieć, że
beletrystyka, szczególnie ta wymagająca skupienia, jest przeżytkiem. Warto
jednak zaczynać od małych kroków, by po latach osiągnąć góry, albo chociaż wyróżniające
się wyżyny.
Jednym z zasadniczych powodów sukcesu „Szarlatanów”
jest niewątpliwie przemyślana struktura i rzetelność w doborze materiału. Za
dopracowanie tych elementów odpowiadał dobrze uzupełniający się duet. Lydia
Kang jest lekarzem internistą, a przy okazji pisarką. Jako praktykujący lekarz
świadczy usługi wspierania innych autorów, konsultując z nimi kwestie
merytoryczne związane z medycyną. Nate Pederson jest z kolei bibliotekarzem,
historykiem i niezależnym dziennikarzem. Swoje prace publikował między innymi w
,,The Guardian”, ,,The Believer” i ,,San Francisco Chronicle”. Połączenie
doświadczeń obu autorów, jest w tym wypadku furtką do napisania ciekawej
książki, łączącej elementy popularnonaukowe z narracyjną swobodą.
Zachęcające są już same tytuły rozdziałów: Złoto,
Alkohol, Upuszczanie krwi, Przyżeganie i wywoływanie pęcherzy, Królewski dotyk
czy mój ulubiony - Kanibalizm i leczenie zwłokami. Przy takiej etykiecie, od
razu chce się przerzucić strony na właściwą część, aby jak najszybciej dowiedzieć
się, po co komu na przykład wywoływanie pęcherzy. Spójrzmy zatem na kilka
ciekawych ustępów, które potrafią zmrozić krew w żyłach. W rozdziale Opiaty
czytamy: „Możesz uznać to za barbarzyństwo, jednak podawanie narkotyków
hałaśliwym dzieciakom praktykowane było przez kilka tysięcy lat. Papirus Ebersa
zawiera opis środka przyrządzonego z maku wymieszanego z odchodami osy, który
podawały dzieciom, aby przestały płakać”. Świetną metodę na gojenie ran
proponuje nam niemiecki lekarz z początku XVII wieku: „Wybierz całe, pozbawione
skaz ciało rudego mężczyzny w wieku 24 lat, który zmarł w wyniku powieszenie,
łamania kołem lub nabicia na pal. Ciało należało posiekać na kawałki, zaprawić
mirrą i aloesem, a następnie rozetrzeć z winem. Tak przygotowany preparat
umieszczano w zacienionym miejscu i peklowano go na sucho (…) Od wysuszonego
ludzkiego mięsa odskrobywano czerwoną zaprawę”, którą następnie kładziono na
ranę. Autorzy książki nie oszczędzają też swojego, bardziej sławnego kolegi po
fachu – Aldousa Huxley’a. Twórca „Nowego wspaniałego świata” w wydanej
niechętnie przez wydawnictwo Harper książce pod tytułem „Sztuka widzenie”,
gorąco zachęcał do praktykowania pisania nosem, która miała być remedium na
słaby wzrok. Na czym polegała? Czyż sama nazwa wiele nie mówi? To tylko kilka z
setek wspaniałych anegdot, historii, przepisów, biografii i galerii hańb,
zawartych w tej cudnej książce. Jeśli chcecie dowiedzieć się, jak przyrządzić
dżem z krwi, czym były kąpiele świetlne lub czemu miały służyć lewatywy z dymu
tytoniowego, koniecznie przeczytajcie „Szarlatanów”.
Ale nie tylko walory edukacyjne są tu ważne.
Książka pokazuje ludzkość w krzywym zwierciadle ich własnych pożądań. Od wieków
człowiek dążył do przedłużenia młodości, osiągnięcia nieśmiertelności, uzyskania
heroicznych sił czy poprawy wyglądu, jakim obdarzyła go natura. Aby dopiąć tych
celów, był w stanie znieść niewysłowione męki fizyczne i psychiczne, które w
efekcie okazywały się tylko ułudą. Dziś już tych ludzi nie ma, znikły ich
imiona, nazwiska i historie, nie wiemy jak długo żyli, czym się zajmowali, czy
mieli potomstwo, czy żyli dostatnio. To wszystko przeminęło. Zostały tylko
zapisane przez kronikarza wspomnienia zabiegów. Ostatecznie to one przetrwały
dłużej niż człowiek. Zasadnym w tym kontekście jest pytanie: po co to wszystko?
Po co nam to piękno, młodość i długowieczność, skoro i tak nikt o tym nie
pamięta. A co ważniejsze, czy naprawdę warto poświęcać swoje życie, dla często
urojonych deficytów? Oczywiście to tylko moja interpretacja, pewna myśl która
wykwitła w głowie po kolejnej historii o niewiarygodnym bólu i ryzyku, które
wielokrotnie kończyło się śmiercią. W moim odczytaniu, z tego całego
czarno-humorystycznego opisu wyłania się właśnie człowiek z jego czysto
ludzkimi wadami.
Na koniec jeszcze parę słów o wydaniu. Na pochwały
zasługuje przykuwająca oko, twarda oprawa oraz liczne ryciny, zdjęcia
ilustracje i grafiki, uzupełniające treść książki. Dużą zaletą jest też indeks rzeczowy i osobowy znajdujący
się na samym końcu, dzięki któremu łatwo i szybko odnalazłem treści związane z
czopkami. Zachęcam do kupowania i czytania. Rzadko polecam tu tego typu
książki, bo zazwyczaj mnie one nudzą. Nie w tym wypadku. „Szarlatani” to
naprawdę wciągające źródło ciekawostek, pisane w duchu czarnego humoru, z
którego w moim odczuciu wyłania się też panoramiczny obraz wyimaginowanych
problemów człowieka.
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń