Liczba stron: 162
Tłumacz: Alicja
Dehue-Oczko, Kamil Budziarz
Oprawa: twarda
Oprawa: twarda
Premiera: 17 czerwca 2019 r.
Anne Frank zmarła
w lutym 1945 roku na tyfus w obozie Bergen-Belsen. W momencie śmierci
miała zaledwie szesnaście lat. Z jej całej rodziny okres wojny przetrwał
jedynie ojciec Otto Frank, który w 1947 roku opublikował dziennik swojej córki,
wcześniej przechowywany przez Miep Gies, jedną z osób zaangażowanych w pomoc
rodzinie. Od tamtej pory Dziennik Anne Frank został
przetłumaczony na 70 języków, doczekał się interpretacji teatralnych
i filmowych, a obecnie także komiksowych.
Oryginalny Dziennik liczy sobie prawie
pięćset stron. Naturalne zatem, że każda próba przeniesienia treści na kanwę
innej formy sztuki wiąże się z cięciami. Stworzona przez Ariego Folmana i
Davida Polonsky’ego powieść graficzna, nie jest adaptacją zapisków Dziennika,
ale jego artystyczną interpretacją, wierną oryginałowi. Efekt prac zachowuje więc układ pierwowzoru. W ten
sposób autorzy nie pozbywając się wymiaru dokumentalnego swojego dzieła, mogli
zwrócić uwagę na aspekty szczególnie ich interesujące. A są nimi bez wątpienia
poczucie osaczenia, relacje rodzinne, dorastanie i humor.
Właściwie od początku autorzy chcą nam pokazać, że
Anne Frank to nie ikona, tylko typowa nastolatka: zbuntowana przeciwko rodzicom
i ich uwielbieniu dla siostry, z poczuciem, że nikt jej nie rozumie, z żalem,
że zabrano jej wszystkich wielbicieli, zajmująca się przede wszystkim analizą
własnych ograniczeń, nastrojów i marzeń. Anne w każdej chwili swojego życia
próbuje odszukać własną tożsamość. Dzięki niebywałej wyobraźni autorów
możemy zachwycać się graficznymi odwzorowaniami fantazji i emocji bohaterki,
które naocznie udowadniają, jak ujmująco bezpośrednią, naturalną i
żywiołową osobą ona była. Folman i Polonsky nie pozwalają jednak zapomnieć,
dlaczego tak naprawdę nadal wspominamy tę postać. Spomiędzy jej nastoletnich
wynurzeń, zilustrowanych zdecydowaną kreską i wyraźną kolorystyką, wyłania się
szara i mroczna realność okupacji i konieczności ukrywania się. Poczucie
zagrożenia jest przedstawione bardzo namacalnie, jak chociażby wtedy, gdy Anne
boi się bombardowania i ukrywa się w łóżku jedynej osoby, którą naprawdę
kochała, albo gdy razem z rodziną obserwuje napad na ich magazyn.
W recenzowanej powieści graficznej istotną rolę
odgrywa ukazanie relacji między zamkniętymi
na małej przestrzeni osobami (Anne znajduje się tam wraz z siostrą Margot,
rodzicami Ottem i Edith, rodziną van Daan (Auguste i Hermannem oraz ich synem
Peterem) i dentystą, Albertem Dusselem). Po przeniesieniu do Oficyny coraz
częściej pojawiają się sąsiedzkie spory, do głosu dochodzi ludzka małość
(świetnie ukazana przy sprzedaży futra – ostatniego symbolu damy) i dziwactwa
związane ze wspólnym koegzystowaniem. Rozdźwięk potęguje narastający głód,
frustracja, choroby pomocników. Folmanowi udało
się uchwycić rozbrajający sarkazm, szczere wyznania, a także samokrytykę bohaterki.
Efektem jest uzyskanie wielowymiarowego pejzażu wewnętrznego młodej, rozmarzonej,
zgryźliwej, skłonnej do zabaw i żartów, a jednocześnie refleksyjnej i
zakochanej dziewczyny, a także małej społeczności, która wystawiona na okrutną
próbę, nie raz potknie się na nierównym gruncie człowieczeństwa.
Zabawa w Dzienniku Anne Frank ma też inny,
intertekstualny wymiar. Dzieło Folmana
i Polonsky’ego odwołuje się do
różnych figur i tekstów kultury, dzięki czemu także dorosły i znający historię
odbiorca, będzie miał możliwość doszukiwania się kolejnych znaczeń. W tekście i
ilustracjach dostrzec możemy chociażby odwołania do „Krzyku” Edvarda Muncha, portretów
Katharine Hepburn, Ingrid Bergman, Bette Davis czy Marlene Dietrich, a także
„Czasu apokalipsy” (gdzie podpułkownik William 'Bill' Kilgore
mówił do kapitana Willarda „uwielbiam zapach napalmu o poranku” , który w
komiksie przekształcił się na „uwielbiam zapach prochu strzelniczego o
poranku”). Nie martwcie się jednak, jeśli tych ukrytych relacji się nie
doszukacie. Dziennik Anne Frank jest w swojej formie bardzo atrakcyjny,
dlatego chętnie sięgną po niego też dzieci, dla których może być to początek
nowej drogi w nauce historii II wojny światowej. Mądre, piękne i
wieloznaczeniowe – takie książki powinno się właśnie wydawać.
Myślę, że książka ta będzie wartościową lekturą dla najmłodszych. Z pewnością zachęcę moją córkę, by po nią sięgnęła.
OdpowiedzUsuńCzytanka