Wydawca: Czarne
Liczba stron: 208
Oprawa: miękka
Premiera: 1 września 2010 r.
„Zabójca z miasta moreli”
to wydany już ponad 7 lat temu reportaż o Turcji. Witold Szabłowski to człowiek, który jak niewielu
Polaków nadawał się do poruszenia tego tematu. Studiował politologię w
Stambule, a jako stażysta telewizji CNN Türk zjeździł
całą Turcję.
Poznał ją więc od podszewki, zarówno w warstwie politycznej, kulturowej, gospodarczej,
jak i społecznej.
W książce odnaleźć możemy dwanaście dłuższych
oraz kilka krótszych form pełniących rolę wstępu i zakończenia. Przekrój
tematów jest naprawdę imponujący: przywołanie postaci twórcy Republiki Tureckiej - Mustafy Kemala
Atatürka , literackiego noblisty Orhana Pamuka, prezydenta Recepa Tayyipa
Erdoğana, poszukiwania polskich śladów w historii Turcji, skupienie się na
poglądach tureckich konserwatystów i liberałów na seksualność, losy rodziny
niedoszłego mordercy Jana Pawła II - Alego Agcy, historię producenta butów
rzuconych dawniej w stronę Busha i wiele innych. Zaczyna się w sumie dość niewinnie.
Pierwsze strony książki to mapa oraz kilka wskazówek dotyczących czytelnictwa
nazw. Później przechodzimy do kultury, do pisarza tyleż egzotycznego, co
swojskiego bo z korzeniami polskimi. To delikatne wprowadzenie do tureckiej egzotyki,
pełnej ekspresji i wielobarwności. Już wtedy, gdzieś głębiej w nas jątrzy się
coś niepokojącego, do czego autor bardzo konsekwentnie nas przygotowuje.
Prowadzi nas krętymi ścieżkami, zbacza, wodzi i w końcu doprowadza do
właściwego jądra ciemności tureckiej cywilizacji.
Azja i Europa, przywiązanie do tradycji i pogoń za nowoczesnością, Islam i brak wiary, gościnność i brak szacunku dla kobiet, honor i sprzedawanie ludzi. Szabłowski w tej krótkiej książce postanowił dotknąć każdego z tych tematów. W jego dziele to głównie Turcy mówią o Turcji i przedstawiają swoją rzeczywistość, często wewnętrznie sprzeczną, nawet w ich własnych słowach.
Mariusz
Szczygieł napisał o tej książce takie zdanie „Witold Szabłowski pisze
o Turcji tak jak ja bym chciał pisać, gdybym znał się na Turcji”.
Myślę że jest w nim wiele racji, reportaże obu Panów są do siebie podobne. Obaj
mają tendencje do poruszania dużej ilości tematów na niewielkiej liczbie stron,
i jeden i drugi szuka prawdy w rozmowach z bezpośrednimi uczestnikami
przedstawionych wydarzeń, wolą też obserwować i opisywać tło niż oceniać.
Szabłowski Jest uczciwym sprawozdawcą, który dostrzega koloryt i egzotykę
Turcji, ale ma też świadomość, co się pod tą powierzchnią kryje. Pokazuje
społeczeństwo rozdarte, podzielone i patologiczne.
Ale w
„Zabójcy z miasta moreli” nie wszystko jest takie, jak być powinno. Autor
napisał reportaż, jakich w Polsce ostatnio pisze się bardzo wiele. Niestety nie
był w stanie wspiąć się na wyższy poziom literacki, przez co teksty są dobrze
skonstruowane, ale jednak szablonowe, schematyczne. Witold Szabłowski przez
swoją chęć ukazania całej złożoności społecznej Turcji, musnął wiele tematów,
żadnego jednak nie zagłębiając do końca. Mamy więc istne studium
niedopowiedzeń, z którego coś wynika, jednak możliwe że dużo więcej pozostało
nadal ukryte. Ten brak puenty i powiązań między częścią historii jest bardzo
niefortunny. Jest też zdecydowana różnica między nim a Panem Szczygłem – pisarz
z ‘czeskim sercem’ ma dar obserwacji i oddawania uczuć, a tego wyraźnie Panu
Witoldowi brakuje. Jego postaci są bezpłciowe, każdy mówi to samo, dotykamy
tylko brzegu problemu, który w swojej istocie jest dużo bardziej złożony.
Jeszcze inną sprawą jest dobór tematyki reportaży. Oczywiście autor ma prawo zrobić
to na swoją modłę i pod własną koncepcję, jednakże trudno mi przejść obojętnie
obok tego, że przedstawia on Turcję jako miejsce praktycznie jednostronnie
niebezpieczne i kulturowo ubogie. Wspomina o Pamuku, o tureckich gwiezdnych
wojnach i paru innych elementach, ale czymże to jest w obliczu różnorodnej
muzyki, wybitnych filmów chociażby współczesnych i docenianych na festiwalach
reżyserów Ceylana czy Kaplanoglu oraz głębi i różnorodności ich literatury.
Szabłowski pisze o problemach, zapominając o pięknie.
Samo
ukazanie dwoistości tego kraju to za mało. Wiele reportaży ukazuje dualizm w
różnym rozumieniu – Hugo-Bader pisze o Rosji bogatej i biednej, Rosiak o
Bliskim Wschodzie rozdartym między religiami, Rejmer o Bukareszcie rozstawionym
między barykadami konserwatyzmu i nowoczesności. Nasi rdzenni pisarze lubią ten
temat i tylko niewielu z nich potrafi oddać w swoich reportażach coś więcej niż
katorgę i zagubienie tamtych ludzi. Witold Szabłowski nie podołał temu zadaniu.
Lektura jego książki dała mi bardzo niewiele. Większość z tego o czym pisze,
znam już z filmów, książek, telewizji, dokumentów. Ot zbiór ciekawostek, z
jedną imponującą historią o sprzedawaniu kobiet, gdzie wyczuwało się
pierwiastek ludzki. To trochę za mało, aby tę książkę polecać.
Ocena: