Recenzja "Szklany ogród" Tatiana Țîbuleac

"Szklany ogród" Tibuleac Tatiana to super powieść o Mołdawii
Wydawca: Książkowe Klimaty i Noir sur Blanc

Liczba stron: 200


Oprawa: miękka

Tłumaczenie: Kazimierz Jurczak

Premiera: 13 września 2023 rok

Gdy chodziłem do szkoły podstawowej, a było to już blisko 30 lat temu, więc w erze sprzed rewolucji cyfrowej, lubiłem siadać na swoim tapczanie i przeglądać atlas świata. To był stary egzemplarz, znaleziony gdzieś na śmietniku. Oprócz map wszystkich kontynentów znajdowały się w nim kraje, te większe i zupełnie dla mnie egzotyczne, opisane pod kątem ich danych geograficznych, liczby ludności, gęstości zaludnienia, gospodarki czy najważniejszych wydarzeń historycznych. Takie kompendium wiedzy, cenne o tyle, że dostęp do tak rozbudowanych informacji był dla mnie mocno ograniczony. Siadałem więc tak i czytałem o Samoa, Uzbekistanie, Salwadorze i wielu innych. Lubiłem porównywać je w szczególności pod kątem ich wielkości oraz flag. To właśnie ten ostatni podział pozwalał mi tworzyć rodziny: Dania, Norwegia, Islandia, Wyspy Owcze i Szwecja; Senegal, Mali, Gwinea, Kamerun; Salwador, Nikaragua, Argentyna, Honduras. W oczy rzucały się także barwy granatowo-żółto-czerwone widniejące na flagach Rumunii, Czadu, Andory i Mołdawii. I to właśnie w ten sposób po raz pierwszy dowiedziałem się o Mołdawii, niewielkim kraju położonym na terenach historycznej Besarabii.

"Szklany ogród" to druga książka Tatiany Țîbuleac

Później Mołdawia przewijała się w różnych czasopismach, programach czy filmach. Rzadziej jednak w literaturze, bo tej w Polsce jest jak na lekarstwo. Tym cenniejsze są publikacje Tatiany Țîbuleac, rumuńsko-mołdawskiej pisarki, która debiutowała na naszym rynku „Latem, gdy mama miała zielone oczy”. Tamta powieść wywołała sensację i chyba nikt się nie spodziewał, że zainteresują się nią największe polskie media literaturoznawcze. „Szklany ogród” miał więc mocną kartę przetargową i trzeba przyznać, że całkiem nieźle ją wykorzystał. O nowej książce Țîbuleac może nie jest już tak głośno, ale nadal pojawiają się dobre opinie, celne interpretacje, wysokie oceny.

„Szklany ogród” może zaskoczyć tych, którzy pamiętają „Lato, gdy mama miała zielone oczy”. Tym razem przenosimy się bowiem do Mołdawii, i to tej dawnej. To tam na świat przychodzi Łastoczka. W wieku siedmiu lat zostaje zabrana z sierocińca przez Tamarę Pawłowną, osobę samotną, ubogą, surową. Entuzjazm dziecka wywołany znalezieniem bliskiej osoby stopniowo stygnie. Zamiast beztroskich zabaw musi oddawać się sprzątaniu, nauce języka czy chodzeniu po mieście w poszukiwaniu butelek, które później będzie tachać, czyścić i oddawać do skupu. Świat miłości i radości pozostaje dla małej Łastoczki niedostępny. 

"Szklany ogród" to książka wielu odczytań

„Szklany ogród” to książka wielu odczytań. Z jednej strony jest to relacja o Mołdawii okresu zmiany ustrojowej. Kraju, który szuka własnej tożsamości po odcięciu się od ZSRR, ale który jednocześnie nie może się oddalić od orbity rosyjskich wpływów. Z drugiej jest to też powieść o jednostce bezradnej względem ponurej rzeczywistości, w jakiej przyszło jej żyć. Łastoczka, czyli z rosyjskiego Jaskółka, nie jest w stanie osiągnąć wymarzonej wolności, wzbić się ponad oczekiwania przyszywanej matki i kolegów, a także ograniczeń narzuconych przez samą siebie. Jest to także powieść poruszająca problem kobiecości i to w wielu jej wymiarach. Mówimy tu przecież o dojrzewającej bohaterce, o zmieniającym się ciele, ale także upadku i chorobie.

Dla mnie „Szklany ogród” jest jednak przede wszystkim książką o jeżu i o języku. Dlaczego o jeżu? Jest w niej taka scena, niewielki opis spotkania przyjaciół, który kończy się wykorzystaniem małego zwierzęcia w roli broni. Niczym nieuzasadniony atak agresji, jakich każdego dnia na świecie doświadczają tysiące ofiar. Autorka zaskoczyła o tyle, że odwróciła tu role. Atakują bowiem słabsi i to niekoniecznie dlatego, że chcą pokazać siłę. To symboliczny i realny opis brutalności. Przy okazji jedna z bardziej wstrząsających i lepszych scen, jakie czytałem w ostatnim czasie.

W "Szklanym ogrodzenie" istotny jest język

Bohaterowie duże znaczenie przypisują też dla języka używanego. Rosyjski, mołdawski, rumuński – każdy ze sposobów porozumienia niesie za sobą dodatkowe znaczenie. Tatiana Țîbuleac nie pisze też tak, jak można byłoby się spodziewać od skromnej, surowej, momentami podłej relacji o ludziach wykluczonych. Nie cyzeluje słów, nie tnie zdań i myśli. Zamiast tego poetyzuje wypowiedzi, wprowadza do narracji elementy niedopowiedzeń czy wieloznaczności. Dzięki nim czyta się tę książkę z namysłem, z empatią dla jej bohaterów. I taka to jest książka, którą możecie przeczytać, a nie musicie. Niemniej jeśli już po nią sięgnięcie, to raczej się nie zawiedziecie.

1 komentarz:

  1. Moja obecność tutaj to przykład synchroniczności, pojawiającej się w naszym życiu. Właśnie leży przede mną "Szklany ogród", przeczytany w trzech czwartych. Jestem tą książką zachwycona - dla mnie to przede wszystkim opowieść o ludziach, o ich emocjach. Tak, jak piszesz, jest tam jeszcze wiele innych warstw znaczeniowych, ale te są dla mnie najważniejsze. To piękna książka i mimo tego, że opisuje brud, biedę, przemoc i ludzką bezradność, jest w niej poetyckość, która wzrusza.

    OdpowiedzUsuń

Recenzja "Żywa cisza" Joanna Maurer