Recenzja „2020. Antologia współczesnych opowiadań polskich”

Wydawca: Forma

Liczba stron: 358


Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Premiera: październik 2020 rok

Zaczęło się w 2008 roku. To właśnie wtedy szczecińskie, niszowe wydawnictwo literackie Forma opublikowało pierwszą antologię opowiadań polskich. Na liście autorów znalazło się kilka nazwisk, o których do dzisiaj możemy mówić z szacunkiem: Inga Iwasiów, Adam Wiedermann czy Marcin Bałczewski. Cel publikacji był jasno określony – zebrane teksty miały odzwierciedlić to, co działo się aktualnie w polskiej prozie. Tematycznie przeważały więc narracje o relacjach międzyludzkich oraz o doświadczeniu emigracji. W listopadzie 2020 roku do rąk czytelników trafiła już piąta edycja Antologii. Tym razem do naszej dyspozycji podano trzydzieści jeden niezależnych i silnych głosów. Są tu autorzy dobrze znani z poprzednich tomów, między innymi: Andrzej Turczyński, Łukasz Suskiewicz, Dariusz Muszer, Paweł Przywara czy Miłka O. Malzahn, ale są także debiutanci: Klaudia Pieszczoch, Aleksandra Borowiec czy Barbara Sadurska.

Każdy, kto choć raz czytał książkę z serii Kwadrat, dobrze wie, że nie jest to lektura szybka. Tekst jest dobrze zbity, odstępy między wierszami niewielkie, a czcionka ani za mała, ani za duża. Rozciągnięte na 350 stron historie, to tak naprawdę co najmniej tydzień czytania. Ja zresztą czytałem „2020. Antologia współczesnych opowiadań polskich” dużo dłużej. Każdy test ma swoją indywidualną specyfikę, technikę pisania. Nie jest łatwo przeskakiwać z opowieści na opowieść. Raz dostaniemy miniaturową, oniryczną prozę poetycką („Rezons”), by po chwili przenieść się w futurystyczną wizję przyszłości („Słaby punkt”), albo do komunikacji miejskiej, obserwując narastający, antyspołeczny bunt („Samotność jako przyczyna wypadania włosów”). A są to opowiadania warte uwagi i poświęconego czasu. Ich największą zaletą jest właśnie różnorodność. Można banalnie stwierdzić, że każdy znajdzie tu coś dla siebie, ale dużo ważniejszym jest moim zdaniem szeroki wydźwięk. Autorzy odwołują się między innymi do: samotności, bólu egzystencjalnego, relacji damsko-męskich, historii, kultury, polityki, strachu przed śmiercią. Jak zauważa w posłowiu Maciej Libich „Jeśli więc szukać jakiegoś klucza interpretacyjnego dla wszystkich opowiadań (…) być może warto czytać je właśnie jako napięcie między działaniem a biernością, ruchem a pasywnością”.

Miała być „2020. Antologia współczesnych opowiadań polskich” pewnym wyznacznikiem tego, co w Polsce się pisze i jak się to robi. Ta misja nie do końca się udała. Teksty powstawały przed marcem 2020 roku, a więc tuż przed pandemią koronawirusa, która wywróciła świat do góry nogami. Być może dlatego nie ma tu żadnego opowiadania traktującego o epidemii. Tę lukę mogą zapełnić jednak inne opowieści, chociażby „Oranżeria” Pawła Przywary, w której ucieleśniają się wszystkie obawy związane ze zdrowiem i kondycją człowieka. W innych miejscach dostrzeżemy także kolejne symptomy charakterystyczne dla obecnego świata: problemy rodzinne, rozwody, przepracowanie, zapominanie o bliskich, krytykę kapitalizmu. 

Patrzę też na tę książkę, jak na swoisty katalog różnorodności gatunkowej opowiadań. Ryszard Lenc („Bez tytułu, 1982, Nowy Jork”) traktuje opowiadanie jako gatunek sylwiczny, bawi się jego konwencją. Jego opowieść o Jeanie-Michelu Basquiacie składa się z cytatów, wywiadów, informacji encyklopedycznych, wspomnień, wycinków wypowiedzi, ulubionych dań i wielu innych elementów. „Afazja Wernickiego” to postmodernistyczny eksperyment, w którym zbitki liter i znaków są trudne do przetransformowania na jakąś spójną treść. Rozwarstwienie płaszczyzn narracji dobrze ukazuje z kolei jedno z ostatnich opowiadań zbioru „Paleolit” Barbary Sadurskiej, gdzie obok akcji osadzonej w epoce kamienia, współistnieje druga, współczesna nam opowieść o pewnym tłumaczu. Niezwykle uważnie należy czytać „Sonatę Dantejską Ferenca Liszta” Elżbiety Stankiewicz-Daleszyńskiej, to głównie z uwagi na jej wyjątkową rytmizację oraz niepokojącą kompozycję. Odnaleźć można w niej także całkiem sporo wątków autobiograficznych. Są tu teksty dłuższe, kilkunastostronicowe, a są też miniatury o objętości nie przekraczającej trzech kartek. Autorzy udowadniają, że opowiadanie jako gatunek ma się bardzo dobrze i mimo pewnego wyeksploatowania formy, nadal można całkiem sporo dorzucić od siebie.

Zasadnym byłoby pytanie, który z tych tekstów jest najlepszy. Na to nie ma jednak jednoznacznej odpowiedzi. Z perspektywy czasu najbardziej w pamięć zapadły mi „Wkesonwstąpienie” Jarosława Błahego, to głównie z uwagi na postać bohatera (nauczyciela) oraz niechęć do Dżemu; „Słaby punkt” Marka Pogorzelskiego, bo w prostych zdaniach zbudował wizję przyszłości, której bardzo się obawiam; „Maria Czwarta” Aleksandry Borowiec – za to, że porusza temat uprzedmiotowienia człowieka; „Re: programowany” Katarzyny Kałużnej, bo przytaczając opowieść o wyjątkowym eksperymencie, autorka zmusiła mnie do krytycznego spojrzenia na swoje życie; i wreszcie wspomniany już wcześniej „Bez tytułu, 1982, Nowy Jork”, który czegoś nowego mnie nauczył.

„2020.Antologia współczesnych opowiadań polskich” to jak już wspomniałem wcześniej zbiór różnorodny, przeznaczony głównie dla wymagającego czytelnika. Każdy tekst oferuje wysoką jakość, a ich wzajemne relacje ustanawiają dialog między różnymi tradycjami pisarskimi. Poznanie historii wymaga cierpliwości, a niejednokrotnie samozaparcia, bo prezentowani tu autorzy posiadają umysły wybitne i chętnie dzielą się swoją erudycją. Na koniec można tylko żałować, że ten wyjątkowy, polifoniczny utwór nie doczeka się szerszej promocji. Być może to właśnie ta antologia najlepiej uświadamia, jak niewielkie znaczenie w kreowaniu emocji ma fabuła, a jednocześnie jak istotną rolę odgrywa język.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz