Liczba stron: 672
Tłumaczenie: Włodzimierz Cieciura, Zofia Jakubów, Irena Kałużyńsk, Joanna Karmasz, Lidia Kasarełło, Tomasz Kozłowski, Łukasz Mrugała, Małgorzata Religa, Przemysław Sielańczyk, Maciej Szatkowski, Ewa Paśnik Tułowiecka, Agnieszka Walulik
Oprawa: twarda
Premiera: 11 września 2019 r.Tłumaczenie: Włodzimierz Cieciura, Zofia Jakubów, Irena Kałużyńsk, Joanna Karmasz, Lidia Kasarełło, Tomasz Kozłowski, Łukasz Mrugała, Małgorzata Religa, Przemysław Sielańczyk, Maciej Szatkowski, Ewa Paśnik Tułowiecka, Agnieszka Walulik
Oprawa: twarda
Statystyki
podpowiadają, że w Polsce wydaje się rocznie około 27 tysięcy książek. W tym
samym okresie, w Chinach wydaje się ich blisko pół miliona, z czego ponad
połowa to książki nowe. Oczywiście dawniej ten rynek był nieco mniej
ekspansywny. Niewielka też część z tych liczb dotyczy publikacji rodzimych, a
jeszcze mniejszy ich ułamek to opowiadania, liryka bądź dramaty. Wszak żyjemy w
czasach kryminałów, romansów i coraz bardziej też komiksów. Pochodząc więc do
redakcji antologii opowieści chińskich z okresu XX i XXI wieku, należy liczyć
się z tym, że wybór nie będzie aż tak duży – może z milion książek. Rzecz jasna
to tylko szacunki i to niepoparte żadnymi oficjalnymi danymi. To raczej
zdroworozsądkowa logika podpowiada, z jak niewiarygodnie trudnym zadaniem
przyszło zmierzyć się redaktorom „Kamienia w lustrze”.
Zastanawiam
się, jak można dokonać konkretnego wyboru z tych setek tysięcy historii, jakie
przez lata napisano w Chinach. Jak pogodzić różne czasy, języki, sposoby
narracji. Te wszystkie ludowe przypowieści, z historiami pełnymi grozy,
brutalności, z literaturą przesiąkniętą bólem rewolucji kulturalnej czy z
modernistycznymi lub surrealistycznymi obrazami współczesnego człowieka. Jakim
algorytmem posłużyć się, aby na kilkuset stronach zmieścić godną reprezentację
literatury traktującej o bohaterach jeszcze nienarodzonych, o dzieciach, o
dojrzewaniu, rodzicielstwie, a także o powolnym żegnaniu się z tym światem. Co
zrobić, aby w jednym tomie zebrać te wszystkie narracje związane z wojnami, z
uciskiem, z niedopasowaniem, z dyskryminacją.
Myślę o tym
wszystkim i naprawdę nie wiem. Chińska różnorodność jest niewyczerpana, a
szukanie wspólnego mianownika dla nieskończoności jest w matematyce
nieosiągalne. Na szczęście w literaturze sztywna liczbowa logika może być
czasem zastąpiona podejściem humanistycznym. Dlatego, co udowadnia nam nowość
od Państwowego Instytutu Wydawniczego, w jednej książce można odwoływać się do
specyficznych jednostek miary, do historii rewolucji sinhajskiej, do Świąt
Smoczych Łodzi, do klasycznych przepisów na baraninę w gorącym kociołku, do
pozycji bosonogich lekarzy w małej wiosce czy licznych postaci – dowódców,
aktorów, pisarzy, filozofów, malarzy, grafików i innych. Można zawrzeć
poruszającą opowieść o miłości wpisaną w cykl życia przyrody („Graniczne
miasto”), satyryczną, zabawną historię o pracowniku naukowym odkrywającym wciąż
na nowo pojęcie seksualności („Trzydzieści lat, wiek samodzielności”), chaos,
cierpienie i niewysłowioną brutalność młodzieńczego świata, połączonego z
atmosferą nostalgii („Era tatuażu”) oraz eseje o mieście Lhasa czy tybetańskim
święcie ubogich („Tybetańskie strofy”). Można też włączyć w taką książkę
cudowne w swojej prostocie i melancholii wiersze o jesieni, o byciu po deszczu,
o świetle księżyca, duchach, niebie wieczornym czy płatku na śniegu. Można też
całość spiąć manifestem postmodernistycznym z teatru chińskiego, z którego
dowiemy się że miłość jest we wszystkim: muzyce, literaturze, osobach
nienarodzonych i tych stąpających po Ziemi, w potrawach, w słońcu, polityce i
kolorach.
Nie sądzę, aby
na sformułowanie takiej antologii był jeden przepis. Mnogość dróg jakimi można
się poruszać daje pewną dowolność, którą jednak dość łatwo przechylić na błędną
stronę. Redaktorzy trzymają się klucza sprawdzonych nazwisk. Dobierają prace
autorów cenionych na świecie, tworzących w różnych kontekstach kulturowych. Warto
zwrócić uwagę chociażby na Wang Xiaobo, Shen Congwen czy Zhang Chengzhi, którzy
nie byli do tej pory tłumaczeni na język polski (za wyjątkiem pojedynczego
opowiadania Congwena). Nie zabrakło też oczywiście znanych i cenionych również
w Polsce Su Tonga („Zawiesić czerwone latarnie”), Yu Hua („Żyć!”, „Kronika
sprzedawcy krwi”, „Nie mam własnego imienia”) oraz Can Xue, o której głośno
zrobiło się niedawno, gdy w przednoblowskich przewidywaniach plasowała się
wyżej niż Olga Tokarczuk. Co ciekawe, wśród autorów zabrakło miejsca dla Mo
Yana i Gao Xingjiana, co najlepiej pokazuje, z jakim formatem opowieści mamy do
czynienia.
Nie przez
przypadek nie wnikam tym razem głębiej w treść poszczególnych opowieści. Nie
chodzi tu o problem ze zidentyfikowaniem fabuły czy przesłania. Nie jest też to
wynikiem odmiennych kontekstów kulturowych. Jestem przekonany, że mimo
odmiennej niż europejska specyfiki, te historie pozostają uniwersalne i
czytelne w każdym zakątku naszego globu. Nie skupiam się na konkretnej
narracji, aby jeszcze bardziej podkreślić różnorodność, jaka została nam tu
zaproponowana. Miłość i nienawiść, melancholia i dosłowność, brutalność i
humor, modernizm i liryczność, klasyczna nowela i surrealistyczna figura,
legenda i zagubienie w nowoczesnym świecie. W tej antologii jest tak wiele, że
próba zdefiniowania ogromu zawartej tu mądrości, odwołań do tradycji i wątków,
skończyłaby się małą pracą doktorską. A ja zamiast literaturoznawczych
rozważań, wolę emocje. Czytając „Kamień w lustrze”, nie miałem poczucia
zwiedzania obcego mi kraju, ale dotykania jego niezwykłej pełni, która objawia
się w wielu barwach. Egzotyka, różnorodność stylów, niesamowitość – to wszystko
sprawia, że tę książkę bez zastanowienia mogę nazwać WIELKĄ literaturą i
jednocześnie najlepszym zbiorem opowiadań, jaki wydano w Polsce w tym roku.
Właśnie jestem po lekturze. Zbiór na najwyższym poziomie. Przekrojowy, zawierający pozycje zapadające w pamięć, odsłaniający przez czytelnikiem pogmatwane dzieje chińskiej kultury. Polecam
OdpowiedzUsuńTak, przy pierwszej powierzchownej lekturze najbardziej zachwyciło mnie inteligentne, sarkastyczne pióro Wanga Xiaobo, ale mam zamiar wrócić, bo z pewnością są tam też inni autorzy warci odkrycia
OdpowiedzUsuń