Liczba stron: 216
Oprawa: miękka
Premiera: 23 stycznia 2019 r.
Tłumaczenie: Jan Stachowski, Aleksander Kaczorowski
Tłumaczenie: Jan Stachowski, Aleksander Kaczorowski
Gdy już raz człowiek wejdzie w świat Bohumila
Hrabala, trudno mu będzie z niego wyjść aż do końca. Jego odmienne spojrzenie
na codzienną codzienność jest na tyle specyficzne, że każdy kolejny kontakt z
Nymburkiem, Libnem czy stryjkiem Pepinem musi wywoływać uśmiech na twarzy.
Nawet jeśli jest to tylko uśmiech sentymentalny. Nie inaczej jest z „Piękną
rupieciarnią”, którą otwiera tekst, gdzie jedną z wiodących ról odgrywa brat
ojca Hrabala, dawny żołnierz austro-węgierski. Każdy z nas wie, że Pepin to
gaduła jakich mało, do tego perfidny kłamca, uroczy narcyz i jednostka
nieprzystosowana do życia. Jest to też postać kluczowa w życiu czeskiego
artysty, człowiek, który w jakimś sensie wpłynął na styl pisania autora
„Postrzyżyn”. I ja go uwielbiam, z wszystkimi jego szalonymi pomysłami i
kuriozalnymi anegdotami. Uwielbiam go do tego stopnia, że gdybyście kazali
wybrać mi jednego bohatera literackiego, którego mógłbym poznać na kolacji,
byłby nim właśnie stryj Pepin. Z pewnością bym się na niej nie nudził.
Wróćmy jednak do książki. „Piękna rupieciarnia”
jest zbiorem esejów, szkiców i wywiadów pisanych przez Hrabala w różnym czasie
i okolicznościach, następnie zebranych i ułożonych w jedną całość. Zakres
poruszanej tu tematyki jest bardzo różnorodny: korespondencje z podróży („Cud
gospodarczy”, „Z zapisków zapisywacza”, „Pewnego dnia”, „Czy na darmo jeździłem
po świecie?”), specyficzne wyznania miłosne do przyszłej żony („Z listów do
Pipsi”), wspomnienia dawnych zauroczeń („Pearl of Love Stories”), pełne
szalonych pomysłów wyjazdy z przyjaciółmi i współpracownikami („Ja i Semafor”),
krytyka polityczna („O klauzulach wyjazdowych”), czy wspomnienia młodości
(„Piękna rupieciarnia”) i historia o jego ukochanej Libni („Moja Libeń”).
Jednym z lepszych tekstów jest „Czym jest knajpa”.
Odnajdujemy w nim zbiór mądrości, na temat Hrabalowskiego rozumienia knajpy,
czyli nie tylko miejsca rozrywki, ale też giełdy pracy, happeningu, rozwijania
relacji. Mądrość przenika się tu z rozbojem, a pisanie na maszynie z mnogością dygresji.
Jest w tym eseju też piękna przypowieść o pewnym psie. Rzecz działa się w
Grecji. Odpoczywający pisarz popijał uzo i spoglądał, jak na jezdni leżał
rozłożony pies. Tuż obok niego stał natomiast policjant, który kierował ruchem
pojazdów tak, by nikt nie zbudził pogrążonego w drzemce zwierza. Właśnie takie
historie nadają tej prozie blasku i witalności, tym bardziej, że zostały
opatrzone odautorskim komentarzem. „Piękna rupieciarnia”, jak i mam wrażenie
większa część dorobku pisarza, są właśnie taką mozaiką niezwykłości, kreujących
rzeczywistość odmienną od naszej. Trochę bajkową i śmieszną, ale także
nostalgiczną i smutną. A czasami nawet groteskową, jak chociażby w tym zdaniu „spalenie
świata w rewolucji i przemocy jest zbrodnią nie przeciw ludzkości, lecz przeciw
knajpce, tej najgłupszej, najbanalniejszej knajpce”.
Muszę tu wspomnieć także o
tekście traktującym o Vladimírze Boudníku ("Dandys w drelichu"). Ten
zaprzyjaźniony z pisarzem malarz i grafik pochodzący z Pragi, został tym razem
opisany bez zbędnych ozdobników (inaczej niż w „Czułym barbarzyńcy”). Boudnik
to człowiek bez reszty oddany temu, co ukochał najbardziej – sztuce. Bez
skrupułów poświęca samego siebie i swoją rodzinę w imię niepewnych artystycznie
osiągnięć. Jednocześnie czujemy do niego sympatię samego
autora. Hrabal przedstawia go bowiem jako odkrywcę artystycznego chaosu
w normalnej praskiej teraźniejszości, która jest swoistym labiryntem
namiętności. To bardzo smutny tekst, z którego przebija żal i wyrzuty sumienia,
że nie udało się odwieść przyjaciela od samobójczej śmierci. Wszystko to czyni „Dandysa w drelichu” bardzo sugestywnym obrazem dawnego towarzysza,
prawdziwym hołdem złożonym przez artystę innemu artyście.
Jestem pełen podziwu dla jasności
umysłu czeskiego pisarza. To człowiek, który nawet ze zwykłego spotkania z
reżyserem Jirim Menzelem potrafił stworzyć społeczno-filozoficzną powiastkę z
alkoholem i kobietami w tle. Mimo, że odpowiada na wiele niezadanych pytań,
robi to nie narzucając się, jakoś tak z wyczuciem, aby nikogo nie urazić. Nie
znam drugiego takiego pisarza, który pisząc o banalności życia w formie z
pogranicza ekspresjonizmu i surrealizmu, był pisarzem tak bardzo świadomym
swojej metody i nigdy nie tracił nad nią kontroli. Niesamowity zmysł obserwacji
sprawił, że Hrabal był złodziejem doskonałym, który kradł ludzkie
życie w pełnej jego krasie. Z zapożyczonych historii tkał swoje własne oblicze.
I trzeba przyznać, że ta jego nowa tożsamość jest wielce wymowna i charakterystyczna. Niepodrabialna. Piękna
rupieciarnia – chyba żadne słowa lepiej nie podsumują jego twórczości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz