Liczba stron: 144
Oprawa: miękka
Premiera: 6 czerwca 2018 r.
„Nasz chłopak” to niewielkich
rozmiarów debiut amerykańskiego pisarza Daniela Magariela. Książka rozpisana
została jako kameralny dramat obsadzony czterema rolami. Po rozpadzie
małżeństwa, ojciec zabiera dwóch nastoletnich synów w podróż do Nowego Meksyku,
by tam, z dala od problemów i znajomych rozpocząć wszystko od początku. W nowym
domu budują swoją codzienność od podstaw, nawiązują znajomości, uczęszczają do
szkoły, obsługują kolejnych „ważnych klientów”. Ten powszedni krajobraz nie
trwa jednak wiecznie, ponieważ na wierzch wychodzą zwierzęca natura i
interpersonalny chaos.
Narratorem minipowieści jest
dwunastoletni, młodszy syn, który u początku rodzinnej pielgrzymki w nową
rzeczywistość, nie potrafi krytycznie i
chłodno spojrzeć na zachowanie ojca. Cechują go bezgraniczne zaufanie, naiwność
a także strach przez możliwością rozczarowania swojego autorytetu. Ojciec to z
kolei zręczny manipulator, salonowy dyktator. Krążąc po korytarzach wiary
własnych synów, mataczy ich świadomość, stopniowo zdobywając władzę nad ich
odruchami. Ma totalną obsesję na punkcie
sprawowania kontroli i nie boi się
używać przemocy do egzekwowania spełniania swoich oczekiwań. Magariel oddaje
głos obu stronom, dzięki czemu udaje mu się uniknąć pułapki polaryzacji. Nie ma
tu jednego winnego. Nawet ojciec, pozornie pozbawiony skrupułów sadysta, jest
kimś więcej niż demonem. Kocha swoje dzieci, pragnie zapewnić im byt i
bezpieczeństwo. Jednocześnie jednak nie dorósł do pełnienia tej roli, jego
potrzeby są zawsze na pierwszym miejscu, nie umie wybrać właściwej drogi,
wiecznie przegrywa ze swoimi najgorszymi instynktami.
„Nasz
chłopak” traktuje też o relacjach braterskich. Dwaj
dorastający synowie wchodzą w sieć zależności, w której muszą wybierać strony konfliktu. Ich
rodzice są po
rozwodzie, który
nieprzypadkowo nazwano
wojną. Obaj potrzebują bliskości, a równocześnie otoczenie wymaga obrania
jakiegoś
wspólnego frontu działań. Tu nie ma miejsca na oparcie, azyl czy spokojne dojrzewanie.
Muszą zdać przyśpieszony kurs z dorosłości, inaczej piekło pochłonie ich na
dobre. Magariel stworzył przerażający świat bez kobiet, albo raczej takie
poletko, w którym płeć piękna pełni rolę marginalną. Matka nie ma ani siły, ani
odpowiedzialności żeby pomóc swoim dzieciom. To tylko potęguje ból, wątpliwości
i zagubienie braci.
Magariel stworzył opowieść
skupioną na toksycznych relacjach rodziny. Przy pomocy dynamicznych klatek zobrazował
rozpadające się więzi. Młodzieńcza
ufność, potrzeba wsparcia się na jakimś pewnym fundamencie oraz wrodzona miłość
do rodziców – to wszystko zostanie zburzone i zmieszane z patologicznym,
mrocznym obliczem ludzkości. Będzie ciężko, dysfunkcyjnie i przerażająco,
bowiem autor nie stroni od werystycznych kłótni i przemocy. Wierzy
przy tym, że to rodzina jest najważniejsza i wszystko co z niej wyniesiemy,
wpływa na naszą osobowość. W tym świecie nie ma światła w tunelu, bohaterowie
nie znajdą swojego katharsis. Nie ma nawet czasu i warunków na zrozumienie
kontekstów, w jakich kolejne etapy rozpadów się toczą. Takie malowanie uczuć ma
swój atut, gdyż nie jest zaburzane żadnymi obiektywnymi czynnikami, z drugiej
strony jest mało prawdopodobne, aby w obecnych czasach do dzieci nie docierały
żadne sygnały z zewnątrz.
Daniel Magariel odcedził swoją
prozę z tego, co dla rozwoju akcji zbędne, pozostawiając czytelnika z samą zawiesistą
materią. Od początku jesteśmy niemymi świadkami
rzuconymi w wir dramatycznych wydarzeń. Szybkość kolejnych działań, nieporozumienia,
emocje. Bez żadnego wstępu, próby nakreślenia pejzażu albo wyjaśnień. W
tej mikropowieści nie ma przestrzeni na opisy i kontemplację, nie ma miejsca na analizę. Przedstawiony
świat jest prawdziwie realistyczny i pozbawiony plastycznych form.
Magariel pisze oszczędnie, niemal potocznie. Można mieć wręcz wrażenie, że momentami
jest to cięcie zbyt laboratoryjne, bo relacja jest zbyt ułożona i logiczna jak
na umysł dwunastolatka.
„Nasz chłopak” pochłania i niepokoi. To książka, która pełna jest
przemocy, cierpienia i destrukcji. Autor ukazuje nam problematyczne oblicze
więzi rodzinnych oraz jak niszczycielska dla psychiki dziecka bywa bezsilność i
indolencja względem ojcowskiej siły. To taka fraza, która z początkowego chaosu
przemienia się w emocjonalną bombę i nie spuszcza z tonu, aż do otwartego na
różne interpretacje zakończenia. „Nasz chłopak” nie jest powieścią doskonałą, ma pewne drobne
mankamenty, ot chociażby fabularną wtórność, zwłaszcza w stosunku do pozycji
kobiet. Mimo jednak tych nieznacznych niedociągnięć, jest to wyjątkowy debiut.
Rzadko się zdarza, aby książka spod znaku dysfunkcji w rodzinie tak porażała i
zostawała z czytelnikiem na dłużej. Dzięki narzuconej dynamice i mnogości
dialogów ma się wrażenie świeżości lektury. Warto poznać tę historię.
Ocena:
Bardzo zainteresowała mnie ta książka. 😊
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę i słyszę o tej książce
OdpowiedzUsuńCzuję się zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam książki, w której narratorem byłoby dziecko. Chętnie po nią sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńLubię niepokojące historie :)
OdpowiedzUsuńWydawnictwo Pauza ma świetne i bardzo ambitne ksiązki, "Naszego chłopaka" również mam w planie :)
OdpowiedzUsuńTym razem jednak chyba nie dla mnie, przede wszystkim ze względu na tą przemoc i cierpienie...
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na liście "do kupienia" i chyyba co raz bardziej nie mogę się jej doczekać. Świetna i bardzo pomocna recenzja.
OdpowiedzUsuń