PODSUMOWANIE FILMOWE 2017 ROKU

W 2017 roku obejrzałem łącznie 227 filmów. Średnia wystawionych ocen wyniosła 5,87. Najwyżej ocenionymi filmami były:
  1. "Dziura" (1960) - Jacques Becker - 9/10
  2. "Obrazy starego świata" (1972) - Dusan Hanak - 9/10
  3. "Zły śpi spokojnie" (1960) - Akira Kurosawa - 9/10 
  4. "Złotoręki" (1955) - Otto Preminger - 9/10
  5.  "Przemijanie" (1970) - Akio Jissoji - 9/10
  6. "Nosferatu - symfonia grozy" (1922) - F.W. Murnau - 9/10
 Kadr z filmu "Dziura"

  Kadr z filmu "Obrazy starego świata"

  Kadr z filmu "Zły śpi spokojnie"

 Kadr z filmu "Przmijanie"

 Kadr z filmu "Złotoręki"

 Kadr z filmu "Nosferatu symfonia grozy"

Przyznane nagrody:
Najlepszy film: "Dziura" (1960) - Jacques Becker 
Najgorszy film: "Martwe wody" (2016) - Bruno Dumont 
Najdłuższy film: "Z tego co było, po tym co było" (2014) - Lav Diaz - 5 godzin 38 minut
Najlepszy film krótkometrażowy: "Borrowed Time" (2015) - Lou Hamou-Lhadj, Andrew Coats
Najlepsza animacja: "Tehran Taboo" (2017) - Ali Soozandeh 
Najlepsza muzyka: "La la land" (2016) - Justin Hurwitz
Najlepsze zdjęcia: "Sól ziemi" (2014) - Juliano Ribeiro Salgado
Najlepszy dramat: "Party" (2017) - Sally Potter
Najlepszy film 2017 roku: "Ciambra" (2017) - Jonas Carpignano

Znalezione obrazy dla zapytania Le sel de la terre 
Znalezione obrazy dla zapytania Le sel de la terre
Znalezione obrazy dla zapytania Le sel de la terre 
Znalezione obrazy dla zapytania Le sel de la terre 
Zdjęcia z filmu "Sól ziemi" 
Wyróżnienia:
Za formę "Twój Vincent" (2017) - Dorota Kobiela
Za przywrócenie wiary w nowe kino amerykańskie - "Manchester by the see" (2016) - Kenneth Lonergan
Za poetyckość - "Patterson" (2016) - Jim Jarmusch
Najbardziej zapadająca w pamięć scena - zdrada przyjaciela w filmie "Ciambra"

Dodatkowe wyróżnienia dla filmów wartych uwagi: "As w potrzasku", "Obóz w Thiaroye", "Droga na wschód", "Cztery noce marzeń", "Zapomniani", "Cleo od piątej do siódmej", "Wielkie miasto", "Bitwa o Algier", "Mobile Homes", "Bogini", "Dusza i ciało", "Marynarz słodkich wód"

Najchętniej oglądani reżyserzy:
  1. Ousmane Sembene - Z Wikipedii "senegalski reżyser filmowy, aktor, scenarzysta oraz pisarz tworzący w języku francuskim. W 1946 wyjechał nielegalnie do Francji, gdzie przez kilka lat utrzymywał się z różnych zajęć. W czasie, kiedy był dokerem w Marsylii, prowadził działalność związkową. Od 1956 publikował swoje powieści. W 1960 rozpoczął podróż po Afryce. Odwiedził między innymi Mali, Gwineę i Kongo. Podróż ta zrodziła w nim myśl o pokazaniu tego regionu w filmie. W 1961 podjął studia w szkole filmowej w Moskwie. Później, kilka lat po powrocie do kraju, został przewodniczącym stowarzyszenia filmowców Senegalu. Zasłynął jako autor opowiadań oraz powieści społeczno-obyczajowych i politycznych, takich jak Les bouts de bois de Dieu (1960), L’Harmattan (1964), Xala (1973). Był także reżyserem filmów dokumentalnych i fabularnych (m.in. La noire de... 1966). Oficer Legii Honorowej Republiki Francuskiej." Za najlepszy film uznaje się "Xala", który widziałem parę lat tematu. W tym roku do grona obejrzanych dzieł tego jednego z najwybitniejszych reżyserów afrykańskich dorzuciłem 6 filmów. Każdy film długometrażowy jest warty uwagi. Sembene tworzył kino społecznie zaangażowane, z dużą ilością materiałów etnograficznych, odtworzeniem wierzeń i zwyczajów tamtejszej ludności. Są to filmy niezwykle barwne, a przy tym posiadają naprawdę ciekawe fabuły. Gorąco polecam tę postać. Obejrzane w tym roku: "Murzynka pani X...", "Obóz w Thiaroye", "Moolaadé", "Przekaz pocztowy", "Borom sarret", "Niaye
  2. Ernst Lubitsch - z Wikipedii "niemiecko-amerykański reżyser żydowskiego pochodzenia. Był praktykantem krawieckim. Potem występował w zespole Maxa Reinhardta. Jednocześnie grał w krótkich filmach komediowych. Od 1914 sam je reżyserował. Pierwsze sukcesy to - komedia Księżniczka ostryg (1919) i kostiumowy film Madame Dubary (1919) z Polą Negri. Reżyserował wiele filmów z Polą Negri (Carmen (1918), Oczy mumii (1918), Samurun (1920), Dzika kotka (1921)). Szybko został dostrzeżony za oceanem i zaangażowany do Hollywood, gdzie zrealizował liczne filmy np. Rosita, śpiewaczka ulicy (1923) z Mary Pickford, Cesarzowa (1924) z Polą Negri. Udźwiękowienie filmu umożliwiło mu zajęcie się musicalem. Zrealizował wówczas filmy Parada miłości (1929), Monte Carlo (1930), Wesoła wdówka (1934). Nadal realizował również inteligentne komedie: Sztuka życia (1933), Ninoczka (1939) z Gretą Garbo, Być albo nie być (1942) z Carol Lombard. Jego styl określano Lubitsh Touch. W 1946 otrzymał Oscara za całokształt twórczości. Rok później zmarł na zawał serca." Dla mnie Ernst Lubitsch to przede wszystkim jeden z prekursorów trójkąta miłosnego. Ten zabieg wykorzystywał praktycznie w każdym ze swoich pierwszych filmów. W tym okresie tworzył głównie komedie, które od zawsze poprawiały mi humor, jak filmy Chaplina czy Keatona. W tym roku obejrzałem: "Meyer aus Berlin", "Romeo und Julia im Schnee", "Kohlhiesels Töchte", "Schuhpalast Pinkus"
  3. Satyajit Ray - z Wikipedii "indyjski reżyser filmowy; scenarzysta i pisarz. Był pierwszym hinduskim reżyserem, dzięki któremu filmy z Indii wzbudziły zainteresowanie na świecie. Jako początkujący twórca zdobył ogromne uznanie filmową trylogią, na którą składały się filmy: Droga do miasta (1955), Nieugięty (1956) i Świat Apu (1959). Te jak i późniejsze filmy Raya odznaczały się głębokim humanizmem, różnorodnością gatunkową i tematyczną, perfekcyjną realizacją i dbałością o oprawę muzyczną. Tworzył komedie, dramaty, filmy muzyczne i kryminalne. W 1992 otrzymał honorowego Oscara za całokształt twórczości. Zmarł w 3 tygodnie po przyznaniu nagrody." Ray to na pewno najlepszy z wymienionej trójki. Jego trylogia to absolutne arcydzieło światowej kinematografii, ale i oglądane przeze mnie w tym roku dzieła charakteryzują się wysoką jakością. Każdy z obejrzanych filmów długometrażowych w tym roku, odcisnął piętno na światowych festiwalach. W 1964 roku w Berlinie reżyser otrzymał nagrodę za najlepszą reżyserię za "Wielkie Miasto". Konkurencję miał zacną - Imamura i jego "Kobieta owad", Reisz i jego "Noc musi nadejść" czy Lumet i jego "Lombardzista". Rok później "Samotna żona" otrzymała tę samą nagrodę, a w pokonanym boju znaleźli się tym razem między innymi Polański za "Wstręt", Varda za "Szczęście" czy Godard za "Alphaville". Wreszcie w 1973 roku Ray wygrał Złotego Niedźwiedzia za film "Odległy grom". To oczywiście nie jedyne, i wcale nie najlepiej nagradzane jego dzieła. Ray był czterokrotnie nominowany do Złotej Palmy, był nominowany w Wenecji, a za film "Nieugięty" otrzymał nawet Złotego Lwa, w Berlinie oglądano go w konkursie głównym jeszcze z czterema innymi filmami. Jeśli go nie znacie, musicie to zmienić. W tym roku widziałem: "Wielkie miasto", "Odległy grom", "Samotna żona", "Two"








5 komentarzy:

  1. Bardzo fajne podsumowanie ,ale w nagrodzie najlepsza muzyka wpisalbym kompozytora a nie rezysera czyli Justina Hurwitza a poza tym swietna szkoda ze taka mala srednia oby więcej dobrych filmow ! :)
    zapraszam -> www.justine-r.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, warto oddać królowi co królewskie, Hurwitz zrobił kawałek niezłej pracy :)

      Usuń
  2. Widzę, że wspólnie lubimy klaskę, Murnaua, Kurosawę, Bustera Keatona i pewnie wielu innych. Na przykład Wendersa, "Sól ziemi" zrobil na mnie ogromne wrażenie. Jarmuscha muszę obejrzeć, lubie tego reżysera. "Bogini", piękny film, niedawno oglądałem kilka innych filmów z Lingyu Ruan. Na przełomie 2016 i 2017 obejrzałem kilkanaście filmów Agnes Vardy, od "Cleo" wszystko się zaczęło. To na razie nasze szybko wyłapane podobieństwa. W ubiegłym roku widziałem 420 filmów, ale sporo było kreskówek Disneya z okresu kina niemego i pierwszych filmów dźwiękowych ("Silly Symphonies").

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś też oglądałem filmy masowo, teraz już na to czasu nie mam :) Zresztą po przekroczeniu pewnego progu, ma się wrażenie że większość już była. Wtedy przychodzi taki Jarmusch i wiara w kino wraca.
      W zeszłym roku krótkometrażówek obejrzałem koło mało, bo koło 15, a miałem wreszcie całego Meliesa poznać i znowu się nie udało.

      Ten rok zacząłem od filmu Kim Ki-duka "W sieci" i muszę przyznać, że to całkiem niezła próba. Po kilku filmach do zapomnienia, wrócił wartościowy koreańczyk. Choć to oczywiście nie poziom jego dawnych dzieł.

      Usuń
  3. Wow, ile filmów!!! ja na pewno podkradnę sobie kilka tytułów! nie jestem w stanie obejrzeć tylu filmów, ale jak już oglądać, to te najlepsze, prawda?:)

    OdpowiedzUsuń