Liczba stron: 221
Oprawa: twarda
Premiera: 16 stycznia 2019 r.
Czechow powiedział kiedyś: „Pochodzę
z chłopstwa, więc niełatwo mnie nabrać na chłopskie cnoty”. To zdanie
niejako przyświeca tematyce, którą z takim uporem podejmował w swoich
opowiadaniach. Bo też patrząc na współczesnych nam pisarzy mam wrażenie, że niektórzy
nie znają tego świata z autopsji, a przez to mają tendencję, by
z każdego robotnika robić świętego. To fałszywe zdanie Czechow neguje na
wiele sposobów, z których kilka możemy dostrzec w wydanym niedawno tomie
„Pawilon Szósty”.
Na książkę
składają się cztery nowele, które w założeniu scalać ma krytyka ówczesnego
społeczeństwa. Czechow jednak, wbrew temu co obecnie się tworzy, nie próbuje kreować
kolejnej historii o problemach społecznych i patologiach, a wręcz odwrotnie: w
najzupełniej poważnej konwencji buduje światy, których nie sposób ocalić przed socjalną
samozagładą. Najbardziej jaskrawym przykładem będzie tytułowy utwór – „Sala nr
6”. Akcję rosyjski pisarz umiejscowił
wśród pacjentów oddziału psychiatrycznego (mam wrażenie, że to obecnie bardzo
chwytliwy temat). Główny bohater - doktor Andriej Jefimycz Ragin – wyraża
wewnętrzny opór przeciwko przyjętemu w ośrodku nieporządkowi. Zamiast jednak
przełożyć swoje obiekcje na czyny, żyje w cieniu, spędza czas na dyskusjach z inteligentnym
pacjentem Iwanem Dymitryczem Gromkowem, na leczeniu i czytaniu książek. I tak
od nitki do całego kłębka Regin stopniowo wychodzi z butów medycznych i wchodzi
w rolę pacjenta. Spędzając całe dnie w zamkniętej przestrzeni, czechowowski
bohater snuje refleksje na temat istoty szaleństwa, bezduszności systemu i
znikomej granicy między tym co nonsensowne, a tym co normalne. Jest więc „Sala
nr 6” krytyką inteligencji, która pomimo nawet najlepszych chęci nie jest w
stanie zmienić rzeczywistości i wtapia się w bylejakość otaczającego świata.
Ale nie tylko
ten utwór będzie dla Czechowa ważnym miejscem, do wyrażania swojego
wewnętrznego bólu. We „Wrogach” dość mocno zaakcentuje karykaturalną skłonność
ówczesnych mieszkańców do przesadnego manifestowania etykiety, szczególnie w
obliczu ścierania się różnych poglądów, w „Przykrości” pokaże zobojętnienie
ludzi na krzywdę innych, zaś w „Pojedynku” położy nacisk na relacje jednostki z
otoczeniem. Powstały pejzaż, będzie odbiciem bolączek dawnej Rosji, gdzie u
szczytu hierarchii znajdzie się przynależność do określonej grupy społecznej, a
u dołu człowiek z jego indywidualnością, potrzebami i przywarami. Trudne to
czasy, gdzie pozorna wolność i prywatność rozbijają się o tamy układów i
powiązań społecznych.
Poświęcam tyle miejsca streszczeniu, bo opowiadania
Czechowa opierają się głównie na koncepcie fabularnym. Język jest w nich na
tyle przejrzysty, że nie zapamiętujemy ani specyficznego stylu, ani konkretnych
cytatów. Pełni raczej funkcję „czystego” przekaźnika akcji, a na dłużej pozostaje
z nami tylko pewne, trudno wyrażalne wrażenie. Tak więc mógłbym tak dalej
prawić o tym, że Czechow pisał o nadmiernej biurokracji, że interesowały go
ubóstwo, pijaństwo, konflikty. Że był mistrzem w kreowaniu relacji
międzyludzkich i obrażaniu naszych słabości. Że pisywał satyrycznie, z ironią,
lekko, niepokojąco. Mógłbym, ale to już wiecie, bo zakładam, że opinii o
opowiadaniach Czechowa przypadkowa osoba nie szuka. Chciałem raczej przekazać
Wam coś innego. Po co czytać Czechowa? Dla złapania kontekstów współczesnej
literatury? Może i tak. Dla poznania realiów dawnej Rosji? Być może są osoby,
które to interesuje. Dla pośmiania się z samych siebie? Nie wykluczam. Dla
wyszukania filozoficznych analogii? Czemu nie? Ale myślę sobie, że chodzi tu
jeszcze o coś innego. Czechow jest dla literatury kimś takim, jak Mozart dla
muzyki – każde jego zdanie jest jak dotyk geniuszu. To proza ponadczasowa,
wymykająca się szufladkowaniu. Wystarczy przyjrzeć się stworzonym
przez niego postaciom i specyfice ich wzajemnych oddziaływań, by dostrzec
mechanizmy, które towarzyszą nam nawet teraz.
O „Pawilonie szóstym” Czechow napisał podobno tak: “Kończę opowieść, bardzo nudną, jako że brak w niej kobiety i wątku
romantycznego. Nie mogę znieść takich opowieści, napisałem ją jakoś tak
niespodziewanie, lekkomyślnie”. Czytam to i myślę sobie - kurcze, dlaczego inni
pisarze tak rzadko bywają lekkomyślni?
Ocena:
bardzo dobra recenzja, muszę to przeczytać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń