Wydawca: Albatros
Liczba stron: 304
Oprawa: miękka
Premiera: 18 października 2013 r.
Jerome David
Saligner to amerykański pisarz, który stworzył raptem kilka dzieł, z których
większość stanowią opowiadania. Gdyby zapytać czytelników, którą jego książkę
znają, jestem przekonany że 99% odpowiedzi byłaby podobna. Bo też „Buszujący w
zbożu” to powieść, która od samego debiutu w 1951 roku wzbudzała skrajne emocje
i kontrowersje. To właśnie łamanie schematów tamtych czasów, przyczyniło się do
uznania tej książki jako jednego z najważniejszych dzieł w historii literatury.
Głównym bohaterem tej powieści jest Holden Caulfield,
szesnastolatek, który pewnego dnia postanowił opuścić prywatne liceum Pencey w
Agerstown. Holden nie jest typem ambitnego kujona, oblał cztery przedmioty. Zanim
wróci do domu i zmierzy się z naganą rodziców, postanawia dać im chwilę na
oswojenie się z wiadomością, sam zaś udaje się do hotelu, gdzie zaczyna wieść
życie wolne od wszelkich trosk. Choć pozornie może wydawać się, że Holden zachowuje
się niedojrzale i nieodpowiedzialnie, można dostrzec, że pod tą wierzchnia
przykrywką znajduje się osoba inteligentna, przepełniona własnymi refleksjami i
potrafiąca wyciągać zadziwiająco trafne wnioski z obserwacji. Jest on ogarniętym
pesymizmem, samotnym i zagubionym młodym człowiekiem, który nie akceptuje miejsca
w jakim się znalazł i zwyczajów jakie tam panują.
Autor używa narracji
pierwszoosobowej, dostosowując obraz rzeczywistości i stosowany styl do wieku i
doświadczenia swojego bohatera. Holden używa języka potocznego, często wręcz
męczącego swoją banalnością. Poddając się negatywnym emocjom, złości i
społecznej alienacji, podkreśla brzydotę świata swoim wulgarnym językiem. W tej
książce nic nie jest przypadkowe, każde słowo jest potrzebne i czemuś służy.
Semantyczna rozpiętość między wulgaryzmami a lirycznymi elipsami tworzy
realistyczną opowieść o nastolatku, widzianą z jego punktu widzenia. Pośród
skrajności, między wycofaniem a agresją wyrażającą bunt, kryją się rozmaite
emocje i wyznania adekwatne dla tego wieku. Salinger pragnie zdjąć kurtynę
obcości, przełamać tabu funkcjonujące w społeczności lat 50-tych. Holden
kłamie, ucieka, popełnia wykroczenia, wykorzystuje rodzinę, pije alkohol i
dokonuje inicjacji seksualnych. Coś co obecnie już nie oburza, wtedy było
swoistą krytyczną bombą.
Pisarz gloryfikuje dzieciństwo, jednocześnie ukazując
dorosłość na zasadzie kontrastu – jako okres pełen zakłamania, bólu i wyrzutów
sumienia. Zauważa, że chwil radości, zwłaszcza tych
niespodziewanych, jest o wiele mniej niż okresów bólu, czasu cierpienia, tak
wyraźnie wpisanego w nasz los, los ludzi dojrzałych. Tak też na starszych
patrzy Holden, stąd jego zapędy do ciągłych ucieczek. Nie chce być obłudny, nie
pożąda zawodowych sukcesów czy utraty własnego ja. Jest rozdarty między tym co
minione, a tym czego uniknąć się nie da. „Buszujący w zbożu”, omówiony na blogu książkowym, jest więc
powieścią drogi, nastawioną na odkrywanie swojej tożsamości. Bohater poszukuje
swojego miejsca, bojąc się przy tym zrobić krok w którąkolwiek stronę. Stara
się porządkować wszechświat, odnaleźć logikę historii, sens poszczególnych
zdarzeń, przyczynę sprawczą tego przerażającego, a zarazem cudownie spójnego
chaosu, który jest wokół niego i przede wszystkim wewnątrz niego. Holden nie
rozumie, że to właśnie osobista harmonia jawi się jako narzędzie do
odnalezienia spokoju.
„Budzujący w zbożu” to relacja z poszukiwania
właściwej drogi. Pełna samotności, rozczarowania, gniewu oraz strachu przez
przyszłością lekcja życia dla młodego człowieka. Choć dzisiaj już nie szokuje,
na pewno nadal może służyć za cenną skarbnicę fantazji i potrzeb nieletniego
pokolenia. Nawet będąc już doświadczonym życiowo człowiekiem, warto po nią
sięgnąć, gdyż zapoznając się z treścią książki odbędziemy podróż do
przeszłości, do czasów kiedy wszystko było niepewne, kiedy każdy kolejny krok
mógł otworzyć nam bramy, za którymi znaleźć mogły się zarówno krainy szczęścia,
jak i przedsionek piekła. Gdybyście zapytali mnie czy warto znać tę książkę,
jednoznacznie odpowiem wam twierdząco. Gdybyście jednak pytanie sformułowali w
nieco inny sposób, chcąc poznać moją opinie na temat miejsca „Buszujące w
zbożu” na liście TOP 100 Le Monde, moja odpowiedź byłaby zgoła odmienna.
Ocena:
Jakoś mnie nie kusi.
OdpowiedzUsuńRozumiem, dlaczego ta książka może się podobać, ale mnie nie przekonała
OdpowiedzUsuńMam ja w planach od jakiegoś czasu, ale prawdę mówiąc ciągle odkładam lekturę - wygląda więc na to, że nie ciągnie mnie do niej wystarczająco mocno.
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie ta gloryfikacja dzieciństwa i chciałabym sprawdzić jak na świat patrzy główny bohater, ale jednocześnie mam poczucie, że ta książka już tyle czekała aż ją przeczytam, że spokojnie może poczekać jeszcze trochę.
To dość łatwa lektura, przynajmniej w warstwie stylistycznej, pisana prostym językiem. Na pewno będzie jeszcze okazja się z nią zapoznać.
UsuńCzytałam już wiele, wiele lat temu na konkurs. Prawdę powiedziawszy praktycznie nic z niej nie pamiętam. Trzeba powtórzyć lekturę :)
OdpowiedzUsuńAż wstyd mi się przyznać - w liceum była to jedna z lektur, którą z pełną premedytacją ominęłam szerokim łukiem, zabawne jest to, że z upływem czasu coraz bardziej żałuję, że nie sięgnęłam po tę powieść. Koniecznie muszę to nadrobić!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Linda
U mnie w liceum ta książka nie była lekturą. Trochę żałuję, dobrze do niej wracać po latach.
UsuńProsta opowieść z życia nastolatka, pierwsze wstrząsy ,burza hormonów .Naprawdę spodziewalam się wiecej.
OdpowiedzUsuńFaktycznie bardzo ciekawie napisane. Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńZdecydowałem się przeczytać tą słynną książkę, żeby przekonać się co w niej takiego nadzwyczajnego i niestety nie znalazłem.
OdpowiedzUsuńDzisiaj niesiemy ze sobą inny bagaż kulturowy. W czasach pisania rzeczonej książki, tworzenie literatury i szerzej sztuki, nie było taśmą produkcyjną. "Buszujący...." stał się sensacją między innymi dlatego, ze był pierwszy w swoich gatunku.
Usuń