W Polsce
wydaje się względnie stałą liczbę zbiorów opowiadań. Według moich obliczeń, w
samym 2023 roku było ich ponad 160 sztuk. Co drugi dzień do księgarni trafia
więc jakiś tom krótkim próz. Nie sposób ich wszystkich przeczytać. Nie ma też
takiej potrzeby, bo część z nich to wznowienia (czasami potrzebne, czasami
nie), a wiele innych jest wręcz szkodliwa dla czytelnika. W swoich wyborach
kieruję się kilkoma czynnikami, które, jak pokazują dane historyczne,
sprawdzają się z 80% skutecznością. Inaczej mówiąc – 4 na 5 zbiorów branych do
ręki podoba mi się. O jakich czynnikach mówię?
- Wydawnictwo - jeśli mam do wyboru Ha!art i Sonię Dragę,
wybór jest bardzo prosty.
- Tłumacza - nie twierdzę, że każdy przekład Witolda
Kurylaka jest zły, ale jednak odpowiada za spolszczenie Jonathana
Franzena, a to jest po prostu kiepskie. Co innego, gdy widzę nazwisko
Krzysztofa Mejera czy Michała Kłobukowskiego - o, to już jest gwarancja
dobrze wykonanej pracy.
- Seria - serie zbiorów opowiadań są w Polsce
rzadkością. Co innego serie w ogóle. Przykładowo "klasyka" od
Czarnego to dla mnie konkretna marka, do której sięgam, gdy tylko coś
nowego wychodzi na rynku. A że lubią w niej proponować krótkie formy, tym lepiej
dla mnie.
- Autor - tu dodatkowy komentarz chyba nie jest
potrzebny. Jak ktoś raz popełnił "Granicę zapomnienia", to
wiadomo, że spod jego ręki nie wyskoczy "Nawiedzona wagina".
W 2023 roku
przeczytałem 41 nowych zbiorów opowiadań. Ich autorzy pochodzili z różnych
zakątków świata. Był Izraelczyk, Bośniak, Hongkończyk, Duńczyk, Włoch, Czech i
wielu innych. Jedni skupiali w swoich tekstach na cierpieniu i sensie
istnienia, inni próbowali mnie przestraszyć, a byli na szczęście też tacy co
bawili swoim pisaniem do łez. Jedną z zalet opowiadań jest właśnie to, że są
tak różnorodne. Niestety nadal ten gatunek jest traktowany przez czytelników po
macoszemu, o czym najlepiej niech zaświadcza fakt, że w sieci jest niewiele
miejsc, które podjęłyby się misji kompleksowego promowania opowiadań.
Nie
przedłużając – poniżej lista moich typów w kategorii najlepszy zbiór opowiadań
2023. Kolejność przypadkowa
"Opowieści
niesamowite, t. 7: z języka włoskiego"
W siódmym
tomie „Opowieści niesamowitych” znalazło się miejsce dla aż 29 autorów. Jest
noblista (Luigi Pirandello), znani i cenieni pisarze (Alberto Moravia, Dino
Buzzati czy Primo Levi), twórcy, których na polski tłumaczono sporadycznie
(Tommaso Landolfi, Alberto Savinio, Giorgio Bassani), jak i całkowici
debiutanci (Giorgio Vigolo, Gianni Celati, Michele Mari). Pierwsze z
zamieszczonych tu tekstów wydano w 1869 roku (ze zbioru „Racconti fantastici”
Igino Ugo Tarchettiego), ostatni pochodzi z 2012 roku. Są kilkustronicowe
miniatury, jak i dłuższe nowele. Część z nich straszny postaciami (np.
260-letni centaur), kolejne scenerią (wyrzucanie starszych osób na ulicę),
jeszcze następne wydarzeniami (księżyc wpadający w ręce). Bywa fantastycznie,
mrocznie, ale też refleksyjnie, bo dla wielu autorów niesamowitość to nie tylko
szansa na grożenie czytelnikom, ale też tworzenie komentarzy.
To jedna z
najlepszych części tego cyklu. Bardzo wciągająca i intrygująca, mimo iż nie
jest w wielu miejscach tak mroczna, jak teksty z języka angielskiego czy
francuskiego.
"Przez błękitne pola" Clare Keegan
Autorka fenomenalnych
„Drobiazgów takie jak te” wykorzystuje klisze irlandzkiego życia na wsi.
Zamiast jednak je powielać, wylewa na nie łatwopalny środek i czeka, aż ten
zacznie płonąć. W tym krótkim zbiorze nie ma dwóch takich samych tekstów. Każda
historia, to inny krąg piekła. Surowa i bezwzględna rzeczywistość „Prezentu na
pożegnanie” miesza się z gotyckim klimatem „Córki leśnika” i folklorystyczną
aurą „Nocy jarzębin”, w której mężczyzna kocha kozę, a wyszydzana uzdrowicielka
po ułożeniu sobie życia, wchodzi do tajemniczej łodzi rybackiej.
Dlaczego tak
bardzo odpowiada mi pisanie Claire Keegan? Lubię niespieszne, skupione na
detalu i chłodne narracje o prostych ludziach. Jeszcze bardziej je cenię, gdy
są opisane lirycznym, nostalgicznym tonem, który podkreśla ogrom przestrzeni i
bliskość natury. „Przez błękitne pola” to wreszcie przykład modelowych
literackich miniatur. Wielowarstwowych, opowiadających o rzeczach naprawdę
ważnych (osamotnieniu, wolności, śmierci czy tradycji), dalekich od chwilowych
mód i niezrozumiałych w innych przestrzeniach geograficznych metafor. Nie ma tu
miejsca na przypadkowość, proste puenty i zgubną różnorodność. Ten zbiór
powinno się stawiać młodym pisarzom za wzór. Tak właśnie należy opowiadać
krajobraz kraju, mentalności i filozofii życia konkretnej społeczności z danych
czasów.
"Kobieta, która pożyczała wspomnienia" Tove
Jansson
Tove Jansson,
rówieśniczka Bohumila Hrabala, Julio Corazara czy Octavio Paza, urodziła się i
zmarła w Helsinkach. Do dziś kojarzona jest głównie z książek o Muminkach. Jej
zasługi dla literatury są jednak dużo szersze. Fińska pisarka chętnie tworzyła
opowiadania, o czym przekonuje tom „Kobieta, która pożyczyła wspomnienia”.
Zawarto w nim teksty pochodzące z trzech bardzo odmiennych tomów: „Podróż z
małym bagażem” (1987 rok) „Fair play” (1989 rok) i „Listy od Klary” (1991 rok).
Trzysta trzydzieści sześć stron tłumaczonych przez Justynę Czechowską, to nie
tylko kawał doskonałej lektury, ale także kolejny mocny punkt serii Klasyka
Wydawnictwa Czarnego.
„Kobieta,
która pożyczyła wspomnienia” przedstawia nam pisarkę z bardzo wysokiej półki.
Tove Jansson to autorka wszechstronna, wrażliwa na otoczenie, niezwykle
utalentowana. Czyta się te opowiadania ‘wygodnie’ – w dobrym tonie, we
właściwym tempie, z poczuciem radości, że można być częścią tego magicznego
świata. Duża w tym zasługa tłumaczki, która mimo życia w innej epoce, potrafiła
oddać dynamikę dialogów, prostotę ludzi, a także sytuacyjny humor.
"Ostatnia sarna na ziemi" Piotr Pazdej
Książka
Pazdeja to cała surowość i nieustępliwość życia ubrana w proste, celne zdania.
Codzienność bohaterów wyznaczają ograniczenia starości, samotność,
niedołężność, niezrozumienie, walka o przetrwanie. Szczęście jeśli już się
pojawia, przybiera wyłącznie formę przebłysku, małej radości związanej z
uzyskaniem stanu chwilowego zawieszenia. Jak w ostatnim, moim zdaniem
najlepszym tekście całego zbioru. Ba, co tam zbioru. W ogóle uważam to
opowiadanie za tegoroczny top, a konkurencja jest naprawdę mocna. W „Ostatku”,
opowieści z czasu pandemii, ojciec i syn przemierzają Polskę. Raz trafią na
uprzejmego starszego pana, innym razem na bezradną aptekarkę, a wreszcie na
grupę osób z jakiejś wsi, którzy będą gotowi rzucić się na nich, byle tylko
chronić swój interes. Brutalna, ponura wizja rzeczywistości pozbawionej
ludzkich odczuć, w której otrzymanie leków na tarczycę może być powodem do
radości.
"Hongkong Noir" praca zbiorowa
Autorzy
zamieszczonych w zbiorze tekstów sytuują akcję opowiadań w okresie japońskiej
okupacji („Jaskinie kamikaze”), powojennego rozkwitu („Drogie chusteczki
higieniczne”), silnej urbanizacji („Czternaście”) czy zmiany rządów („Jedna
para, dwoje ludzi”). Raz znajdujemy się w pierwszych mieszkaniach z łazienką i
kuchnią, by po chwili przenieść się do opuszczonej świątyni, miejsc pełnych
barów i restauracji czy blaszanych domków pełniących funkcję toalet. Nie ma tu
chwili na nudę, mimo że większość autorów podjęła trud przybliżenia czytelnikom
faktów na temat kultury swojego kraju.
Jest zatem różnorodnie,
ciekawie, atrakcyjnie dla czytelnika. Nad intrygami unosi się jednak duch tego
miejsca. Autorzy pokazują nam Hongkong z różnych stron. W tym tyglu kultury
spotykają się odmienne wierzenia, pomysły na życie, ambicje. W „Hongkong Noir”
ważna okaże się też miłość, rodzina czy zaufanie, czyli wszystko to, co stanowi
centrum literatury od zarania dziejów. Zalecam, jako źródło poznania obcego nam
miejsca i przykład dobrej, literackiej zabawy.
"Nieśmiertelnik 03 1043" Faruk Šehić
Wydawnictwo
SEDNO regularnie przemyca do polskiego krwioobiegu literackiego książki z
Półwyspu Bałkańskiego. Wiele z nich skupia się na czasie wojny w Bośni i
Hercegowinie. Akcja „Nieśmiertelnika 03 1043” również rozgrywa się w latach
1992-1995, ale nie tylko. Autora interesuje nie tyle sam bilans konfliktu
domowego, który niezależni obserwatorzy oceniają co około 100 tysiącach ofiar
śmiertelnych, ile jego wpływ na życie i zdrowie psychiczne mieszkańców małego
kraju. Lektura książki dobitnie pokazuje, że na tej wojnie umierali Boszniacy,
Serbowie i Chorwaci, żołnierze i cywile, dorośli i dzieci, ludzie i zwierzęta.
„Nieśmiertelnik
03 1043” jest zbiorem opowiadań o wojnie, ale też o jej wpływie na psychikę i
życie ludzi. Zakres obserwacji jest szeroko zakrojony: od opowieści ‘przy
kawie’, przez brutalne opisy z bunkrów oraz radość z otrzymania przepustki, aż
na problemach psychicznych kończąc. Autor płynnie porusza się między prozą,
białym wierszem, tekstami epistolarnymi, a nawet swego rodzaju wypunktowaniami.
Są tu teksty dłuższe, pisane w pierwszej osobie, ale także, ale także relacja o
mężczyźnie zbierającym odłamki, rozmowy prowadzone w barze o ruchaniu na
froncie czy bójka w tramwaju już w okresie powojennym. Faruk Šehić bawi się
formą, jak najlepsi moderniści. Co ważne panuje nad tym. Jako czytelnicy nie
mamy wrażenia przytłoczenia. Tu nie ma miejsca na chłodną kalkulację i
wpisywanie się w oczekiwania odbiorców. Bośniacki twórca jest szczery, dosadny
i soczysty. „Nieśmiertelnik 03 1043” czyta się z niedowierzaniem i żalem, że
mimo upływu lat dalej musimy doświadczać bezsensu wojny. Jest to też
przestroga, szczególnie aktualna właśnie dziś, gdy za naszą wschodnią granicę
giną niewinne osoby.
"Sekretne życie pobożnych kobiet" Deesha Phiylaw
Na „Sekretne
życie pobożnych kobiet” składa się dziewięć historii. Opowieści o światach
osobnych, mimo że zbudowanych na podobnych fundamentach. Zaglądamy w nich do
życia i umysłów czarnoskórych kobiet. Jedne z nich piszą list do świeżo
odkrytej siostry, inne podziwiają ciasto z brzoskwiniami, jeszcze następne
poszukują bliskości w przygodnym seksie. Deesha Phiylaw koncentruje swoją uwagę
na wartościach i emocjach, które dobrze już znamy z dziesiątek innych książek
wydanych w ostatnich latach. Żeby daleko nie szukać, nawet w tegorocznych
zbiorach „To nie ja” Karmele Jaio czy „Świerzb” Frídy Ísberg śledziliśmy losy
kobiet, które musiały mierzyć się z patriarchatem, dyskryminacją ze względu na
płeć czy pochodzenie etniczne, samotnością i odtrąceniem. „Sekretne życie
pobożnych kobiet” również jest narracją o poszukiwaniu miejsca na świecie, o
badaniu własnej tożsamości, o próbie powiedzenie ‘nie’ dla roli, którą
rzeczywistość usilnie próbuje przyporządkować bohaterkom. Ale nie tylko.
Deesha Phiylaw
do katalogu modnych tematów dorzuca jeszcze rasizm oraz wątki religijnie. Nie
przez przypadek w większości opowiadań pojawiają się przedstawiciele struktur
kościelnych. I nie są oni nacechowani ciepło. Przykładowo w jednym z tekstów
pastor zdradza swoją żonę, co przekłada się na życie niewinnej córki jego
kochanki. Autorka „Sekretnego życia pobożnych kobiet” jest odważna w
przedstawianiu swoich refleksji. Wskazuje na problemy, ale jednocześnie nie
krytykuje filozofii życia opartej na wierze. Pisze w sposób zniuansowany,
skupia się na jednostce i mimo wszystko nie ocenia. Umiejętnie pozostawia
przestrzeń, aby każdy czytelnik sam odnalazł własne odczytanie jej opowiadań.
To właśnie wyróżnia zbiory dobre, od przeciętnych. Deesha Phiylaw mimo pewnej
wtórności poruszanych treści, pisze prawdziwie, od serca, wzruszająco.
Przeczytajcie, a sami zrozumiecie.
„Opowiadania i wiersz” Zdeňek Svěrák
Na takie
książki się czeka, takich tekstów się wypatruje. Zdeňek Svěrák, człowiek
orkiestra czeskiej kultury, wykorzystując swoje doświadczenia, bujną wyobraźnię
i skłonność do ironizowania, stworzył kalejdoskop opowieści, z których humor
wylewa się hektolitrami. W tej niewielkiej książeczce nic nie jest na serio,
mimo że dokopanie się do drugiego dna ukazuje człowieka w pełnej jego krasie –
z tymi wszystkimi ambicjami, naiwnością, zauroczeniami czy polityczną
poprawnością.
Wielka szkoda,
że większość polskich wydawnictw nie jest zainteresowana tego typu prozą. Bo
przecież Polacy też żartować potrafią. Tylko co z tego, jak później nie ma tego
gdzie wydać? Kolejne książki o starzeniu, patriarchacie czy seksualności
skutecznie zabierają miejsce humorowi. Na przekór tej tendencji, będę polecał
„Opowiadania i wiersz” każdemu czytelnikowi. Takie książki są na wagę złota.
Zresztą mój egzemplarz już poszedł w świat.
„Komu ukazał się wiatr?” Carson McCullers
Pamiętam, jak
na początku roku po raz pierwszy usłyszałem o nowej serii Wydawnictwa Czarnego
– opowiadania amerykańskie. Z miejsca określiłem ten pomysł jako najważniejsze
literackie wydarzenie roku w Polsce. Znając dorobek oficyny, wiedząc, że i
dobór tekstów i ich dalsze opracowanie będzie stało na wysokim poziomie,
zacząłem robić miejsce na półce. Taką serię warto po prostu mieć w papierze.
Żeby do niej wracać, cieszyć oko okładkami, mieszać opowieści w dowolnych
konfiguracjach, tworząc swoje własne antologie.
Bohaterami
„Komu ukazał się wiatr?” są zwykli, przeciętni ludzie zasiedlający prowincje
amerykańskiego Południa lat 40., 50. I 60. Jedni są biali, inni czarni, tu mowa
o młodości, w kolejnym miejscu o osobach nieco starszych, trafiają się
ciamajdowaci i ci pożądani w towarzystwie. Każdy na swój własny sposób samotny
i nierozumiany. Nie jest to jednak proza obliczona na czytelnika, jak to bardzo
często trafia się we współczesnych nam miniaturach. Wygląda to trochę tak,
jakby autorka miała magiczny wehikuł, który przenosi ją w różne przestrzenie.
Zamiast jednak wybrać czasy napoleońskie czy prehistorię, Carson McCullers
udaje się do zwyczajnych pokoi, hotelu czy kawiarni i tam śledzi losy
mieszkańców, to leżących na łóżku, to siedzących przed kominkiem, to znowu
pijących kawę w całonocnej kawiarni. I to jak śledzi! Siłą jej prozy jest
chociażby skupienie się na detalu, ot opisie marszczącej się wokół kostki
skarpetki, albo pozostawionej w szklance śmietankowej koronce piany. To właśnie
te małe elementy sygnalizują, że każdy z bohaterów jest indywidualnością, że
dla każdego coś innego jest ważne, ale także, że czasami nie mamy wpływu na
bieg zdarzeń.
„Nieuzasadnione poczucie szczęścia” Tomasz Tyczyński
„Nieuzasadnione
poczucie szczęścia” to utwór łączący wielkość tematów z minimalizmem słów.
Tomasz Tyczyński używa frazy poetyckiej, która doskonale ukazuje refleksje
sięgające istoty bytu, zadaje fundamentalne pytania filozoficzne, ale stanowi
też kameralną opowieść o człowieku i rodzinie. Wiele trafnych spostrzeżeń i
świeżych myśli zostaje wyrażone w niemal szeptanej relacji na drugim planie.
Nie bez znaczenia są pojawiające się zwierzęta czy skupienie się na naturze.
Odczytanie tej impresji jako lirycznej traktatu zdaje się równie słuszne, co
przyjęcie jej za zwykłą chwilę zadumy nad ulotnością i przemijaniem.
"Plan naprawy Ukrainy" Łeś Bełej
Łeś Bełej w
swoim zbiorze wykorzystuje bardzo różnorodne środki formalne. Komedia, dramat,
wspomnienia czy relacje to tylko część z użytych tu konwencji prozatorskich.
Warto także zwrócić uwagę na sferę językową. Pisarz meandruje między
rynsztokowymi odzywkami, a stylistyką medialną. Potrafi zwalniać, gdy wymaga
tego drugie dno, ale także strzelać pociskami o dużej dynamice ruchu, gdy w
danym momencie kluczowa jest melodyjność padających zwrotów. Czyta się to
doskonale także dlatego, że na rynku brakuje tak skrojonych tekstów: mądrych i
swawolnych, autentycznych, ale nie patetycznych, lekkich, ale uwierających. No
i ten humor moi drodzy. Sytuacyjny, językowy (kto zgadnie czym są przywołane tu
PISDA albo DUPA?), społeczny, a nawet onomastyczny. Sam tytuł jest zresztą
tragikomiczny. Stawiam tę książkę na jednej półce z „Ruską klasyką”, a Wam
zalecam jak najszybszy jej zakup.
"Adżami. Opowieści z Jafy" Yossi Granovski
Yossi
Granovski, urodzony w 1952 roku w Tel Awiwie były żołnierz służby granicznej,
prokurator policyjny czy dyrektor biblioteki miejskiej, stworzył książkę o
świecie, w którym nie ma "tych dobrych". Każdy musi kombinować,
dogadywać się, marzyć o czymś nieosiągalnym. Nawet jeśli to coś jest dla nas
pospolite i oczywiste. W Jafie, Damaszku czy Umm al-Fahm nikt nie patrzy przez
różowe okulary. Śmierć, handel narkotykami, oszustwa i wykorzystywanie, są
zwyczajne i powszednie. Często niemal niezauważalne. Wszystko to zostało
opisane w wyważony i lekki sposób. Yossi Granovski zręcznie unika nadmiernego
epatowania politycznymi kontekstami. Stawia na człowieka i dzięki temu wygrywa.
To refleksyjna mozaika życiorysów utkana z niepozornych zdarzeń. Przerażająca
panorama świata wewnętrznie rozdartego. Przyczynek do namysłu nad tym, jakie są
korzenie dzisiejszej Jafy.
„Tytan”
Siergiej Lebiediew
Takiego
Lebiediewa jeszcze u nas nie wydawali. Po kilku powieściach możemy sprawdzić,
jak wybitny rosyjski pisarz odnajduje się w krótkich formach. Dla tych, co nie
mieli jeszcze okazji trzymać "Tytana" w rękach dobra informacja -
odnajduje się znakomicie. To nie jest znowu taka oczywistość. Opowiadania są
trudnym gatunkiem, wymagającym nie tylko pomysłu, ale też precyzyjnej
konstrukcji (w skali jednego utworu, ale też całego zbioru). Autor
"Debiutanta" to pisarz świadomy, absolutna czołówka współczesnych europejskich
twórców. Jego piękny, doniosły styl jest bardzo przyjemny w lekturze.
Niezależnie czy pisze akurat o mordowaniu szczeniaków, przeczesywaniu śmietnika
czy starym wizytowniku, potrafi wykrzesać z tematu 100%. Jako czytelnik czułem
się całkowicie zaangażowany, nie mogłem się oderwać od tej narracji, myśli nie
ulatywały w bok. A przede wszystkim Lebiediew potrafił zawrzeć w tych małych
obrazach rosyjskiej rzeczywistości, skupionych na często nieoczywistych
detalach, istotę zła definiującego pewien naród, ale też funkcjonującego w
wielu innych miejscach na świecie.
„Idzie tu
wielki chłopak” Grzegorz Bogdał
Tego zbioru
opowiadań wytrawnym czytelnikom przedstawiać nie trzeba. W niespełna pół roku
od premiery zebrał wiele ciepłych recenzji, zgarnął nominację do Paszportów
Polityki, a przede wszystkim zagościł na listach najlepszych
książek wydanych w Polsce w 2023 roku (nie tylko zbiorów opowiadań, ale też
książek w ogóle). Dlaczego? Bo znajdujemy tu naprawdę interesujące pomysły
wyjściowe - groteskowe, ale jednak pozostające blisko człowieka. Są one też
umiejętnie wykorzystane. To nie zwykła zabawa formą, ale też głębszy namysł nad
polską prowincją, nad trwaniem w przededniu apokalipsy, która wywróci życie do
góry nogami. "Idzie tu wielki chłopak" ma mocne otwarcia, odpowiednio
rozlokowane pauzy i język - skondensowany, poetycki, nieprzegadany. W tym
wypadku 'popularność' i 'nagrody' idą w parze z jakością.
„Ciężar skóry”
Małgorzata Rejmer
A skoro już
przy polskich zbiorach opowiadań jesteśmy, to jest jeszcze "Ciężka
skóra" Małgorzaty Rejmer. W ogóle to muszę to odnotować - w 2023 roku nasi
rodzimi autorzy dostarczyli nam naprawdę sporo materiału do analizy i
czytelniczej satysfakcji. Na mojej liście wymieniam cztery tomy, ale była
jeszcze chociażby antologia "City 6" - bardzo różnorodna i niezwykle
ciekawa.
Małgorzata Rejmer przyzwyczaiła nas w ostatnich latach do prac reporterskich.
Tym razem postawiła na prozę i wyszło jej tak dobrze, że zdziwię się, jak tego
zbioru nie będzie na liście pozycji nominowanych do NIKE. O czym pisze autorka?
Odnoszę wrażenie, że przede wszystkim o samotności i bólu istnienia. Tak, wiem,
to kolejny polski tom nastawiony negatywnie do rzeczywistości (chociaż tym
razem akcja jest częściowo przeniesiona w inny rejon świata). Prawdopodobnie
taką tematykę łatwiej u nas wydać, choć nie mogę wykluczyć, że jest też coś
takiego w nas i czasach, w których żyjemy, że chcemy o tym pisać/czytać. W
"Ciężarze skóry" nie sama atmosfera i refleksje są jednak istotne,
ale też sposób opowiadania. To nie są tylko wycinki rzeczywistości, ale przede
wszystkim żywe historie. Chciałem się w nie zagłębiać, poznawać bohaterów, czuć
jak rozchodzą się w moim krwioobiegu. Miałem też żal, gdy nie dowiedziałem się
tego, czego dowiedzieć się chciałem. I niech to pozostanie jako moja
rekomendacja.
„Jerozolimska
plaża” Iddo Gefen
„Jerozolimska
plaża” to jazda bez trzymanki po umysłach współczesnego człowieka. Zapowiedź
zabawy formą mamy już w tytule. Jerozolima nie leży przecież ani nad jeziorem,
ani tym bardziej nad morzem. Nie może więc pochwalić się żadną plażą. Ale czy
na pewno? Bohaterka jednego z opowiadań cierpi na chorobę Alzheimera. Stopniowo
zapomina o wszystkich wspomnieniach. Poza jednym. Doskonale pamięta, jak będąc
małą dziewczynką ujrzała śnieg na plaży w Jerozolimie. Teraz chciałaby tego
doświadczyć ponownie. Trudne zadanie, ale na szczęście jej mężowi udało się
odnaleźć właściwą drogę do zaspokojenia potrzeby ukochanej.
Czytając
teksty Gafena trzeba iść trochę na kompromis. Nie należy traktować
przedstawionych wydarzeń i postaci na serio. W codziennym życiu raczej nie
spotkamy osoby, która nie wie, że na jej włościach jest piękna oaza. Rodzice
zazwyczaj nie zostawiają też na kilka godzin dzieci, jadąc na nudne spotkanie z
byłym współpracownikiem. Jest także mało prawdopodobne, że patrol staruszków
zestrzeli handlarza narkotyków. „Jerozolimska plaża” jest grą, zabawą z
czytelnikiem. Każdy tekst każe zadać sobie pytanie o to, czy granice, które
sami sobie wytyczyliśmy, możemy przekroczyć. Czy warto to zrobić? Co stanie
się, gdy tego spróbujemy? Dzieło Gafena to dobra i niegłupia rozrywka.
„Przerzut”
Phil Klay
Autor to nie
tylko literat, ale też żołnierz. Na jego dzieło składa się jedenaście mocnych,
soczystych, momentami bezwzględnych tekstów, portretujących wydarzenia z frontu
irackiego i afgańskiego. I to jest trochę tak, że jest to kolejna książka
antywojenna. Na poziomie fabularnym zaskoczeń będzie więc niewiele. Weterani
literatury tego typu pomyślą sobie pewnie ‘ale to już był’. Bo było, choć na
innym froncie, w innych czasach i pisane w innym języku. No i właśnie ten język
chciałbym tu podkreślić. Bo „Przerzut” znajdzie się na mojej liście top nie
dlatego, że fajnie opisuje ostrzały czy prowadzone akcje. Nie dlatego też, że
używa skróty stosowane w amerykańskim wojsku czy techniki. Książka ze mną
zostanie, bo jest pełna bluzgów. Jakkolwiek to brzmi. Język rynsztokowy
podkreśla u Klaya rozdźwięk między amerykańską dumą i mitem, a rzeczywistością.
Co więcej, dzięki zejściu w głąb człowieka pokazuje, że ci panowie nie wyzywają
się bo tak wymaga etykieta. Bo chcą wyglądać na chujków. Oni się za tym
żargonem kryją. Pokazują maskę twardziela, choć w duszy gra im niedojrzały
smarkacz. Zwerbalizowanie tych stanów jest dla mnie pewnym nowum w literaturze
(może za mało czytałem?), dlatego książkę od Wydawnictwo Cyranka czytałem z
satysfakcją. Jest to bez dwóch zdań jedna z lepszych rzeczy w temacie ‘nowych
wojen’.
„Wizje świata”
John Cheever
Kolejny tom
serii Opowiadań amerykańskich na mojej liście. Nie jest tajemnicą, że dla
sympatyka krótkich form pomysł Wydawnictwa Czarnego na przybliżenie nam
najważniejszych dokonań amerykańskich twórców to prawdziwa gratka. I należy się
cieszyć, że już na początku otrzymujemy tomy tak różne, a jednocześnie zawsze
trzymające wysoki poziom. John Cheever był lata temu wydawany w Polsce,
jednakże trudno powiedzieć, że stał się klasykiem na miarę swoich faktycznych
dokonań. "Wizje świata" opowiadają nam o świecie Wschodniego Wybrzeża
lat powojennych. Nie jest to jednak pisanie naturalistyczne, ale wręcz
przeciwnie. To takie teksty, w których rzeczywistość miesza się z groteską.
Autor pozostaje blisko człowieka i to on z jego bolączkami oraz wyzwaniami
pozostaje w centrum opowieści. Czytając te opowiadania po latach ważną
wartością jest także tło - dostępne już tylko we wspomnieniach i przekazach
kultury. Zadziwiające, jak wiele można było wcisnąć w teksty pisane na
zamówienie gazet, przeznaczone dla masowego czytelnika.
„Po słońcu”
Jonas Eika
Długa lista
nagrody International Booker Prize za 2022 rok przynosi nam kilka zacnych
tytułów i nazwisk. Jest tam przecież Claudia Piñeiro, Jon Fosse, Olga Tokarczuk
czy David Grossman. Jest też Jonas Eika z jego niewielkim zbiorem opowiadań
"Po słońcu". To taki tom, który prawdopodobnie nie spodoba się
przypadkowemu czytelnikowi. Eika nie tyle pisze, ile mówi do swoich
czytelników. A skoro mówi, to wiadomo, że nie będzie tu ścisłej dyscypliny,
wykreślanych słów podczas redakcji, że czasami usłyszymy więcej, niż może
chcielibyśmy wiedzieć. Ale taka to właśnie jest proza - poszarpana, impulsywna,
rozmazana (chociaż trzymająca się w ryzach). I bardzo dobrze, bo świetnie się
to czyta. A przy okazji wierzy w siłę prostoty literatury jako kalejdoskopu
przybliżającego nam codzienne życie ludzi często totalnie różnych od nas
samych.