Wydawca: Czarna Owca
Liczba stron: 384
Oprawa: miękka
Premiera: 28 luty 2018 r.
„Kredziarz” to debiutancka powieść C.J. Tudor,
autorki która swoje literackie szlify zdobywała jako copywriterka i prezenterka
telewizyjna. Z pewnością doświadczenie w branży pozwoliło jej napisać thriller,
który od samego początku przykuwał uwagę czytelników głodnych świeżych i
niebanalnych intryg.
Jak to często bywa w tego typu książkach, na
początek mamy trupa, który będzie pojawiał się w dalszej części powieści
wielokrotnie. Przenosimy się do 1986 roku do małego miasteczka, gdzie grupa
przyjaciół spędza wakacje na wałęsaniu się i trwonieniu czasu. Pewnego dnia, do
miejscowości przyjeżdża wesołe miasteczko, stanowiące nie lada atrakcję dla
rodzimej młodzieży. To właśnie tam dojdzie do wypadku, który splecie ze sobą
losy głównego bohatera książki – Eddiego oraz Pana Hallorana, nauczyciela,
tytułowego Kredziarza. To właśnie nauczyciel wspomniał w rozmowie z Eddiem o
zabawie polegającej na porozumiewaniu się przy pomocy kodowanego języka
kreślonego kredą, który posłuży w przyszłości do sygnalizowania kolejnych
tragedii.
Tudor proponuje opowieść osadzoną w dwóch płaszczyznach
czasowych. Rozdziały przeplatają się, stopniowo odsłaniając coraz mroczniejsze wyjaśnienie
wydarzeń, jakie zmieniły życie Eddiego w pustkę. Metodą na oderwanie się od
szarości dnia, banału niespełnionej miłości oraz utraconych marzeń ma być
śledztwo, którego Eddie mimowolnie się podejmuje. Aderbury w 2016 roku to okiem
głównego bohatera miejsce surowe i niedostępne, lokalizacja, gdzie żyją
wyłącznie osoby, którym życie nie przewidziało lepszego scenariusza. W tej bezdusznej
aurze zimni są też bohaterowie – w większości samotni, bez dzieci, leczący rany
z lat minionych, z trudnościami w odnalezieniu się w codziennym życiu, w
określeniu swojej tożsamości. W takim świecie prym wiodą wspomnienia, które
naznaczają na całe życie.
„Kredziarz” opowiada o tym, do jakiego stanu umysłu
możemy się doprowadzić, żyjąc oplątani siecią niewyjaśnionych wydarzeń, w
dramatycznej niepewności i kreśląc złudne scenariusze – a rzeczywistość wokół
uwiera przede wszystkim tym, że nie daje odpowiedzi na żadne pytanie. Eddie
czuje się zagubiony pośród odkrywanych tropów na równi ze wszystkimi tymi
smutnymi ludźmi, którzy z jednej strony go otaczają, z drugiej stają mu na
drodze, ułatwiając lub utrudniając dotarcie do prawdy. Autorka wrzuca nas w rzeczywistość
domysłów i niedopowiedzeń. W świat zasępionych ludzi opętanych tajemnicami z
przeszłości, niemogących się uporać z tym, co ich od lat boli. To wyjątkowo
przygnębiająca narracja z duchami w tle, historia nieporadności, wewnętrznego
dialogu z religią, zagubienia i tej formy percepcji świata, za którą kryje się
przede wszystkim poczucie wyobcowania.
Książka mówi też o konsekwencjach, jakie musimy
ponieść, dokonując złych wyborów. Utopienie roweru czy położenie pierścionka
mogą stać się zalążkiem wielu niespodziewanych wydarzeń, które będą penetrować
umysł sprawcy do końca jego dni. Bohaterowie starają się porozumieć z losem,
przeznaczeniem, wobec którego jednostka ludzka odczuwa własną małość i słabość.
Życie jest więc pełne znaków zapytania, a ludzie wrzuceni do kotła wydarzeń wewnętrznie
rozdarci i bezradni.
„Kredziarz” to przede wszystkim subtelnie prowadzona i zagmatwana intryga,
podszyta jednak ciekawymi, choć nie stroniącymi od schematów postaciami.
Interesująca jest sieć powiązań między przyjaciółmi, dzięki której iskrzą oni i
są wyrazistymi ogniwami pierwszego i drugiego planu. Eddie to samotnik, Gruby
Gav to gbur interesujący się przede wszystkim swoimi interesami, Hoppo woli
stać na uboczu, zaś Mickey narzuca wszystkim swoje zdanie. Tudor zadbała, aby
każdy był jakiś. Indywidualność wzmocniona pierwszoosobową narracją, pozwalają
nam wyrywkowo identyfikować się z bohaterami i odnosić ich dylematy do naszej
rzeczywistości. Autorka nie boi się konfrontacji, unosi w magiczny sposób
kurtynę prywatności. Pozwala tym samym czytelnikowi zajrzeć do wnętrza duszy
swego bohatera, sprawia także, że chłoniemy każde słowo, gest i dotyk tej
fikcyjnej przecież grupy aż do utożsamienia. Trzeba jednak przyznać, że
bohaterzy Tudor to osoby mroczne, przepełnione tajemnicą i działaniem. Próżno
tu szukać banalności codziennej egzystencji. Autorka kreśli obraz osób
pochłoniętych chęcią zemsty, poruszonych tragedią i wrzuconych w wir domysłów.
Te osoby żyją inaczej i odczuwają intensywniej, pogrążają się w ciągłej
rozpaczy, prowadzącej do dojmującej obojętności, porzucili logikę myślenia i
oddali się tylko przeżywaniu. Oni żyją ekstremalnie, i w tym nadludzkim wręcz
pochłonięciu emocjami, możemy odszukać pierwiastków własnego ja osadzonego
jednak, podobnie jak bohaterowie książki, w sytuacjach skrajnych.
„Kredziarz” napisany jest prostym językiem. Autorka nie bawi się w stylistyczne
zabiegi, które mogłyby jedynie odwrócić uwagę od nagłych zwrotów akcji. Nie ma
tu drobiazgowości, szczegółów, barw. Ta książka to ciągła gonitwa za
wydarzeniami, gonitwa o tyle interesująca, że myląca poszlaki na końcu każdego
rozdziału. Można i trzeba wypunktować w tym miejscu wtórność takiego pisarstwa –
opartego na sprawdzonych schematach (ksiądz, aborcja, niepełnosprawność,
chłopczyca w męskiej grupie, liczne cytaty z Biblii), powtarzalnego (każdy
rozdział to oddzielna historia, rozpoczynająca się od wyjaśnienia poprzedniego,
dodająca opis i tło dalszych losów, wreszcie zaskakująca pointą), a przede
wszystkim mało ambitnego. Powieść jest prawidłowo zbudowana i wiarygodna, ale
powielanie wielokrotnie wykorzystywanych motywów pachnie tu pospolitością,
której nie ratują w pełni nawet dobrze zbudowane postaci i przemyślana intryga.
To właśnie łączenie zdarzeń w logiczną całość daje czytelnikowi największą
frajdę. Nie jest to proza artystyczna, nie jest to nawet książka podniosła.
Czytelnicy kryminałów będą prawdopodobnie zadowoleni, szczególnie jeśli zamiast
charakterystyki otoczenia, wolą wartką akcję i mylenie tropów. Osoby szukające
w literaturze czegoś więcej, powinny jednak zwrócić wzrok na książki stojące w
dalszym rzędzie sklepowych półek.