Recenzja "Osiem" Jerzy Franczak

Wydawca: Warstwy

Liczba stron: 144


Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Premiera: marzec 2023 rok

Jerzego Franczaka znam z niewielkiej książki „Święto odległości”. Jest to taka rzecz, której praktycznie nikt nie czytał, a w 4 lata po premierze na lubimyczytać ma dwie oceny (w tym jedną moją). Patrzę na historię swojego bloga i widzę, że w momencie publikowania recenzji tej książki czytałem dużo popularniejszego „Przyjaciela” Sigrid Nunez oraz „Historie podniebne” Jakuba Małeckiego. Przyznam się bez bicia, że z tych dwóch tytułów pamiętam niewiele. Bardzo niewiele. A o „Święcie odległości” mógłbym dalej opowiadać. I to chyba najlepsza rekomendacja dla książki. Mimo że w międzyczasie przeczytałem około 400 innych, narracja Jerzego Franczaka dalej we mnie żyje.

W swojej recenzji „Święta odległości” pisałem tak „Celem autora nie jest stawianie i dowodzenie jakiejś tezy, nie zamyka dróg interpretacyjnych ani kalejdoskopu charakterów. Jemu chodzi o zatrzymanie się, o chociaż szczątkową refleksję nad błędnym kołem popadania w oczywiste skrajności. O próbę zmierzenia się z mentalnymi odległościami dzielącymi ludzi. Co ważne, pisarz nie pragnie nas przy tym uczyć ani karmić morałami. On tylko zauważa, sugeruje, dostarcza materiału do przemyśleń. Jest to też książka o niezrozumieniu przez innych, wynikającym z niezrozumienia samego siebie. O braku radości z tego kim się jest i czego można dokonać w swoim szarym, nic nieznaczącym bycie”. I choć upłynęły lata, autor wydał też inne książki, to w jego najnowszym zbiorze „Osiem”, chodzi mniej więcej o to samo.

Mamy tu osiem tekstów, które wiele ze sobą łączy. Na jedną opowieść przypada bohater główny i tło, w którym ważne są nawet najdrobniejsze szczegóły. Każda z postaci pochodzi z klasy średniej. Ktoś  pracuje w antykwariacie, inny jest nauczycielem, mamy też kobietę realizującą swoje ‘marzenia’ w sklepie papierniczym czy gospodynię domową. Wszyscy wypełniają swoje funkcyjne role sumiennie. „Osiem” nie jest jednak książką o rynku pracy czy braku gotówki, ale o kryzysie. Jerzy Franczak  umieszcza czytelnika w (nie)wygodnej pozycji podglądacza wkraczającego do mieszkań, sklepów, do budynków szkolnych i zmusza go do konfrontacji z bagażem emocjonalnym, który dźwigają podglądane osoby. Siłą książki jest ukazanie tych kryzysowych momentów w sposób zniuansowany, bez zbędnego traumatyzowania. Jeśli więc bohater będzie zwracał uwagę dzieciom, że te zachowują się nienależycie, to będzie to mimo wszystko empatyczne i uspokajające. Wszak ma dzieci, mimo że mógł je stracić (alkoholizm leczony na odwyku). Podobnie jest z inną Panią, która zdradza swojego męża podczas randek umawianych na Tinderze. Drobne niepowodzenia nie wprawiają jej w depresję, nie nakazują filozoficznego rozrachunku ze swoim sumieniem. Wciąż może przecież znaleźć inne adresy, wypić w spokoju lampkę wina, przeczytać przemoczony list. Tu nie ma diagnozy ani odpowiedzi. „Osiem” ma działać pobudzająco na czytelnika.

W wizji świata, który się zatrzymał, Jerzy Franczak tworzy współczesną poetykę intymności. „Osiem” pozostawia czytelnika w obliczu pokusy wielu porównań: myślimy o hybrydzie farsy i tragedii Walsera, skłonności do szyfrowania literatury Cortazara, poszukiwaniach łączności między realnością a światem przedstawionym Calvino. Jednak Jerzy Franczak rozumie, skąd wzięła się jego książka – z potrzeby opowiadania o tym, jak świat wybrzmiewa we wnętrzu i jak w zastanym bezruchu narasta napięcie. W tym kontekście być może najbliżej tej prozie do ducha Raymonda Carvera. Obaj panowie mówią o prostych ludziach, o monotonii i jałowości życia, także poczuciu życiowej porażki. W przeciwieństwie do amerykańskiego prozaika, autor „Święta odległości” pokazuje też światło w tunelu. Każdemu z bohaterów daje jakiś atrybut, który mimo wszystko stanowi o sensie jego życia.

U Franczaka duszna przestrzeń narracyjna ma wyraźne tło, które nie tylko mówi wiele o współczesnej Polsce, ale też pracuje nad ciągłością opowieści. Początkowo czytelnikowi może się wydawać, że to są proste historyjki o ludziach i ich codzienności. To jednak tylko pierwsze tło, pod którym ukryte są kolejne warstwy. Im bliżej końca książki, tym coraz wyraźniej dostrzegamy linie przecinające te teksty. Zaczynamy rozumieć, że małe zdarzenia (brak dwustuzłotowego banknotu, przypadkowe spotkanie) działają na zasadzie efektu motyla. Niezauważalnie wprawiają machinę w ruch, a ta oddziałuje na innych ludzi w innych opowiadaniach. Chcąc uzyskać pełny obraz zależności przyczynowo-skutkowych, należałoby te historie czytać drugi raz, w prawidłowym układzie. Jerzy Franczak daje nam też podpowiedź, jaka kolejność może być tą właściwą. Jest nią ośmiocyfrowy numer telefonu, który bohater jednej z narracji uznaje za niebezpieczny SPAM w jego skrzynce elektronicznej.

Wyprane z kolorów opowiadania zebrane w tomie „Osiem” zabierają nas do Krakowa, Tarnowa, Dębicy i na południowe prowincje. Za milczeniem bohaterów kryje się cierpienie i gniew, samotność i rezygnacja, ale też ulotny humor i otucha. Każda z postaci ma co najmniej kilka twarzy, masek, pod którymi lubi się ukrywać. Właśnie to symbolizuje okładka, gdzie zamiast ośmiu, mamy dziewięć kropek, a jedna z nich jest połączona. O tym autor mówi też symbolicznie. W jednej ze scen używa prostą grę słów - protagonistka marzy o masażu, a zamiast niego podczas rozmowy z koleżanką przypomina sobie, że jej mąż jest masarzem. Kontrastowe zestawienie relaksu z mięsem mówi więcej niż tysiąc słów. Rozdźwięk między rzeczywistością a złudzeniami ukazuje też historia wojenna. Młody student wyjeżdża do Paryża, gdzie uzyskuje dla kuzyna informacje o rzezi w powiecie brzeskim. Pewna żydówka zostaje uratowana przez mieszkańca, co jest kolejną cegiełką w temacie wyzwolenia. Jednocześnie jest przetrzymywana do końca wojny, rodzi swojemu wybawicielowi dziecko, a gdy ma okazję, ucieka razem z nim do Izraela. W ten sposób to co piękne, zmienia się w narrację o sile i przemocy. Ta młoda żydówka z dalekiego tła zbioru „Osiem” dobitnie pokazuje jak trudne jest ciągłe tworzenie autokreacji i jak kłopotliwe bywa wyjście z tego stanu.

Jerzy Franczak stworzył bardzo precyzyjny zbiór. Można go odczytywać na wielu płaszczyznach, a każda z nich dostarcza satysfakcji. Są tu wątki religijne, historyczne, wstyd klasowy, niezrozumienie, ironia. Autor wyłapuje kolejne twarze, a głosy z offu wiążą teksty, spajając je w metafizyczny obraz współczesnego człowieka. Monolog wewnętrzny protagonistów nie tylko opowiada losy, ale także wskazuje na rozdźwięk pomiędzy wymarzonym a dostępnym scenariuszem życia. Każdy z bohaterów mógłby coś zrobić, ale tego nie robi. Tak jak my – ciągle za czymś spieszymy, ale rzadko potrafimy wyjść ze swoich udawanych ról. Czy „Osiem” może nam w tym jakoś pomóc. 

1 komentarz: