"Siudmak. Fantastyczne światy" - recenzja

Wydawca: Rebis

Liczba stron: 256


Oprawa: płótnopodobna z obwalutą

Premiera: 5 maja 2021

Wojciech Siudmak stał się ikoną, rozpoznawalną nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Urodzony w Wieluniu malarz, ukończył warszawską Akademię Sztuk Pięknych, a w latach 1967-1968 studiował w renomowanej Ecole des Beaux- Arts w Paryżu (absolwentami tej uczelni byli między innymi: Eugène Delacroix, Henri Matisse czy Jean-Auguste-Dominique Ingres). Od ponad 50 lat mieszka i tworzy we Francji, gdzie uchodzi za czołowego przedstawiciela nurtu realizmu fantastycznego. Jednym z jego najważniejszych dzieł są ilustracje do cyklu „Diuny”, słynnych Kronik napisanych przez Franka Herberta.

Pierwsza książka z cyklu ukazała się w 1965 roku. Z miejsca zyskała uznanie i rozgłos. Przyznano jej też dwa najważniejsze wyróżnienie w świecie fantastyki – nagrodę Nebula i Hugo. Herbert kontynuował pracę nad rozwojem uniwersum i już 1969 roku opracował kontynuację - „Mesjasz Diuny”. Później były jeszcze „Dzieci Diuny”, „Bóg Imperator”, „Heretycy Diuny” i „Diuna Kapitularz”. Po śmierci autora działania nad kontynuowaniem powieści przejął jego syn Brian Herbert wspólnie z Kevinem Andersonem. Na ekrany kina Diunę przeniósł David Lynch. Polscy czytelnicy po raz pierwszy z historią osadzoną na Arrakis mogli zapoznać się w 1985 roku, dzięki nakładowi Wydawnictwa Iskry. Później powieść wydawały także Phantom Press, Zysk i S-ka i wreszcie Dom Wydawniczy Rebis. To właśnie ostatnie ze wspomnianych wydań, zawierało ilustracje Wojciecha Siudmaka.

Grafiki artysty pełne są fantastycznych postaci. Klasyczne piękno osiągnięte dzięki użyciu prostej, czystej kreski, sąsiaduje tu z deformacją i okaleczeniem. Liczne wizje kosmicznych podróży i kobiece włosy rozlatujące się w stada motyli przeplatają się  ze spektakularnymi kataklizmami. To kwintesencja sennych marzeń, które powstały na kanwie literackiego katharsis. Pytany o to, kto inspiruje jego prace, Siudmak odpowiada: Hieronim Bosch, Giuseppe Arcimboldo, William Blake, Caspar David Friedrich czy Arnold Bocklin.

Każdą z jego ilustracji chciałoby się wyciąć z książki, odbić w większym formacie, odpowiednio oprawić i powiesić na ścianie. Siudmak z upodobaniem maluje głównie mroczne, fantastyczne pejzaże przeniknięte niesamowitą senną atmosferą i otoczone aurą tajemniczości. Fenomen tej estetyki idealnie oddają „Fantastyczne światy”. W jednym tomie zawarte zostały wszystkie obrazy i grafiki pojawiające się w Kronikach Diuny. Album został podzielony na części odpowiadające poszczególnym elementom cyklu. Oprócz odpowiedniej segregacji, zawarto w nim obszerną biografię artysty, specjalnie wprowadzenie stworzone przez Wojciecha Siudmaka oraz dedykację napisaną przez Denisa Villeneuve’a, reżysera najnowszej adaptacji Diuny.

Malowanie jest dla Siudmaka drogą porozumienia z odbiorcą. Postacie z jego grafik mają zazwyczaj wzrok skierowany ku nieznanemu. To metafora jedności z nieubłaganą siłą natury. Jego ilustracje pełne są szczegółu, który każdorazowo ma duże znaczenie. Istotne są chociażby obłoki uosabiające tajemnicę, będące głównym czynnikiem nieznanego świata, do którego czytelnik nie ma dostępu. W innych miejscach dostrzec możemy upadające budowle. Przez stonowane kolory i dramatycznie walące się części architektury, widzimy w tym pejzażu symbol przemijania. Każda strona wypełniona jest nowymi sensami i znaczeniami. Strach miesza się z nadzieją, przerażenie i błogością, niepewność z zainteresowaniem. Odkrywanie drugiego dna ciągle na nowo stanowi nie lada wyzwania i przyjemność. Wracanie do „Fantastycznych światów” to rzecz oczywista, jak wieczorny prysznic. Nie polecam odkładać tego albumu wysoko. Zapewniam, że działa on hipnotyzująco. Raz przejrzany będzie wracał do naszych myśli tak często, aż sięgniemy po niego ponownie. Piękna rzecz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz