Recenzja "Łkające ryby i inne opowiadania" Chi Zijian

Wydawca: Kwiaty Orientu

Liczba stron: 186

Tłumacz: Magdalena Stoszek-Deng

Oprawa: miękka

Premiera: 17 maja 2019 r.

Odnoszę wrażenie, że pragnienie potwierdzenia istnienia własnego wycinka świata jest dominantą zbioru „Łkające ryby i inne opowiadania”. Aby uświadomić sobie i rozwiać wszelkie wątpliwości co do faktycznego swojego istnienia (i w szerszym sensie także miejsca, w którym się wychowało), pisarka uprawia działalność namacalną (w zakresie kontaktu z naturą) i nieuchwytną (wszędzie tam, gdzie bierzemy pod uwagę pierwiastek ludzki). Łączy więc dwa światy i stara się je sprowadzić do wspólnego mianownika. Wykorzystuje w tym celu techniki znane literaturze od dawna (realizm magiczny, naturalizm, gawęda, baśń), przerabiając je jednak według własnego pomysłu. Wyobraźnię i język obraca w kręgu tego co uchwytne, proste i w jakiś sposób pewne, zaś wierzenia i zwyczaje maluje bajkowymi barwami. Chi Ziijan wychodzi z założenia, że jednym z lepszych sposobów poświadczenia naszej egzystencji i jestestwa jest drugi człowiek. Toteż pisarka przywołuje szereg barwnych postaci, których losy kreują dla nas obraz miejsca odchodzącego w przeszłość. Tak naprawdę nie wiemy, czy są to istoty znane autorce. Może są wymyśleni, wyśnieni,  może trwają we wspomnieniach lub fantazjach, być może na zawsze przenieśli się w nieznane obszary i już od dawna nie żyją, albo stoją obok nas w kolejce do kasy? Taka czy inna forma obecności ludzi i tematów stwarza możliwość snucia opowieści, prowadzenia intymnego dialogu, a przynajmniej milczącego porozumienia. Stwarza też przestrzeń na uniwersalność i możliwość odczytania dzieł w różnych kontekstach kulturowych. Nie należy się więc bać niezrozumienia czy egzotyki. Most porozumienia jest tu zbudowany na wyjątkowo solidnych podstawach. Dlatego nieważne czy pracujesz w korporacji, czy w szkole, czy oglądasz Netflixa czy filmy Zoltána Huszárika, czy wolisz gotować, czy jeść, czy może zaklinasz węże lub zbierasz pudełka po zapałkach – wszystkich nas łączy życie i towarzyszące mu emocje, które odpowiednio przetransformowane sprawiają, że „Łkające ryby i inne opowiadania” będą czytelne dla każdego.

Sytuacje rozpisane w zbiorze przypominają trochę rozmowę z odbiciem w starym i zakurzonym lustrze, czyli z zawartością pamięci, ze światem odwzorowanym w doświadczeniach pisarza lub wykreowanym przez niego. Znane nam dawniej, ważne dla naszych uczuć, osoby, rośliny, zapachy, zdarzenia przemieniają się w iluzje. Trudno uwierzyć, że te magiczne maniery i wierzenia, wywodzą się z empirycznie znanej rzeczywistości, że należą też do nas, jeśli brak choćby strzępka potwierdzenia, małego konkretu, drobnego dowodu na niegdysiejsze istnienie ich pierwowzorów. Pamięć domaga się konsekwentnego odświeżania i utrwalania, w przeciwnym razie rozprasza się i roztrzepuje, jak łkające ryby, które każdy powinien złapać, ale nie zawsze się udaje. W tych sugestywnych, przepełnionych miłością da natury miniaturach literackich, chodzi właśnie o odsłonięcie rzeczy potwierdzających przekonanie, że nasze życie nie jest tylko śnionym snem. Ale co jest rzeczywiste, gdy ogarnia nas żywioł fantasmagorii, konstelacji wspomnień, niejasności naszych powiązań ze światem, a wreszcie niemożności oparcia się na czymś solidnym?

Właśnie na tym oparciu Chi Ziijan buduje co najmniej kilka ze swoich opowiastek. W „Miesiącu mgieł” młody chłopiec pada ofiarą wypadku, a dalej także rodzinnej przemocy, w efekcie czego rośnie z niego bezrozumny pastuch. W „Zbieraczu jagód” społecznymi męczennikami są bliźnięta, które chodź radzą sobie ze światem, nie potrafią rozpoznać co jest czarne, a co białe. W opowiadaniu „W leśnym parowie” chińska pisarka porusza też jeden z kluczowych tematów rodzimej kultury – brak możliwości decydowania o wyborze osoby, z którą spędzi się życie. Trochę podobnie jak w tytułowej opowieści, gdzie wiekowa już kobieta wspomina mężczyznę, przez którego nadal czuje się zdradzona (właśnie przez brak wyboru jej na żonę). Oparciem może być też miejsce, w którym się żyje, a które czasami trzeba opuścić w imię rozwoju technologicznego kraju („Kolej”). Chi Ziijan udowadnia, że fundamentów naszego bycie tu i teraz jest wiele, a każdy równie mocno domaga się permanentnego zaspokojenia.

Jednym z ważniejszych tematów poruszanych przez chińską pisarkę jest także przemijanie, które dobrze podkreślają zmiany pór roku. Chi Ziijan sytuuje w rolach bohaterów bardzo często starców i dzieci. Co ciekawe, dzieci są niemal bez wyjątku w jakiś sposób upośledzone, brzydkie, odrzucane. Próżno tu szukać wysoko urodzonych, szybko rozwijających się modelów. Te wyjątki społeczne, młodzi i starzy oderwani od realiów świata przedstawionego, czują i rozumieją więcej, niż „normalni ludzie”. Ta osobliwość nie chroni ich jednak przed niesprawiedliwym czy bezdusznym postępowaniem. Ich życie wyznaczają silne ambiwalentne relacje, tak z innymi, jak i z samymi sobą. Miłość może bardzo łatwo przeistoczyć się w nienawiść, a bezgraniczne zaufanie, w obronną ścianę. Poszukiwania harmonii dnia codziennego, także w stosunku do otaczającej przyrody, są tu nakreślone dosadnie, ale też z empatią i wrażliwością.

Proza Chi Zijian to piękne świadectwo wystawione tym miejscom i ludziom, którzy normalnie nie dostają głosu. Te odległe światy, przypominają mi nieco Cape Breton Alistaira MacLeoda, chociaż uczciwie trzeba przyznać, że styl i metoda pisarska Kanadyjczyka, znacząco różnią się od rzemiosła Chi Zijian. Oboje okopują się w podobnej, bliskiej im tematyce przestrzeni, pór roku i surowości, zestawianej z wyrazistymi charakterami ludzkimi. Oboje interesują się też czasami minionymi, które coraz silniej wypierane są przez objawy współczesności. U chińskiej pisarki przybiera to na przykład postać troski o zbiory, które ostatecznie porzucane są na rzecz obietnic bogatego kupca w opowiadaniu „Zbieracze jagód” lub miłość do domu rodzinnego, który starsza pani musi opuścić przez budowę kolei. Jest jeszcze melancholia, jako przewodnie uczucie towarzyszące lekturze „Łkających ryb i innych opowiadań” oraz „Skoro ptaki czynią słońce”. Wypływa ona nie tylko z losów bohaterów, ale też z otoczenia, pełnego detali. Tereny opisane w tych książkach można zobaczyć, poczuć, usłyszeć. One tętnią wielobarwnym życiem, tradycją i nieuchronnością odchodzenia. Wszystko to opisane jest z niezbędną czułością, dzięki czemu „Łkające ryby i inne opowiadania” są tak urocze i wartościowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz