Recenzja "Bębny nocy. Studium" Miljenko Jergović


Wydawca: Książkowe Klimaty

Liczba stron: 152

Oprawa: miękka ze skrzydełkami


Premiera: 15 lutego 2019 r.

Miljenko Jergović w swoich utworach literackich konsekwentnie utrzymuje apolityczny kurs, mimo poruszania się po kruchym lodzie poszukiwania własnej i narodowej tożsamości. Jego dociekania są o tyle istotne, a zastosowana nonideologiczna metoda o tyle cenna, że pisarz pochodzi z bodaj najbardziej multietnicznego i wielokulturowego kraju Starego Kontynentu. Nie może więc dziwić różnorodność perspektyw malowanych na kartach różnych jego powieści, esejów, artykułów, dramatów. Tożsamość Jergowića jest w ciągłym ruchu, nieokreślona, niepewna i dryfująca między wciąż zmieniającymi się warunkami. Autor broni prawa do wolności wyboru, do nieskrępowanej możliwości konstruowania własnego ja. Broni też narodu, który z łatką miejsca konfliktowego boryka się od zawsze. 

Tożsamość jest jednym z głównych tematów jego powieści „Bębny nocy. Studium”. Ta, z pozoru błaha historia botanika i pamiętnikarza Josipa Gubernika, jest tak naprawdę wielowymiarową analizą Sarajewa i tamtejszej społeczności z okresu wybuchu pierwszej wojny światowej. Ale zanim o sednie książki, powiem jeszcze parę słów o samej treści, bo ta jest wręcz zdumiewająca. Bohater Jergovića jest autorem najwybitniejszego pamiętnika jaki kiedykolwiek wydano -  „Dziennik nocy sarajewskich”. Słyszeliście o nim? Pewnie nie, bo mimo przywołanych w tekście dwóch wydań książki (z 1946 roku i 1992 roku), mimo zakazu cytowania narzuconego przed spadkobierców Gubernika, wreszcie mimo przytaczanych opisów, tego dzieła jak i jego autora po prostu nigdy nie było. Miraż Jergovića wygląda wręcz baśniowo. Josip przybył do Sarajewa w przededniu wielkiej wojny, aby zbadać okoliczne stanowiska klonu jaworu, z którego powstają stradivariusy. Analityczne opisy tworzenia tego legendarnego instrumentu zaczynają stopniowo ustępować miejsca kolejnej postaci, chorwackiego poety Augustina „Tina” Ujevića. Tak oto literacka fikcja wchodzi w jak najbardziej realne życiorysy, a dwaj panowie niczym Elżbieta Drużbacka i Benedykt Chmielowski („Księgi Jakubowe”) stają się dobrymi znajomymi wspólnie obserwującymi zmiany dziejowe. 

Bohaterami Jergovića są ofiary wojny, których ta wojna wcale jednak nie zmienia. Wszelkie zło które na nich spada, nie jest złem wewnętrznym, integralną częścią Bośni, a raczej dziedzictwem innego świata. Autor „Sarajewskiego Marlbora” stoi tym samym w opozycji do znacznej części znanych pisarzy bałkańskich, którzy właśnie w różnicach rasowych, wyznaniowych i kulturowych kraju upatrują jego problemów. Dzięki tej perspektywie książkowe światy Jergovića są wielobarwne i różnorodne.  Doskonale tę kwestię widać chociażby w relacjach Gubernika z córką kobiety, u której zamieszkał. Jego szczera fascynacja prawdopodobnie autystyczną dziewczyną, budzi niemy podziw, ale też odwołuje się do subtelności romantyzmu. Wewnętrzna różnorodność kraju jest też rozpatrywana na fundamencie symbolicznym. Badania nad klonem jaworu pozwoliły wysnuć wniosek, że doskonałość drewna wcale nie opiera się na jego perfekcyjnym układzie, lecz na zniekształceniu i pofałdowaniu. Stąd też najlepsze skrzypce jakie kiedykolwiek stworzono, powstały na nienormowanych i nieco koślawych podstawach, co odczytuję także jako metaforyczne odniesienie się do społeczności Sarajewa. Jergovic broni zatem mozaikowości bośniackiego świata, metodycznie na naszych oczach niszczonego. 

Pisarz powiedział kiedyś „każde pisanie jest autoterapią, pisarz wszystko co pisze, pisze o sobie, pisze jako swoistą autobiografię. Niekiedy jest ona ukryta, czasem jawna. Nie interesuje mnie pisanie o czymś, w czym nie ma elementu traumy, ryzyka, dyskomfortu”. Zamiłowanie do ciągłego rozpatrywania sprawy bośniackiej wynika wprost z doświadczeń pisarza, który za wszelką cenę chciał zostać w ogarniętym zamieszkami Sarajewie. Dopiero po mniej więcej roku oblężenia, przeprowadził się do Zagrzebia, skąd mógł z dystansem śledzić dalsze losy rodaków. Jergović zna ten świat z autopsji, być może właśnie dlatego przedstawione obiekty, przedmioty i charaktery są wiarygodne, mimo że zmyślone. Historia Gubernika jest swoistym portretem, w swojej dosłowności wręcz fotograficzne ukazanym, przedstawiającym od wewnątrz trudny dla Sarajewa czas. Okres który zaczął się od jednego wielkiego wydarzeni i trwa nadal po dzień dzisiejszy.

Jest jeszcze jedna rzecz, dla której warto tę małą książkę poznać. Chodzi o zawarte w niej mądrości, ale też o pewien układ, z którego wyrastają piękne anegdoty o życiu, o historii, o sztuce. Punktem wyjścia do refleksji na temat kondycji człowieka Zachodu jest na przykład zegarek, z kolei wymyślone dzieło może być zalążkiem rozważań na temat respektowania praw autorskich. Są też dociekania o skali autyzmu na świecie i jego pochodzenia. Jest i wiele innych ważkich kwestii, a wszystkie wpleciono bardzo subtelnie w sieć książkowej fabuły. „Bębny nocy. Studium” to książka wielu atutów, tych  czysto artystycznych, ale także społeczno-historycznych. Autor unika wielu pułapek (stronniczości, polityczności, moralizatorstwa), a zamiast nich serwuje nam finezyjną opowieść o ludziach, o wojnie, o różnorodności i tolerancji. Urocze i inteligentne, zabawne i gorzkie. Bardzo dobre.

Ocena:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz