Liczba stron: 208
Oprawa: twarda
Premiera: 22 sierpnia 2018 r.
Zmarły w marcu 1985 roku w Fort Myers Leopold Tyrmand, to polski
pisarz, publicysta i wybitny znawca jazzu. Owiany legendą stanowił ikonę
polskiego świata artystycznego lat pięćdziesiątych XX wieku. Znany jest przede
wszystkim ze względu na wielowątkową powieść kryminalną pt. „Zły” oraz „Dziennik
1954” - pisma autora z pierwszych trzech miesięcy tytułowego roku.
„Zapiski dyletanta” to zbiór notatek dokumentujących życie pisarza po jego migracji do
Stanów Zjednoczonych. Rozpoczyna się niewinnie, od zachwytów nowicjusza,
podziwiania ogromu występującej przestrzeni, ekscytacji z potencjału
doświadczenia wszystkiego tego, o czym wcześniej słyszało się jedynie w
relacjach. Tyrmand podchodzi do
Ameryki z rezerwą i estymą. Imponuje mu różnorodność i nawarstwienie
możliwości, przytłacza z kolei pojęcie odległości i marnotrawstwa, tak
odmiennie definiowane niż w kraju ojczystym. Jeździ, zwiedza, rozmawia, poznaje
ludzi. Korzysta z wszystkiego tego, czego w komunistycznym reżimie zabraniano.
Jednak takie życie szybko skutkuje zmianą orientacji pisarza. Coraz silniej
doskwiera mu poczucie osamotnienia we wszystkim tym, co było do tej pory istotą
jego życia. Mnogość atrakcji i swoboda funkcjonowania otwierają jego oczy na
nowe punkty widzenia. Urodzony w Warszawie pisarz nie jest w stanie zrozumieć,
dlaczego amerykańska inteligencja nie docenia otaczającego ich świata, nie
korzysta z bezliku sortów, rodzajów, typów i form szczęścia dostępnych na
wyciągnięcie ręki.
Człowiek
przepełniony duchem wolności nie ma daru ekstrapolacji faktów, które mogłyby mu
jego prawa odebrać. Tyrmand trafił
do Ameryki z bagażem wojennych doświadczeń oraz egzystencją w kraju ogarniętym
komunizmem. Wszelkie próby wyjaśnienia tamtej rzeczywistości nowym znajomym
spełzają na niczym. Pisarz stopniowo odkrywa, że to nie strach przed rosyjską
siłą powstrzymuje amerykańskich aktywistów od publicznego udziału w walce z
bestialskim reżimem, ale ignorancja. Oni nie wierzą w ludobójstwa, w ciągłe zastraszanie,
funkcjonowanie aparatu represji silniejszego niż ich CIA. Amerykańscy
inteligenci byli ślepi, a tej neutralności polski pisarz nie był w stanie
znieść. Wyobcowanie, wewnętrzne rozdarcie a wreszcie ból i złość zaczęły
wyznaczać kolejne dni autora.
Tyrmand sam
nazywa się dyletantem, nie rości sobie praw do bycia specjalistą w żadnym
temacie. Swoje zapiski traktuje jako wolne myśli, jako formę wyrażenia
wszystkiego tego, dla czego nie może uzyskać akceptacji w otoczeniu. Autor „Siedmiu
dalekich rejsów” obserwuje rzeczywistość
społeczną w rozmaitych jej odsłonach, z ogromnym wyczuleniem na smak detalu. To
takie niezwykle inteligentne, błyskotliwe i przepełnione erudycją teksty, z
których bije cierpienie osoby światowej, nie mogącej znaleźć recepty na swoje
lokalne problemy. Autor dotyka wielu dziedzin – literatury, przemysłu, muzyki,
historii, komunikacji, corridy – jedna jednak ma tu znaczenie pierwszoplanowe.
Zapiski dyletanta są bowiem swoistym pamfletem na komunizm. Niemożność
pogodzenia się z krzywdzącym ustrojem wyznacza i kreuje wewnętrzny świat
pisarza. Lektura jego książki jest więc
mentalnie bardzo trudna, mimo zastosowanej momentami prostej, humorystycznej
formy. Warto ten zbiór refleksji poznać nie tylko ze względu na literacką
wyobraźnię i wyjątkowo spostrzegawcze oko Tyrmanda, ale także, a może przede
wszystkim dla ponownego uzmysłowienia absurdu rzeczywistości.
„Zapiski
dyletanta” traktują też o innych kwestiach. Autor pisze o swoich odczuciach po
wycieczkach do Izraela i Hiszpanii, odnosi się do zagadnień europejskości,
rewolucji i istoty kultury. Podaje liczne anegdoty i opowiada humorystyczne
dygresje, we wszystko wplatając swój inteligentny komentarz na temat rzeczywistości.
To bardzo uniwersalna książka, mimo
jasno określonej przestrzeni czasowej i terytorialnej. Specyficzna oda do
wolności, filozoficzna podróż między narodami. Chociaż ma charakter osobisty
dotyka do głębi każdego wrażliwego człowieka. „Zapiski dyletanta” to też mała
kopalnia wiedzy o Nowym Starym Świecie, kronika życia obyczajowego i
manifestacja myślowej niezależności. A przy tym skarbnica złotych myśli i
wartościowych cytatów („Odwieczną istotą i tworzywem filozofii oraz sztuki
zawsze były i ciągle są wieloznaczność i ambiwalencja głębi, a nie oczywistość
powierzchni”). Warto
Ocena:
Jestem do końca przekonana do tej książki, ale jeszcze się zastanowię.
OdpowiedzUsuńMam "Zły" Leopolda Trymanda i czapy czas odkładam na później.
OdpowiedzUsuńU mnie na razie w kolejce czeka "Zły"...
OdpowiedzUsuńU mnie na półce "Zły" również się kurzy, chyba pora w końcu przeczytać.
OdpowiedzUsuń