Liczba stron: 400
Oprawa: twarda
Premiera: 22 sierpnia 2018 r
Zadie Smith
to brytyjska pisarka, eseistka i publicystka. Jest autorką pięciu powieści, z
których każda szybko stawała się bestsellerem. Jej debiut - „Białe zęby” - okazał się strzałem w dziesiątkę.
W samej Wielkiej Brytanii sprzedał się w ponad milionowym nakładzie,
książkę nagrodzono Whitbread First Novel Award, zekranizowano ją w formie
serialu telewizyjnego i obsypano dziesiątkami pochlebnych recenzji. Ta
powieść na dobre usankcjonowała miejsce literatki w gronie autorów, na którym
prace czeka się miesiącami. Powiedzieć jednak, że Zadie Smith łączą z branżą
literacką tylko fabularne dzieła, to jak nie powiedzieć nic. Autorka krąży
wokół literatury, nie tylko ją kreuje, ale także analizuje, wartościuje,
wykłada, a nawet kształci jej tworzenia na New York University. Efektem
tej działalności jest zbiór „Jak zmieniłam zdanie” oraz recenzowane „Widzi mi
się”.
W książce ujęto ponad trzydzieści
esejów, felietonów, przemówień i recenzji powstałych między 2010 a 2017 rokiem.
To teksty zróżnicowane na wielu płaszczyznach: gatunkowym, objętościowym,
tematycznym czy formalnym. Autorka „Swing time” z jednakowym znawstwem opowiada
nam o filmach, książkach, malarstwie, Brexicie, gwiazdach muzyki, filozofii,
ociepleniu klimatu, własnej twórczości. Razem z nią spojrzymy z nieco innej
perspektywy na dzieje Franka Sinatry, Justina Biebera, Madonny, Jay’a-Z, Marka
Zuckerberga, Karla Ove Knausgarda i innych. Ważna jest przy tym nie tylko
niewątpliwa erudycja, ale także świeżość, z jaką autorka podejmuje się tematu i
opisuje go w niekonwencjonalny sposób. Czytając pierwsze zdanie felietonu, nie
wiemy dokąd opowieść dąży. Nie przypuszczamy nawet co będzie tak naprawdę
istotą rozważań. Ot chociażby jeden z ciekawszych tekstów w książce, dotyczący
animacji Charliego Kaufmana „Anomalisa” i jego więzi z Schopenchaureowską myślą
o pożądaniu i współczuciu. Znam doskonale tą poruszającą historię o samotności
i wstręcie do otaczającej rzeczywistości, nigdy jednak nie odczytywałem jej
przez pryzmat teorii filozoficznych. Szkła przez które patrzy Zadie Smith dają
opisywanym problemom nowe oblicze, nakłaniają do ponownego spotkania i
reinterpretacji tego, co poprzednio zostało zamiecione pod dywan ignorancji.
Opisywany
zbiór esejów jest jak pęk kluczy, który otwiera drzwi do wielu dziedzin. Każda
z tych krótkich literackich impresji ma specyficzne żłobienia, fakturę i
rozmiar, a tym samym wyzwala konkretne, ściśle określone emocje. Ta część z
nich, która ma charakter autobiograficzny, która łączy się nierozerwalnie z
codzienną prozą życia autorki, niesie w sobie dodatkowo nutę wrażliwości. To w
nich najłatwiej można dostrzec zmysł obserwacji i nieskrępowaną wyobraźnię
pisarki, jej krytyczny pazur oraz umiejętność niuansowania otoczenia, które
tylko pozornie wydaje się czarne lub białe. Oczy Zadie Smith niczym barometr
wychwytują wszelkie odchylenia od normy, wyczuwają czające się zmiany i potrafią
zgrabnie je łączyć z tematami publicznie aktualnymi. Widzimy to chociażby w
„Łazience”, „Radości” czy „Życiopisaniu”. To w tych tekstach autorka zdaje nam
intymną relację z własnego życia, z rzeczy dla niej cennych, z uczuć jakie
łączą ją z bliskimi, wreszcie ze zmian jakie w niej samej zachodzą. Sztuka opowiadania o sobie w kontekście przemian
dziejowych i społecznych wychodzi autorce bardzo dobrze, a te części zbioru
zachowują osobisty charakter, choć przecież składają się z szeregu publicznych
wyznań. Jest to niewątpliwie jeden z mocniejszych punktów książki.
Ten zbiór, to prywatny głos w
sprawach dla autorki ważnych, z których na pierwszym miejscu jest niewątpliwie
wolność, definiowana w różnych formach i brzmiąca całą paletą tonów.
Wszechstronność jest tu zdumiewająca, ma też jednak swoją negatywną stronę.
Niektóre teksty jawiły mi się jako nieczytelne, głównie ze względu na
nieznajomość kontekstu kulturowego, w którym żyje autorka. Recenzje
niedostępnych w Polsce dzieł literackich czy opowieści o amerykańskich komikach
są mi obce na równi z techniką spawania metodą MMA, a przez to ich merytoryczna
atrakcyjność spada niemal do zera. „Widzi mi się” jest także zbiorem nierównym.
Obok prawdziwych, intelektualnych perełek, znaleźć można tu teksty tchnące
banałem. Historia poświęcona Facebookowi jest powtórzeniem znanych ogólnie
poglądów, z kolei łączenie teorii relacji Martina Bubera zachodzących między Ja
i Ty oraz Ja i Ono z rozdawaniem autografów przez Justina Biebera, wprawiło
mnie w niemałą konsternację. Kogo bowiem interesuje ta zależność? Bubera?
Biebera? Fanki? Społeczność? Mam wrażenie, że tylko autorkę tekstu. „Widzi mi
się” to też książka napisana trudnym, hermetycznym językiem. Dzieło wymagające
dużego skupienia i wielu horyzontów, ale posiadające także duszę
intelektualisty, która czasami ociera się o przejaskrawienie. Jak bowiem
interpretować zamiłowanie do opisywania malarskich ekspresji Marka Rothko w
formie zachwytów nad geometryczną abstrakcją, archetypową wyobraźnią,
wielkoformatową recepcją na temat śmierci czy walką pulsujących brzegów o
uwagę?
„Widzi mi
się” nie jest manifestem ani kalejdoskopem współczesnej kultury. Autorka dość
luźno łączy zjawiska, tworzy analogie, pogłębia lub upraszcza nurtujące ją
dzieła. Nie boi się poruszać tematów trudnych i niejednoznacznych (jak np.
kwestii rasizmu w relacji z własnymi doświadczeniami i fenomenem filmu „Uciekaj!”).
Jednocześnie pisze je dojrzałym, krytycznym i bogatym językiem, który można
cytować i wnikliwie analizować. To taka lektura, która wymaga skupienia i
powinna być czytana stopniowo, bez pośpiechu. Książka wartościowa dla
wszystkich tych, którzy żyją kulturą i formują własne zdania na tematy
społeczno-polityczne. Z drugiej strony może się okazać niestrawnym bełkotem dla
tych, którzy dodatkowych komentarzy i innych punktów widzenia nie potrzebują. Ja
się pod tą książką jednoznacznie nie podpiszę, czytajcie na własne ryzyko.
Ocena:
Latem czytam lżejsze pozycje, ale jesienią chętnie sięgam właśnie po takie wymagające wieksze skupienia, wiec może się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńTeraz mam ochotę na coś lżejszego. 😊
OdpowiedzUsuńPrzeczytałabym teksty dotyczące własnego życia autorki, inne mnie niezbyt interesują. :)
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMam różne odczucia co do Zadie Smith, ale po ostatnim fragmencie, zamieszczonym, w którymś z książkowych czasopism nabrałam chęci na lekturę Jej autorstwa. Może to będzie właśnie "Widzi mi się"? Spróbowałabym, a nóż widelec spodoba mi się. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny stomatolog? Warto zaufać Centrum Stomatologii. Zerknijcie na www.centrum-stomatologii.pl.
OdpowiedzUsuń