Recenzja "Władca much" William Golding





Wydawca: Wydawnictwo Literackie

Liczba stron: 244

Oprawa: twarda

Premiera: 2 marca 2010 r.
 

Są takie książki, które każdy szanujący się czytelnik znać powinien. „Władca much” jest jedną z nich. Co ważne, jest to też przykład literatury trafiającej do szerokiego grona czytelników. Powieść Goldinga poruszy zarówno młodzież, jak i wytrawnego czytelnika mieniącego się znajomości dzieł Prousta, Joyce’a czy Manna. 

W czym więc tkwi uniwersalność i siła „Władcy much”? Golding napisał tę książkę bardzo prostym językiem, bez stosowania skomplikowanych wybiegów literackich, bez odniesień do kultury starożytnej, bez zbędnej liryczności i rozpisywania. Jego książkę czyta się jak klasyczną przygodówkę, gdy dzieci trafiają na wyspę, oraz jak rasowy thriller, gdy dochodzimy do momentu buntu. Równocześnie z tym gatunkowym ukierunkowaniem akcji, pisarz nie zapomniał o czymś więcej, dodatku który winduje tę powieść do miana klasyki. Tym czymś jest niewątpliwie szereg pytań, na które autor próbuje nam odpowiedzieć poprzez opis losów Ralpha, Prosiaczka, Jacka i ich kompanów. Są to pytania kluczowe dla naszego życia: jak pogodzić interesy różnych osób? czy istnieje coś takiego jak praca zespołowa? jak dobrze dowodzić grupą? jakie mamy typy osobowości? do czego prowadzi brak zasad? Te i wiele innych pytań wybrzmiewają z tej krótkiej książki silniej, niż w innych dziełach. Autor stworzył dla bohaterów zamkniętą niszę (wyspę), co umożliwiło mu jasne ukazanie sposobu działania ludzkiego umysłu. Nie ma tu większego znaczenia, że bohaterami powieści są dzieci – gdyby zamiast nich wstawił dorosłych, mogłoby się to zakończyć jeszcze większą jatką, a tym samym ograniczeniem liczby odbiorców. 

 
To nie jest tak, że nikt wcześniej nie przedstawił barbarzyństwa ludzkości czy naszej złej natury. Takich przykładów były w sztuce całe setki. Golding jednak zrobił to przede wszystkim przekonująco i dosadnie, a przy tym atrakcyjnie dla czytelnika. Jeśli przymknąć oko na początkową nierealność i przyjąć na słowo tę wręcz laboratoryjną sytuację, to okazuje się, że to musiało się tak skończyć. Lektura książki jest przerażająca dla każdego człowieka, gdyż uzmysławia nam, jacy naprawdę jesteśmy. Są wśród nas spolegliwe Prosiaczki, władający Ralphowie czy buntujący się Jackowie. Każdy ma swój los, swoją rolę którą musi wypełnić. 


„Władcę much” powinni czytać w szkołach średnich, bo to niezwykle ważna lektura kształtująca człowieka. Otwiera oczy błądzącym oraz utwierdza w przemyśleniach myślących. Holding pisze wiarygodnie, plastycznie i rzeczowo. Metafory są czytelne i dają jasny przekaz. Polecam każdemu.


Ocena:

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz