Wydawca: Zysk i S-ka
Liczba stron: 528
Oprawa: twarda
Cofnijmy się nieco w czasie. Piątego grudnia 1952 roku w Londynie było bardzo zimno. Nad ranem mgła była tak gęsta, że ograniczała widoczność do kilku metrów. Z uwagi na zawarte w niej związki siarki, posiadała lekko żółte zabarwienie. Niezrażeni tym faktem ludzie wylegli na ulice spiesząc do swoich codziennych obowiązków. Dopiero kilka godzin później zorientowali się, że to nie zwykła mgła, a wielki smog. Niemal natychmiastowo zrezygnowali z jazdy samochodami, wstrzymano komunikację miejską i kolej. Zamknięto lotniska, unieruchomiono karetki, odwołano przedstawienia teatralne i seanse kinowe. Normalnie działało tylko metro. Do dziewiątego grudnia zmarło około 8 tysięcy osób, a kolejne 4-5 tysięcy poniosło śmierć w późniejszym czasie.
Mniej więcej w tym samym czasie na rynek europejski trafił debiut nieznanego w tamtym czasie, trzydziestoletniego amerykańskiego pisarza – Kurta Vonneguta (premiera amerykańska miała miejsce w sierpniu, a w grudniu można było kupić książkę w wielu brytyjskich księgarniach). „Pianola” wyróżniała się tematyką, ale o tym niestety niewiele osób zdążyło się wówczas przekonać. Czy był to efekt smogowego zamieszania w Londynie trudno powiedzieć. Na pewno sprawy nie ułatwiał fakt, że rok 1952 był czasem szczególnym dla literatury. Swoje premiery miały wtedy „Stary człowiek i morze”, „Na wschód od Edenu”, „Czekając na Godota” czy „Krzesła”. To ta druga książka z miejsca zyskała sympatię czytelników, szybko lądując na szczycie listy bestsellerów New York Timesa i innych magazynów. Chętnie sięgano także po „The Silver Chalice” Thomasa B. Costaina, „Moja kuzynka Rachela” Daphne du Maurier oraz „Bunt na okręcie” Hermana Wouka. „Pianola” wielkiego zamieszania nie wprowadziła. Została co prawda nominowana do International Fantasy Award, ale wyróżnienia tam nie zdobyła, a i sama nagroda dość szybko zakończyła swój żywot (ostatnim zwycięzcom był „Władca Pierścieni” w 1957 roku). Głównym problemem okazała się źle skrojona promocja. Charles Scribner's Sons, amerykański wydawca Vinneguta, reklamował ją jako powieść science fiction, który to gatunek na początku lat 50. traktowano jako masowy i pisuarowy. Sam Vonnegut w jednym z wywiadów przyznał „Od recenzentów dowiedziałem się, że jestem autorem science-fiction. Nie wiedziałem o tym”. Doszło nawet do tego, że założyciele The Magazine of Fantasy & Science Fiction uznali książkę za jedną z najlepszych w roku.
„Pianola” nie dała Vonnegutowi należnego uznania. Pewnie dlatego na kolejną jego powieść musieliśmy czekać aż 7 lat. „Syreny z Tytana” na szczęście trafiły na bardziej podatny grunt i sprawiły, że amerykański pisarz mógł stworzyć „Rzeźnię numer pięć” i inne literackie perły. Miał w sobie zapał, którego niestety wielu obecnym pretendentom brakuje. Sama historia zawarta w książce została zainspirowana jego doświadczeniami zawodowymi w General Electric. Akcja rozgrywa się w nieodległym społeczeństwie, które jest prawie całkowicie zmechanizowane. Urządzenia są w stanie wykonać większość ludzkich czynności. Robią to szybciej, dokładniej, taniej, efektywniej. Ludzie są potrzebni przede wszystkim do kontrolowania i nadzorowania procesem produkcji. Na to stanowisko dostać się jest bardzo trudno. Trzeba przejść żmudny proces rekrutacji, wykazując się przy tym wysokim ilorazem inteligencji oraz specjalistycznymi zdolnościami. W tym czasie wszystkie ‘przeciętne’ osoby kierowane są do służb porządkowych lub wojska, gdzie otrzymują niewielkie wypłaty, ale z drugiej strony nie muszą martwić się o troski codziennego życia. Mieszkają w luksusowych domach, mają zapewnione godziwe emerytury, konsumpcja jest ciągła i nie zagraża jej ograniczenie. Rozpowszechniona mechanizacja stwarza jednak konflikt między zamożną klasą wyższą, inżynierami i menedżerami, którzy podtrzymują funkcjonowanie społeczeństwa, a klasą niższą, której umiejętności i cele społeczne zostały zastąpione przez maszyny. Bierze on się z braku poczucia przydatności. Brak satysfakcji z życia jest na tyle silny, że prowadzi do nieuchronnej rewolucji.
W „Pianoli” Vonnegut zawarł wiele trosk, jakimi martwiło się społeczeństwo w tamtym czasie. Świat jest po trzeciej wojnie światowej, ludzka egzystencja została sprowadzona do nic nieznaczącego epizodu na osi czasu, dualizm gospodarczy pogłębia się, technologia stopniowo zabiera człowiekowi wolność. Pisarz tworzy wiarygodne, złożone postaci oraz operuje ironią i sentymentalizmem, które miały stać się cechami rozpoznawczymi rozwijanymi dalej w późniejszych pracach. Czytając „Pianolę” trudno nie odnieść wrażenia, że ta opowieść staje się coraz bardziej aktualna z każdym dniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz