Recenzja "Diapason" Hamed Tehrani

Reżyseria: Hamed Tehrani 

Czas trwania: 1 godz. 33 min.

Kraj produkcji: Iran

Premiera: 5 października 2019 rok

Społeczne nierówności w Iranie stały się inspiracją dla całego grona artystów, w tym także twórców filmowych. Wystarczy tu wspomnieć nagradzane na międzynarodowych festiwalach dzieła Ashagara Farhadiego, Jafara Panahiego, Shirit Neshat czy Soheila Beiraghiego. ”Diapason”, pełnometrażowy, fabularny debiut Hameda Tehraniego, dostrzeżony na MFF w Busan, wykorzystuje osobistą tragedię, aby nakreślić obraz kraju, w którym to mężczyznom przyznano prawa obywatelskie, odmawiając ich jednocześnie kobietom. Tym samym angażujący ludzki dramat, na oczach widza przeradza, się w poruszający, społeczny komentarz, który łączy i oburza widzów na całym świecie.

Film rozpoczyna scena z pogranicza szczęścia, aspiracji i nadziei. Z okazji siedemnastych urodzin Hoda wraz z przyjaciółmi udaje się na wspólny wypad do parku rozrywki. Stojąca u progu dorosłości młoda kobieta, marzy o studiowaniu stomatologii, o możliwości samodzielnego utrzymywania się, o przyszłym życiu w kochającej się rodzinie. To małe święto organizuje jej nadopiekuńcza matka - Rana Salehi (w tej roli znakomita Zhaleh Sameti). Tehrani od samego początku podkreśla serdeczną więź, jaka łączy obie kobiety. Poza czasem spędzonym w pracy i szkole, nie odstępują się na krok. Wyjście ze znajomymi jest jedną z niewielu okazji, gdy bohaterki się rozdzielają. Tragiczne wydarzenia, które następują później, są katalizatorem napędzającym Ranę do toczenia legalnej bitwy z wymiarem prawa i społecznymi przyzwyczajeniami.

W podejściu Tehraniego rozbrzmiewa echo realizmu społecznego braci Dardenne. Film jest oszczędny i przezroczysty, a jednocześnie rozpala emocje i wciąga w uważne podglądanie kolejnych kroków protagonistki. To kolejna narracja silnie odwołująca się do społecznego sumienia. Twórca „Diapason” kreuje interesującą fabułę, którą ogląda się jak wiarygodne kino dokumentalne. Wydarzenia odbywają się w klaustrofobicznych pomieszczeniach, podkreślających stan osaczenia i zagubienia: salach lekcyjnych, gmachach sądowych, biurach i domu, które ociekają żalem. Sama wycieczka do wesołego miasteczka zaprezentowana została jako rozmyta fala błogości, a otaczające je miasto to sieć rozsypujących się budynków, wąskich uliczek i ciemnoszarego nieba.

Dla Irańskiego reżysera kluczowym nie jest pytanie o winę. Od początku wiemy kto jest powodem zaistniałych zdarzeń. Zamiast tego Tehrani skupia się na konsekwencjach, jakie wypadek wywiera na życie różnych osób: na uczennice, które mają problemy z koncentracją na nauce, na nauczycielach, wywierającej nacisk na pogrążoną w rozpaczy matkę, aby wybrała niesatysfakcjonujący kompromis, zamiast wojny, wreszcie na rodzinie winnego, która boi się utraty stałego źródła dochodu. „Diapason” opowiada więc o grupie ludzi, przytłoczonych przez konsekwencje i niepewność, będących w zawieszeniu pomiędzy smutną teraźniejszością a bolesną przeszłością. Każde z nich cierpi na swój własny sposób. Nie potrafią pogodzić się z faktem, że pewne tematy nigdy nie zostaną rozstrzygnięte, nigdy też nie uda się zapomnieć o utraconych marzeniach.

Tehrani nie tylko analizuje ludzkie postawy, ale też ujawnia szczegółowe informacje na temat działania wymiaru sprawiedliwości w Iranie. Instytucje, które powinny stać na straży równości i wolności, bez żadnego skrępowania faworyzują mężczyzn. Rolą kobiety, nawet tej niesprawiedliwie pokrzywdzonej, jest dostosować się do społecznych oczekiwań. Reżyser umiejętnie buduje poczucie napięcia, ani przez chwilę nie posuwa się do emocjonalnego szantażu, nie poddaje spreparowanym szablonom. Tak też prowadzi aktorów swojej sztuki – oddanie wielowymiarowej złożoności zaprezentowanych w filmie postaci wymaga zastosowania techniki „gry do środka” - skoncentrowanej, opartej na poświęceniu, choć na pierwszy rzut oka niemal naturalnej. Zhaleh Sameti, Behnosh Bakhtiyari, Alireza Ostadi, Ma’aspumeh Rahmani, Babak Noori, Mehdi Hosseininia tworzą kreacje kompletne, pozbawione choćby cienia fałszywej nuty. Dzięki temu wierzymy w każde ich słowo, krok i spojrzenie.

„Diapason” jest kolejnym spełnionym reprezentantem kina irańskiego. We wnętrzu filmu znów dostrzegamy człowieka w okowach jego zagubienia, istotę społecznych niesprawiedliwości i konieczność życia w pozbawionym radości świecie. To bardzo mocny punkt tegorocznego konkursu festiwalu Tofifest, który powinien być rozważany w kontekście przyznania mu nagrody głównej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz