Liczba stron: 136
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Na okładce
książki Jarka Skurzyńskiego „Zrolowany wrześniowy Vogue” widzimy grafikę
ukazującą dwóch mężczyzn trzymających się za krocze. Jeden jest smutny, drugi przeciwnie, kipi entuzjazmem. Całość jest wyjątkowo
czytelna i nie pozostawia złudzeń. Obietnica książki o seksie w męskim
wykonaniu, zostaje zresztą wypełniona. Zagęszczenie orgazmów, wybuchów i
penetracji ustąpić może w literaturze tylko osiągnięciom Bukowskiego (chociaż
ten jednak preferował opisywanie kobiet). Przynajmniej biorąc na warsztat
literaturę nieco poważniejszą. Tak jak jednak autor „Szmiry” wciąż zyskuje
nowych czytelników, tak i proza Jarka Skurzyńskiego powinna trafić do gustu
sporej grupie odbiorców. I nie mam tu na myśli wyłącznie członków społeczności
LGBT, ale też ludzi, chcących zrozumieć otaczający nas świat. Nawet jeśli ten
świat nie do końca pokrywa się z ich wartościami.
W swojej
niewielkiej książce pisarz ze Szczecina przygląda się losom pewnego młodego
mężczyzny. Przede wszystkim to homoseksualista, choć ten fakt nie wyjaśnia
wszystkiego, co się z nim dzieje. Jest młody, przystojny, lubi się dobrze
ubierać, ma dużo znajomych. Pozornie wszystko jest na swoim miejscu. Pozory
czasem lubią mylić, o czym przekonujemy się już na początku powieści, gdy
naszemu narratorowi potencjalny kochanek gasi papierosa na dłoni. Ta sytuacja
nie będzie jakąś dźwignią do nagłych zmian. W życiu młodego homoseksualisty,
który za wszelką cenę chciałby znaleźć właściwego partnera, nie ma mowy o
stagnacji czy spoczynku. Nawet ucieczka za granicę niczego nie zmieni. Może i
będzie mniej prześladowania i napaści na ulicach, ale tego co najważniejsze tak
czy siak zbudować się nie uda.
Z tej małej
powieści przebija pewna monotonia, obecna zarówno w dość przewidywalnych
poczynaniach bohatera, jak i w powtarzanych opisach nieszczęsnych znajomości z
kolejnymi mężczyznami. Jednak to nie zwroty akcji czy maestria języka stanowią
o wartości tej książki. Kluczem są tu wewnętrzne rozterki i zmagania bohatera,
który w świecie pełnym seksu i promili szuka miłości, choć jednocześnie tak
bardzo się jej obawia. Ten specyficzny prymitywizm i fokusowanie się na
czynnościach najbardziej prostackich, buduje przekonujący autentyzm. Ufamy
narratorowi, wierzymy w szczerość jego intencji, choć trudno czasami uważać je
za moralne. Ów realizm podsycany jest przez nieustanny konkret. Skurzyński
stroni od abstrakcji: nie ma tu eseistycznych dywagacji na temat męskiej natury
czy charakterów, brakuje drobiazgowych opisów cech fizycznych, wszelkie
wypełniacze (pogoda, praca, jedzenie, sąsiedzi itd.) zostały ograniczone do
niezbędnego minimum. Czasami tylko pojawiają się sny, które potęgują wrażenie
totalnego zagubienia. Zamiast tych wszystkich ornamentów, mamy określone zachowania
konkretnych postaci – seks, porzucenie, tęsknota, seks, porzucenie tęsknota. Więcej
tu relacjonowania ponurej codzienności niż refleksji. Uogólnienia czy inne
filozoficzne wnioski praktycznie się nie trafiają, a prawdy głoszone
powściągliwie przez narratora mają zwykle charakter gorzkiej ironii.
Dzięki temu zabiegowi
udało się wykreować Skurzyńskiemu wizję świata bez roszczeń do obiektywności.
Możemy się z nim nie zgadzać, ale nie mamy prawa odmawiać mu racji. „Zrolowany
wrześniowy Vogue” przedstawia specyficzną perspektywę, która zasługuje na
uwagę. Autor, słowami swojego bohatera, w łóżkowe (akurat łóżkowe akty są
tu w mniejszości, niemniej z braku lepszego określenia, posłużę się nim)
ekscesy i nocne popijawy wplata przemyślenia, które układają się w swego
rodzaju manifest człowieka samotnego, nie mogącego ułożyć sobie życia według
własnych marzeń. Także człowieka nierozumianego przez społeczeństwo i co gorsza
mającego świadomość, że takiego zrozumienia nigdy nie zazna. Świat książki
wypełniają tęsknota, wieczne poszukiwanie swojego miejsca, ucieczka od
beznadziei dnia codziennego w innego rodzaju beznadzieję, a także błędy. Bardzo
liczne błędy. Niekończąca się ścieżka tropienia innej rzeczywistości, której po
prostu nie ma. Usuwając więc tropy poboczne, okrężne drogi i niuanse
pozostanie nam środek, z którego wyłania się samo sedno
niedostosowania i braku perspektyw. Trudne to życie, wypełnione nierealnymi
celami i skazaną na pożarcie próbą wytłumaczenia światu, że mój punkt widzenia
też jest ważny. Bohater książki to człowiek którego chciałoby się polubić, ale wprost nie
sposób tego zrobić. „Zrolowany wrześniowy Vogue” to proza niewygodna,
niesmaczna, obca kulturowo naszemu ułożonemu światu. Nie mam pewności, czy ta książka cokolwiek zmieni. Nie wiem nawet, czy jej ambicją było cokolwiek w nas zmieniać. Może zresztą nie warto się tym zajmować i robić dalej swoje, z szerszą perspektywą na uczucia innych osób.
OdpowiedzUsuńشركة نقل عفش بالدمام
شركة المثالي سوبر للخدمات المنزلية
شركة الكشف عن تسرب الحمامات الظهران
شركة الكشف عن تسربات الحمامات الاحساء