Recenzja "Świat dla Ciebie zrobiłem" Zośka Papużanka




Wydawca: Wydawnictwo Znak Literanova

Liczba stron: 224

Oprawa: twarda

Premiera: 24 maja 2017 r.

"Świat dla ciebie zrobiłem" to trzecia książka w dorobku Zośki Papużanki. Tym razem autorka zaprezentowała publiczności zbiór dwunastu, bardzo różnorodnych opowiadań. Znajdziemy tu miniaturowy thriller („Szkoda”), melodramat historyczny („Ślady”) parodię gastronomiczną („Demerara”), opowieść psychologiczną („212”) czy ironiczną czarną komedię („Każdy kot”). Papużanka bardzo polubiła małe przestrzenie, akcję swoich opowiadań zamyka więc w domach czy windzie, dzięki czemu przybierają one teatralną formę. To umożliwia jej także skupienie się na tym, co interesuje ją najbardziej. Jak przyznaje w jednym z wywiadów 

„Interesują mnie relacje międzyludzkie. A rodzina jest dla nich terytorium szczególnym, ponieważ te relacje budowane są latami i każda z nich wypływa z czegoś, czego możemy być mniej lub bardziej świadomi, a co tkwi między nami i każe nam być takimi, jakimi jesteśmy, albo się rozpoznać i zmienić.”

Tak więc autorka serwuje nam całą gamę opowieści o codzienności, którą stopniowo kroi na części pierwsze, a jej istotę opiera na różnych wymiarach relacji międzyludzkich. Każde opowiadanie to osobna historia, która skupia się na odmiennym aspekcie życia: od rozdarcia wewnętrznego, przez rozbudzenie namiętności w długoletnim związku, obojętność, aż do zdrady i śmierci. Papużanka serwuje nam więc festiwal błahostek i banałów, które dzięki drobiazgowości i talentowi tworzą wielobarwną mozaikę relacji o nas samych.

 

"Świat dla ciebie zrobiłem" to książka o silnej potrzebie kontaktu z drugim człowiekiem, niezależnie czy jest nim sąsiad, członek rodziny czy może znajomy.  Jej bohaterowie, choć z pozoru niczym się nie wyróżniający, mają inne, nieschematyczne spojrzenie na świat w którym nie potrafią się odnaleźć. Autorka ma niesamowity dar opisu rzeczywistości w taki sposób, że choć historia jest dość prosta pod względem treści, wywołuje w czytelniku falę skojarzeń i emocji, bo też każdy z nas dąży do relacji, które w jej prozie są najważniejsze. 


Zośka Papużanka doskonale potrafi dopasować styl pisania do przedstawianych wydarzeń. Mamy tu więc nie tylko zbiór różnorodnych opowieści, ale także wielorakie konwencje formalne. Autorka bawi się składnią, choć pisze w prosty sposób, często konstruuje zdania długie, wielokrotnie złożone, a przy tym używa nieoczywistych porównań i metafor, które zazwyczaj są przyczyną wykwitu uśmiechu na czytelniczym obliczu. Powiedzieć jednak, że język Papużanki wyróżniają tylko słowne wywijasy, to jak nie powiedzieć nic. Całość jest niezwykle finezyjna, malownicza i poetycka, ale gdy trzeba dostosować się do trudniejszych warunków, autorka pisze zwięźle, surowo, a nawet patetycznie. Zwraca uwagę na najmniejsze szczegóły, z których tworzy pejzaż osobowości swoich bohaterów. To wszystko sprawia, że jej miniatury literackie, choć zamknięte w rzeczywistości, są oniryczne i niejednoznaczne.

Najnowsza książka Zośki Papużanki, wyróżnia się niebanalnym spojrzeniem na codzienność i wnikliwą optyką na pozornie błahe wydarzenia, które po dogłębnej analizie przybierają wymiar metafizyczny. Jeśli po „Szkopce” czy „Onym” można było mieć wątpliwości, czy autorka poradzi sobie z wymaganiami opowiadań, to ten zbiór rozwiał wszelkie wątpliwości. Choć czasami jest nierówno, mogę go polecić każdemu poszukującemu w literaturze czegoś więcej, niż zabawy.
 
Ocena:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz