Podsumowanie Filmowe Styczeń 2018

 LISA FILMÓW

"Baza ludzi umarłych" (1958) - Czesław Petelski
"A Ghost Story" (2017) - David Lowery

"W sieci" (2016) - Ki-duk Kim     
"Zabicie świętego jelenia" (2017) - Yorgos Lanthimos
"Wątpliwości" (2012) - Terrence Mallick
"Dunkierka" (2017) - Christopher Nolan
"Osiołek Magdany" (1955) - Tengiz Abuladze
"Cicha namiętność" (2016) - Terence Davies 
"Revolting Rhymes Part One" (2017) - Jakob Schuh, Jan Lachauer

 "Powrót do domu" (2014) - Yimou Zhang   
"Uciekaj" (2017) - Jordan Peele
 "Foxfire" (2012) - Laurent Cantet
"Disaster Artist" (2017) - James Franco
"Człowiek, który przybył ze śniegiem" (2009) - Mohsen Makhmalbaf, Marzieh Makhmalbaf
"Garden Party" (2016) - Victor Caire, Florian Babikian
  "Heaven is a traffic jam on the 405" (2016) - Frank Stiefel
"Negative Space" (2017) - Ru Kuwahata, Max Porter

 "Diary of a Nobody" (1964) - Ken Russell
"Lou" (2017) - Dave Mullins

"Mapy gwiazd" (2014) - David Cronenberg  
"Dear Basketball" (2017) - Glen Keane
"Śmierć w Sarajewie" (2016) - Danis Tanović

  "Żegnaj Christopher Robin" (2017) - Simon Curtis





Wybrane utwory z filmów







DODATEK
OSCARY 2018 Kategoria najlepszy film krótkometrażowy

Jak wiemy od kilku dni, w tej kategorii nominowano następujące filmy:
  1. "Revolting Rhymes Part One" (2017) - Jakob Schuh, Jan Lachauer  
  2. "Lou" (2017) - Dave Mullins
  3.  "Dear Basketball" (2017) - Glen Keane 
  4. "Negative Space" (2017) - Ru Kuwahata, Max Porter 
  5. "Garden Party" (2016) - Victor Caire, Florian Babikian

Poniżej są łącza do każdego z tym filmów. Który podoba się Wam najbardziej?
 
http://123netflix.com/watch/kvXR25Ge-revolting-rhymes-season-1.html

https://faaf.tv/en/video/1350

https://ok.ru/video/485743135356

http://www.sportingnews.com/nba/news/kobe-bryant-dear-basketball-video-oscar-nomination-2018-animated-short-film/zit0i2maknlg1ujy7llkklwbk

https://vk.com/video61950003_456239891

Recenzja "Grace i Grace" Margaret Atwood



Wydawca: Prószyński i S-ka

Liczba stron: 576

Oprawa: miękka

Premiera: 26 października 2017 r.

„Grace i Grace” to książka wyjątkowa w dorobku pisarskim Margaret Atwood. Stanowi ona zbeletryzowaną opowieść o autentycznych, choć nie do końca wyjaśnionych, losach młodej i ponętnej kobiety, rozgrywającą się w epoce wiktoriańskiej.

Tą sprawą przez wiele lat żyła cała Kanada. 23 lipca 1843 roku zamożny właściciel posiadłości Thomas Kinnear oraz jego gospodyni i jednocześnie nałożnica Nancy Montgomery zostali zamordowani. Sprawcami byli zatrudnieni u zabitego stajenny James McDermott i pokojówka – 16-letnia Grace Marks. Pikanterii wydarzeniom dodawał fakt, że Nancy była w ciąży, sprawcy zaś zbiegli do Stanów Zjednoczonych w strojach skradzionych z miejsca zbrodni, co stało się zalążkiem pogłosek o ich płomiennym romansie. Po namierzeniu i schwytaniu uciekinierów, odbył się szybki proces, w którym oboje oskarżonych został uznanych winnymi i skazanych na śmierć. Wykonano jednak wyłącznie wyrok na Jamesie, gdyż Grace dzięki swojemu wdziękowi i niewinności zyskała spore grono popleczników, coraz głośniej nawołujących o jej uniewinnienie. Tak właśnie Grace Marks została skazana na dożywocie, które ostatecznie skończyło się na blisko trzydziestu latach spędzonych w więzieniach i szpitalach psychiatrycznych.

„Grace i Grace” nie jest typową biografią, to wielowymiarowy portret człowieka nie mogącego odnaleźć się w rzeczywistości. Jest to opowieść o kobiecie samotnej i zagubionej, a jednocześnie konsekwentnej i niezależnej. Historia opowiedziana przez Margaret Atwood to literacka fantazja podszyta faktami, na temat ludzkiego opuszczenia i niemożności znalezienia w drugim człowieku czegoś pewnego, co mogłoby stanowić swoistą morską latarnię, punkt odniesienia i miejsce, skąd wiedzie droga do szczęścia i stałości. „Grace i Grace” to też historia o latach upokorzeń, goryczy, i niespełnionych pragnień, o niezrozumieniu siebie i innych, o odrzuceniu i konsekwencjach tego odrzucenia, które choć przy każdym człowieku jest inne, zawsze sprowadza się do jednego – do wielkiej samotności.



Czy Grace Marks była opętana czy może psychicznie w pełni zrównoważona? Autorka w celu wyjaśnienia tego wątku powołuje do życia postać Simona Jordana - dobrze zapowiadającego się specjalisty od chorób umysłowych, który przez ponad pół książki przesłuchuje Grace, pragnąc dowiedzieć się więcej o jej ewentualnym obłędzie. Teraźniejszość miesza się z przeszłością, świat dzisiejszy odgrodzony okienną szybą od czasów minionych, jeśli w ogóle istnieje, przypomina metafizyczny trans z jego poćwiartowanym sensem, płynnością i wynaturzeniem. Autorka barwnie i finezyjnie opisuje relacje łączące główną bohaterkę z otoczeniem, z przyjaciółmi z dawnych lat, z lekarzami, domokrążcą czy Panami.

 


Margaret Atwood bawiąc się konwencją, nie spoczywa tylko na tworzeniu interesujących i złożonych portretów, wychodzi poza utarte schematy i kreuje postać wyjątkową. Grace wymyka się tradycyjnym kliszom nakładanym na bohaterki literackie - kobieta anioł/kobieta demon. Dzięki umiejętnej narracji, te dwie figury przeplatają się w jednym ciele i duszy. Dla wielebnego i jego stronników Grace jest postacią czystą i niesłusznie skazaną, z kolei wśród przeciwników uchodzi za wcielenie demona, femme fatale, która z premedytacją rozkochała w sobie Jamesa i skłoniła go do popełnienia zbrodni w imię zazdrości.  Kanadyjska pisarka kreśli obraz człowieka jako byt pełen wątpliwości, wciąż poszukujący prawdy o świecie i o sobie samym, jednocześnie mimo swojego zagubienia, gorąco wspierany przez jednostki, od których wsparcia nie należało się spodziewać. Autorka pokazuje rozterki i grzech Grace, nie szczędząc pogodnych słów i niewinności jaka od niej bije. Wydaje się, iż pomiędzy autorką a jej bohaterką trwa bezustanne napięcie oczekiwania i zaskoczenia, a mowa nigdy nie oddala się zbytnio od nadającego jej sens milczenia. Na tej właśnie płaszczyźnie, głębiej może i mocniej niż w rozsianych tu i ówdzie pojęciach i rekwizytach, w badaniach mózgu i mesmeryzmie, ujawnia się w twórczości Margaret Atwood nie tylko fascynacja nauką i kobiecością, ale także ponadprzeciętny talent do opisywania tego, co gołym okiem niewidoczne. Autorka w bardzo dwuznaczny sposób opowiada o kobiecości – ponurej i czasami obłąkanej w swym okrucieństwie, a z drugiej strony cechującej się dobrocią i delikatnością, na przekór temu, że codzienność te pozytywne przymioty wciąż osłabia. „Grace i Grace” to z jednej strony manifest rozmyślnego kobiecego indywidualizmu, z drugiej świadectwo bezradności, którą trzeba całe życie umiejętnie kryć za fasadą wewnętrznej siły. Bo choć jak mówi sama bohaterka „wina bierze się nie z tego zrobiłeś, ale z tego, co inni zrobili tobie”, to tak naprawdę tylko jej wewnętrzne samozaparcie, pozwala przetrwać w tym trudnym świecie.



Książkę cechuje inteligentna fraza, stopniowanie napięcia, budowanie przekonujących i wielowymiarowych postaci pierwszego i drugiego planu, a nade wszystko wyrafinowanie i smak narracji tak bardzo niewspółczesnej, dostosowanej do epoki którą odtwarza. To wszystko czyni z tej książki swoisty relikt literacki na współczesnej niwie. Autorka wie, jak przykuć uwagę do detali, często bardzo szczegółowych i wiernie oddających minione czasy, ale zdaje sobie również sprawę z tego, kiedy trzeba zwieść zbyt pewnego siebie czytelnika. Ujmująca jest w niej nie tylko subtelna historia, ale także wielobarwność formalna, w której pisarka posługuje się różnymi stylami literackimi – listami, wspomnieniami, wycinkami artykułów, psychoanalizą medyczną. Margaret Atwood jak mało kto potrafiła stworzyć wielką prozę osadzoną w wiktoriańskim klimacie, który czuć w każdym zdaniu, w każdym słowie wypowiedzianym przez bohaterów. To wiarygodna i osobista proza, jedna z ciekawszych książek jakie dane było mi ostatnio czytać.

Ocena: