Wydawca: Świat Książki
Liczba stron: 864
Oprawa: twarda
Premiera: 26 kwietnia 2017 r.
„Wzgórze psów”
musiały powstać. Odnaleźć w tej książce możemy tak znaczącą liczbę analogii do
życia twórcy, że trudno nie odnieść wrażenia, iż pisząc ją, dokonał swoistej
spowiedzi z mrocznej strony własnej duszy. Bohaterem najnowszego dzieła Jakuba
Żulczyka jest jego alter ego - trzydziestotrzyletni Mikołaj, absolwent
prestiżowych studiów humanistycznych, cierpiący na kryzys twórczy pisarz jednej
powieści, imający się mało ambitnych zajęć w celu reperowania domowego budżetu.
Wraz z żoną Justyną stanowią modelowy przykład przedstawicieli pokolenia
żyjącego od spłaty jednej raty kredytu do następnej. Utrata posady dziennikarki
śledczej w jednym z ogólnopolskich dzienników, staje się asumptem do powrotu
pary na łono małomiasteczkowego krajobrazu polskich Mazur.
Zybork jest w
tej powieści symbolem zła, Conradowskim ‘jądrem ciemności’, miejscem
urzędniczych przekrętów, zagadkowych porwań i gangsterskich porachunków. Tu
wszystko może się zdarzyć, nawet wrzucenie koktajlu Mołotowa do pokoju dzieci.
Pejzaż dnia codziennego wypełniają brud i tandeta, prostytuujące się nastolatki
i skorzy to wszystkiego co negatywne dorośli, skorumpowani rządzący i obojętni
księża. W tym zatęchłym od papierosowego dymu miejscu, pełnym odurzonych
narkotykami mieszkańców, Mikołaj będzie musiał zmierzyć się z traumami z
przeszłości, wyrzutami sumienia, niepodjętymi działaniami i niemożnością czynu.
Jakub Żulczyk doskonale
oddał klimat zapadłej i zapomnianej przez świat pipidówki. Czuje prowincję, jej
problemy, charakterystykę i ponury klimat. Nie sposób napisać wiarygodnie o
miejscu tak odciętym od świata i o odcieniach nikczemności, jakie się tam
czają, nie będąc choć przez chwilę częścią tej społeczności. Pisarz widzi
wyraźny związek między surowością małomiasteczkowego klimatu, a pewną dzikością
natury ludzkiej, która powoduje, że Zybork skrywa w sobie coś niewytłumaczalnego dla osoby z zewnątrz. Żulczyk
pisze niezwykle ekspresyjnie, trzyma czytelnika w emocjonalnym klinczu, nie
pozwala stanąć na chwilę i złapać oddechu, serwuje coraz to mroczniejsze
opowieści o tym, do czego jest zdolny człowiek wrzucony w odmęty tego miejsca. Wiarygodność
przy tym buduje nie tylko na opisach obdrapanych sklepowych witryn, ale przede
wszystkim w sposobie narracji. Z dbałością o rytmikę stylizuje język i
wprowadza do niego specyficzny humor, oparty na mnogości wulgaryzmów i sarkazmie.
Sportretowani we „Wzgórzu psów” mieszkańcy Zyborka to autentyczni przedstawiciele
gatunku ludzkiego, do bólu prawdziwi. Gama osobowości i indywidualnych przywar
jest tak duża, że można odnieść wrażenie, że każdy z nich miał kiedyś swój
pierwowzór, że każdy uosabia jakąś część przeszłości autora. Żulczyk, opierając
się na łańcuchach doświadczeń z własnego życia i doskonale rozumiejąc zbiór
klasycznych motywów, przyciągających odbiorców do zaangażowania, tworzy
namacalnie bolesne historie, w których bardzo łatwo się odnaleźć. Kreowanie bohaterów, z którymi
czytelnik się łączy, kibicuje ich sukcesom lub porażkom nie jest wcale
takie proste, a autorowi „Świątyni” przychodzi to ze sporą lekkością.
„Wzgórze psów”
to powieść o narastającej i szukającej ujścia społecznej zemście. Akcja
dzieła lawiruje pomiędzy demokratyczną poprawnością, buntem, a brutalną
przemocą. Bohaterowie błąkają się brudnymi ulicami miasteczka, pomiędzy
walącymi się budynkami zamieszkanymi przez mrowie ludzi. W tym świecie, podłym
i sterroryzowanym, trawionym przez nowotwór nawet przedmioty patrzą na
człowieka wilkiem. To w tym miejscu okaże się,
kto wyjdzie przed szereg i powie wreszcie NIE przemocy i środowisku. To tu
okaże się, że w zapomnianej przez świat wspólnocie, prym będą wieść nie zasady
demokracji, lecz siła i odwaga. Żulczyk będzie zadawał mrowie pytań – czy warto
walczyć? Czy można uciec przed przeszłością? Czy otoczenie zmienia człowieka?
Czy jest coś silniejszego niż układy? Zadba przy tym, aby odpowiedzi padło
niewiele. Każdy musi sam rozliczyć się ze swoimi demonami.
Proza Żulczyka nie
zachwyca językową maestrią, zresztą nie taki miała cel. Bliżej jej do beletrystyki
naturalistycznej, stroniącej od stylistycznej finezji. Kluczową rolę
odgrywa tu rytmika i cięty język, tak popularny w mniejszych społecznościach. Swojskość,
naturalność, potoczystość, pozytywna łatwość odbioru to przywary książki, która
stawia przede wszystkim na czytelniczą przyjemność, możliwość grania z
bohaterami w jednej drużynie, a przez to, że przeniknięta jest uniwersalnością,
staje się ciekawsza niż typowe eksperymentalne literackie gry. Dzięki temu „Wzgórze psów” doskonale sprawdzają się
jako czuły barometr społecznych nastrojów. To też żywa i mroczna proza, która wciąga niczym narkotyk.
Z jednej strony czyta się ją jak kryminał, ale w tle czai się coś
niezdefiniowanego - pełna okropności gorzka analiza współczesności, naszej
polskiej topornej mentalności. „Wzgórze psów” nie jest prozą artystyczną, z
pewnością książka ma w sobie wiele elementów kultury masowej, stanowi dobry
przykład literatury popularnej, pragnącej przemycić do treści coś więcej, niż
tylko wyimaginowana intryga. Gdyby autor nieco skrócił swoje dzieło, aby czytelnik nie odbijał się od granic jego wyobraźni, a przez to także od powtórzeń, książka zyskałaby na wartości. Pomimo to, nowa powieść Żulczyka to rozrywka okraszona całą masą trafnych
spostrzeżeń na nas samych, mroczna wizja współczesności, w którą warto się udać. Choć nie jest wolna od wad, a poziom wulgarności
czasami zmrozić może nawet najbardziej wprawnego kryminalistę, jest to proza
warta poznania.
Ocena:
Chętnie poznam historię opisaną na kartach tej książki.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już trochę o twórczości tego autora i chciałabym zacząć ją poznawać od tej właśnie książki. :)
OdpowiedzUsuńAkurat nie mój styl ale fajnie wydana :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2018/03/gray-mint-mint.html
Zaintrygowałaś mnie. O książce chyba wcześniej nie czytałam, ale mam na nią ochotę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Toukie z ksiazkowa-przystan.blogspot.com
864 str. to lektura na dłużej, alepo recenzji widzę, że moglaby mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://zksiazkanakanapie.blogspot.com/
Katarzyna Aksamit27 marca 2018 02:41
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce i pewnie wkrótce po nią sięgnę. Pociąga mnie zwłaszcza jej obyczajowa strona...te tajemnice mrocznej prowincji.
Swego czasu zachwyciła mnie Anna Kańtoch i do dzisiaj szukam podobnego klimatu w polskich powieściach. "Wzgórze psów" wydaje mi się być utrzymane w zbliżonej konwencji. Sprawdzę to ;) Dziękuję za rekomendację.
Zapraszam również do mnie:
http://czytamiznikam.blogspot.com/
Ostatnio nie mam czasu na książki.. „męcze” Wiedźmina, a końca nie widać :) ~RINROE
OdpowiedzUsuńMnie ta książka zmęczyła, i stylem w jakim jest napisana, i poważną objętością
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, ale na pewno kiedyś po tę książkę sięgnę
OdpowiedzUsuńRewelacyjna recenzja. Książka faktycznie bardzo dobra i niesamowicie szokująca. Pozdrawiam wiejskabiblioteczka.blogspot.com
OdpowiedzUsuń